Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok: 2017
Stron: 544
"To był zwyczajny dzień",
zaczyna swój wykład Clementine. Po co znana wiolonczelistka opowiada ludziom o
jakimś "zwyczajnym dniu"? Przed czym chce przestrzec innych?
Na spontanicznym grillu spotkały się trzy pary: zgodne małżeństwo z dwiema córeczkami, bezpłodna para, która marzy o dziecku, rozwodnik związany z byłą stiptizerką. Spotkanie, które pulsowało wzajemną fascynacją, omal nie skończyło się tragicznie. Bilans był raczej smutny: poczucie winy, rozwód wiszący na włosku i obnażony fałsz wieloletniej przyjaźni. „A gdybym z uśmiechem odmówiła i poszła dalej?", zastanawia się Erika, która przyjęła tamtego dnia zaproszenie jowialnego sąsiada na grill. Może wtedy Clementine spełniłaby zaskakującą i nader intymną prośbę przyjaciółki z dzieciństwa... Może gburowaty staruszek z domu obok nadal by żył...
Na spontanicznym grillu spotkały się trzy pary: zgodne małżeństwo z dwiema córeczkami, bezpłodna para, która marzy o dziecku, rozwodnik związany z byłą stiptizerką. Spotkanie, które pulsowało wzajemną fascynacją, omal nie skończyło się tragicznie. Bilans był raczej smutny: poczucie winy, rozwód wiszący na włosku i obnażony fałsz wieloletniej przyjaźni. „A gdybym z uśmiechem odmówiła i poszła dalej?", zastanawia się Erika, która przyjęła tamtego dnia zaproszenie jowialnego sąsiada na grill. Może wtedy Clementine spełniłaby zaskakującą i nader intymną prośbę przyjaciółki z dzieciństwa... Może gburowaty staruszek z domu obok nadal by żył...
„Ta opowieść zaczyna się od grilla.
Zwyczajnego, sąsiedzkiego grilla w zwyczajnym ogródku.”
Jednakże
ten zwyczajny dzień wywarł ogromny wpływ
na bohaterów. Zmieniły się relacje, pewne rzeczy by się nie zdarzyły, zaś
inne miały by miejsce. Pewnych chwil już nigdy nie zdołają naprawić. Czy
pytanie „co by było gdyby” to ślepy zaułek?
Mamy
Clementinę, wiolonczelistkę, żonę i matkę dwójki dziewczynek, która wie, że
rodzicielstwo nie zawsze usłane jest różami. Od dziecka przyjaźni się z Eriką,
ale krucha to przyjaźń lub też iluzja bez pokrycia w rzeczywistości. Erika zaś
ma stany lękowe, a za sobą dysfunkcyjne dzieciństwo z matką „patologiczną zbieraczką”,
przez którą dorastała wśród nadmiaru rzeczy.
Potem był ten „zwyczajny” grill.
Erika
prosi Clementine o pewną zaskakującą
przysługę i dopiero wtedy przyznaje się do pewnych spraw. Czy prosi o
więcej, niż Clementine może jej dać?
Następnie popsuły się pewne relacje.
Pewne małżeństwo przechodzi kryzys, ważąc każde słowo i mając się na baczności.
Potem
znaleźli zmarłego, gderliwego staruszka, ich sąsiada, w swoim domu.
Co się stało? Czyja to była wina?
Czy to była czyjaś wina? Czyje zaniedbanie?
„Oboje wiemy, że kłamiesz.”
Bohaterowie
(ciekawie sportretowani) ukrywają przed innymi swoje odczucia, czasami zdarza
się, że druga osoba o nich wie. Zatajają ważne sprawy, bo istnieją rzeczy o
których nie mogą powiedzieć innym. Zdrada. Ile kosztuje przyjaźń. Ukrywany
egoizm jest plugawym sekretem. Ktoś czuje się winny i karze się codziennie, co
wpływa na niego dzień w dzień. Ktoś wzgardził czyimś marzeniem.
Bohaterowie
nawzajem się obserwują i oceniają. Pogarda miesza się z czułością, chłodna
uprzejmość ze złością, a współczucie z furią. A może jednak wszystko
sprowadzało się do zawiści…Niewłaściwych pobudek… Winy?
Fabuła
przeskakuje od dnia tamtego grilla do kilka miesięcy naprzód i tak dwutorowo, stopniowo pisarka odkrywa
przed nami wydarzenia. Jest to bardzo intrygujące i umiejętnie przedstawione,
stopniuje napięcie i wprowadza nastrój tajemnicy.
„Moja
wina, twoja wina” to obyczajowa lektura
pełna złożonej symfonii uczuć, która nastraja do rozliczenia z własną
przeszłością. Już wiemy, co powinniśmy, ale na pewne decyzje jest już za późno.
Nie można cofnąć wyborów i straconego czasu, lecz trzeba pogodzić się z faktami,
przestać obwiniać innych. Książka porusza wiele ciekawych, życiowym tematów. Ukazuje także, że wstrząsająco cienka jest
granica między zwykłym życiem, a światem, w którym dochodzi do tragedii.
Szczerze polecam ten tytuł.
„Oczywiście minuta wystarczy.”
OCENA:
6-/ 6