Cykl: Joanna Chyłka (tom 6)
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok: 2017
Stron: 564
Od serii brutalnych morderstw pod
Warszawą minęły cztery lata. Sprawcę ujęto, skazano, a potem osadzono w
więzieniu. Dowody wskazujące na dawną legendę „Solidarności” były nie do
podważenia.
Mimo to pewnego dnia mecenas Joanna Chyłka otrzymuje list od żony skazańca, w którym kobieta twierdzi, że odkryła nowe dowody na niewinność męża. Prawniczka przypuszcza, że to jedna z wielu spraw, którym nie warto poświęcać uwagi…
Przynajmniej do czasu, aż kobieta ginie, a materiał DNA jednej z ofiar zabójcy zostaje odnaleziony w innym miejscu przestępstwa. W dodatku wszystko wydaje się w jakiś sposób związane z Kordianem Oryńskim...
Mimo to pewnego dnia mecenas Joanna Chyłka otrzymuje list od żony skazańca, w którym kobieta twierdzi, że odkryła nowe dowody na niewinność męża. Prawniczka przypuszcza, że to jedna z wielu spraw, którym nie warto poświęcać uwagi…
Przynajmniej do czasu, aż kobieta ginie, a materiał DNA jednej z ofiar zabójcy zostaje odnaleziony w innym miejscu przestępstwa. W dodatku wszystko wydaje się w jakiś sposób związane z Kordianem Oryńskim...
Chyłka
w tej części na początku przebywa na zwolnieniu, będąc w ciąży i buduje wokół
siebie mur od innych ludzi. Zaskakuje ją telefon od żony legendarnego
opozycjonisty, Tesarewicza, skazanego mordercy. Tamta twierdzi, że są nowe
dowody w sprawie męża. Akurat, myśli Joanna, ale coś nie daje jej spokoju. A
zanim tamta przedstawi jej dowody, ginie. I Chyłka już wie, że to nie jest
przypadek.
Sięgnięcie
po kolejny tom, jest jak spotkanie ze znajomymi. Patrzymy co u nich, co się
zmieniło, ale czasami nie wiemy o czym mówić. Spotkało mnie to przy czytaniu „Oskarżenia”.
U Zordona i Chyłki słychać bardzo dużo.
Mianowicie Chyłka w ciąży to nowe zjawisko, ale nie zmienia się jej ironia i
bezpośredniość. Kordian dostanie mocno po grzbiecie, zaczyna się od niemiłej
sprawy związanej z kancelarią, potem jeszcze mniej milszej sytuacji, aż dojdzie
do tej groźnej, zagrażającej jego życiu. Mróz
traktuje tę dwójkę bardzo bezpardonowo, ale mam wrażenie, że tym razem za
bardzo przekombinował. Za wiele niewiarygodnych zaskoczeń raz za razem, by
sprawiało to efekt „wow”.
„Ta sprawa śmierdzi. Bardziej niż
Malboro.”
Ciąg
wydarzeń okaże się szeroko zakrojoną akcją, Chyłka zgodzi się na pewny
diabelski układ. Okaże się też, że służby państwa grzebały w przeszłości
Kordiana i nawet niewinna fraza wpisana w Google może sprowadzić na niego
kolejne problemy.
Nadal uważam, że ta seria jest
bardzo dobra, lecz stwierdzam też, że ten tom jest najsłabszy,
zbyt pogmatwany i za bardzo pisarz chciał zaskoczyć czytelnika. Ale nadal
bronią się przepychanki-odpychanki duetu i ich prowadzenie śledztwa, odkrywanie
prawdy: cięty język Joanny i nokaut przeciwników oraz zdziwiony Kordian
(chociaż był tutaj trochę irytujący). Jest bardzo dynamiczna akcja, trochę
prawniczych żargonów i przepisów, kryminalna zagadka i głęboko ukryte sekrety.
Za
niedługo będę czytać „Immunitet” (tak, tak, nie sprawdziłam, że to wcześniejszy
tom). Fanów tego cyklu nie muszę przekonywać do czytania, a nowym czytelnikom
polecam zapoznanie się z pierwszym tomem. Bo warto.
„Nic nie wskazuje na to, żeby
działo się cokolwiek podejrzanego.
Nigdy nic na to nie wskazuje.”
OCENA:
5/ 6