środa, 29 stycznia 2014

"Długi kamienny sen"- Craig Russell



Autor: Craig Russell

Wydawca: Wydawnictwo W.A.B.
Rok: 2013
Stron: 416


Na dnie rzeki Clyde zostały znalezione ludzkie szczątki. Nie byłoby to aż tak niezwykłe, gdyby nie fakt, że przeleżały w rzece osiemnaście lat. W półświatku Glasgow rozeszła się plotka, że odkopane kości należą do Joe Stachana, legendarnego i bezlitosnego przestępcy. Kiedy Isa i Violet, córki Stachana, wynajmują Lennoxa, by dowiedział się, kto przesyła im w każdą rocznicę najgłośniejszego napadu ich ojca duże sumy pieniędzy, intuicja detektywa podpowiada mu, że wynikną z tego tylko kłopoty. Mimo to przyjmuje zlecenie, by przekonać się, że zignorowanie intuicji może kosztować go życie.
„Długi kamienny sen” to kryminał szkocki Craiga Russella, którego bohaterem jest prywatny detektyw Lennox, nawiązujący do twórczości Raymonda Chandlera i nurtu noir. Tłem dla akcji są realia powojennego miasta Glasgow z brudnymi uliczkami, smogiem i z półświatkiem- miejscowymi gangsterami.
Z rzeki wyłowiono zwłoki człowieka, do których istnieje silne podejrzenie, że należą do legendarnego gangstera Dżentelmena Joe Strachana, który zniknął na 18 lat po brawurowej kradzieży na wystawie Imperium Brytyjskiego. Podczas rabunku zginął policjant, stąd za tym nazwiskiem wlecze się paskudna historia i dużo rachunków do wyrównania. Lennox, stosunkowo uczciwy prywatny detektyw z przeszłością wojenną, po której została mu skłonność do przemocy oraz cynizm, zostaje zatrudniony przez córki Strachana do wyjaśnienia kto im przesyła pieniądze, skoro podobno ich ojciec nie żyje. Wprawdzie ostrzegany, by trzymał się z daleka od tej sprawy- ale on jako twardy facet nie odpuszcza, co skutkuje przesłuchaniami (czasami bolesnymi), walką na śmierć i życie, mordobiciami. Na pociechę ma swój wisielczy humor i kumpla policjanta, z dialogów często sypią się przekleństwa, akcja jest dynamiczna.
Jeśli lubujecie się w tego typu ”męskich” kryminałach i chcecie zobaczyć, jaki to świat potrafi być paskudny to cykl szkocki Russella będzie dobrym wyborem.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

" Rok w poziomce"- Katarzyna Michalak



Autor: Katarzyna Michalak

Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Rok: 2010
Stron:309


Historia Ewy – trzydziestokilkuletniej kobiety po przejściach, która postanawia spełnić wreszcie swoje marzenie i zamieszkać w ukochanym domu. Ale jak wszystko w życiu to marzenie ma również swoją cenę: Ewa, chcąc zarobić na kupno wymarzonego domku pod lasem podejmuje pracę w wydawnictwie przyjaciela (skądinąd bardzo atrakcyjnego) i ma za zadanie znaleźć prawdziwy bestseller…I tu zaczynają się przygody…
Kiedy za oknem zima nie ma to jak jakaś optymistyczna lektura. Na taką aurę jak znalazł będzie "Rok w Poziomce".
Utrata wiary oznacza pogodzenie się z niewesołym życiem i poddanie. A bohaterka, Ewa nie chce się poddać, chce natomiast mieć swój dom, wymarzone miejsce na ziemi. Tematyka powiedziałabym oklepana: niespełniona miłość, problemy finansowe, obecna singielka po burzliwym związku. Ale mamy sympatycznych bohaterów, do których uśmiecha się los, o czym czytamy błyskawicznie. Ewa ma dalekie od realiów szalone pomysły oraz pewną dozę infantylności (niektórych to pewnie zirytuje, u mnie raczej wywołało uśmiech pobłażania). Z kolei mnie ujęła wrażliwością na cudzą krzywdę, na przyrodę, miłością do zwierząt. Jest zarazem postrzelona i urocza- mnie rozbawiała swoimi poczynaniami. Dawkę wzruszenia czytelnikowi zapewni walka z chorobą jaką jest białaczka, a potrzeba przeszczepów szpiku kostnego- to ważny apel.
Katarzyna Michalak serwuje może odrobinę naiwną, lecz podnoszącą na duchu opowiastkę o spełnianiu marzeń, nadziei, choć przyznam, że kontynuacja „Powrót do Poziomki” o wiele bardziej przypadła mi do gustu. Tutaj za wiele dobrych zbiegów okoliczności, cudownych powrotów i spotkań, a gdy dzieją się rzeczy złe- to tylko wtedy gdy się spodziewamy- jakaś w tym nienaturalność. Trochę przesłodzone jest moim zdaniem hollywoodzkie wręcz zakończenie pełne szczęśliwości, aczkolwiek dające ufność na przyszłość.
„Tego wieczoru stając na ganku i patrząc w burzowe niebo, uświadomiłam sobie prostą prawdę: mam los w swoich rękach. W moich rękach jest reszta mojego życia, jakkolwiek bym w to wątpiła, do mnie należy wybór, do mnie decyzja, moje będą błędy i radości.”
Mieszane odczucia może też wywołać postać samej autorki, pojawiającej się w książce jako dobra wróżka. Ciekawa jest też rzucona kwestia tzw. literatury dla kucharek, do której można zaliczyć tą lekturę, chociaż ja jestem zdania, że głos dobrej krytyki jest konieczny każdej książce, niezależnie od gatunku.
Jeśli macie ochotę na współczesną bajkę, ku poprawie nastroju i nie zrażą Was pewne mankamenty to rozejrzyjcie się za „Rokiem w Poziomce”.


sobota, 25 stycznia 2014

"Wieczna księżniczka"- Philippa Gregory

Autor: Philippa Gregory

Wydawca: Książnica
Rok: 2010
Stron: 552



„Oto ja. Księżniczka, której przeznaczeniem stała się ciągła walka o własne dobre imię, o świętą wiarę i o przynależną koronę. Oto ja. Catalina. Infantka hiszpańska.”

„Wieczna księżniczka” to portret Katarzyny Aragońskiej- kobiety dumnej, dzielnej, wrażliwej i osamotnionej, z ogromnym hartem ducha, znanej jako pierwsza żona Henryka VIII. Księżniczki urodzonej i wychowanej do walki.

W wielu trzech lat zaręczona z księciem Arturem, w wieku piętnastu lat wypłynęła do Anglii, kupiona jako rękojmia sojuszu pomiędzy dwoma krajami przeciwko Francji. Po przybyciu do nowego dla niej kraju, wzbudziła zachwyt urodą, zarówno przyszłego małżonka, jak i samego króla Henryka (notabene syna Małgorzaty z „Czerwonej Królowej”). Z czasem młodzi małżonkowie znaleźli porozumienie i bliskość, którą to jednak ukrywali przed innymi, w tym przed lady Małgorzatą, która mocną ręką trzymała angielski dwór. Katarzyna zyskała przyjaciółkę w osobie Margaret Pole- szczerej kobiecie, która „w głębi duszy zawsze pozostanie sobą bez względu na to, jakie tytuły nosi”.

Jednak Katarzynie nie dane było się cieszyć szczęściem z Arturem- młody książę niespodziewanie umiera, a księżniczka składa obietnicę, która determinuje jej dalsze losy, a także wymaga kłamstwa w imię miłości. Tęskni, cierpi, ale wie, że musi wypełnić swoje przeznaczenie- zostać królową, wychodząc za mąż za drugiego królewskiego syna Henryka. Czekała na to siedem długich, samotnych lat, które miały gorzki posmak- niemile widziana, zubożała, zdradzona i opuszczona (jej matka umarła, a ojciec nie chciał zapłacić brakującej części posagu), do tego zawiedziony król mści się na niej srodze. 

„Prawdziwa księżniczka brnie przed siebie, nawet gdy wszyscy inni zatrzymywali się i zrezygnowali. Brnęłam zatem czekając.”

W końcu doczekała się ślubu z młodszym od siebie Henrykiem, rozpieszczonym uroczym młodzieńcem, zepsutym przez nadmiar atencji, który przyjął kłamstwo (to wersja autorki) Katarzyny, bo było ono po jego myśli. Ona w sercu skrycie trzymała przyrzeczenie złożone pierwszemu mężowi, a w Henryku widziała zaczątki „złego”. Skrajny egoizm, serce z kamienia, lenistwo, łatwość ulegania pokusom- to się stało zaczątkiem tyranii, upadku dla wszystkich (spójrzcie „Kochanice króla” i „Dwie królowe”). Ale wiedziała, że musi nim dobrze kierować, by stał się dobrym władcą, po koronacji na królową przejęła sprawy królestwa w swoje ręce. Książka kończy się w momencie, gdy w zwycięstwie ze Szkotami zapewnia Anglii bezpieczeństwo na długie lata. To dziwne zakończenie, które nie przypadło mi do gustu, przecież dalsze życie Katarzyny również było ciekawe, w tym proces i rozwód z królem- o tym są raptem trzy ostatnie strony.

Jako córka Izabeli Kastylijskiej i Ferdynarda (rodzice Joanny, o których czytałam w „OstatniejKrólowej” Gortnera) księżniczka znała działania wojenne niemal od kołyski, jako, że jej rodzice zwyciężyli Maurów. Catalina tęskni za domem i często go wspomina, za osobą matki, barwne historie, które opowiadała Arturowi, trochę przywoływały jej dom rodzinny. Nie zdawałam sobie sprawy, że na Catalinę miała taki ogromny wpływ jej matka: nauki, które od niej otrzymała zapamiętała na całe życie, trochę może zirytować ciągłe opisywanie osiągnięć wojskowych rodziców. Jednak wraz z wiekiem przychodzi moment, kiedy Katarzyna dopuściła do siebie myśl, że jej rodzice się mylili, podważyła mądrość matki, przestała ją czcić. Zmieniła także nastawienie do Maurów- zapada w pamięć rozmowa szlachetnego lekarza Maura z królową o wierze i sytuacji w Hiszpanii, który jako jeden z niewielu mówił jej prawdę. Jako naród stać ich było na wspaniałomyślność, której czasem brakło chrześcijanom.

Philippa Gregory postawiła tym razem na naprzemienną narrację: opisy obiektywnego narratora przeplatane są fragmentami osobistych myśli Katarzyny. To spójna całość, te różne narracje są dobrze rozgraniczone, ale bardziej mi przypadła do gustu narracja trzecioosobowa, choć ta pierwszoosobowa ukazuje, że i Katarzyna miała chwile zwątpienia, traciła spokój ducha.

„Wszyscy jesteśmy uzurpatorami, dopóki nie odniesiemy zwycięstwa. Mamy tylko to, co udało się wywalczyć naszym przodkom”. Triumf jednego człowieka zwykle oznaczał upadek drugiego, bo nawet na sukcesji Katarzyny kładła się cieniem egzekucja pretendenta do tronu angielskiego. Stan ciągłej wojny to miecz obusieczny, tnie przegranego, jak i zwycięzcę, nienawiść rodzi nienawiść. Jedyną odpowiedzią i zakończeniem jest pokój.

Sporo się wydarzyło na przełomie tylu wieków. A skoro przeszłości nie możemy zmienić, pozostaje nam tylko ją poznać- dzięki Philippie Gregory możemy zaznajomić się z barwną historią Anglii.

OCENA: 5,4/ 6

środa, 22 stycznia 2014

"Sherlock" serial

Serial: Sherlock

Gatunek: Dramat, kryminał
Rok: 2010



Jaki jest najbardziej błyskotliwy detektyw w XXI wieku?

Serial Sherlock (produkcji BBC) to nowa wersja przygód angielskiego detektywa Sherlocka Holmesa i jego towarzysza doktora Watsona w XXI wieku.
Sherlock grany przez Benedicta Cumberbatcha to nietowarzyski, arogancki, przenikliwy detektyw, który poślubił pracę. Nie wiadomo co się roi w jego głowie, nie zdradza wszystkiego nawet Watsonowi. Oschły- tak, ale czy przejmowanie się czymś i lament by w czymś pomogło? Ekscentryczny- John otwierając lodówkę może znaleźć różne specjały, niekoniecznie do jedzenia. Potrafi zaryzykować swoje własne życie, by dowieść swej racji. Dowody oczywiście są pod nosem, ale podczas gdy inni patrzą, on widzi. Uwielbiam gdy mówi „nudy” to oho, zaraz się coś wydarzy. To bohater, ale nie gra bohatera- subtelna różnica, ale istotna.


„Ja to nie naród.”

Watson, który przybywa do Londynu z wojny, szuka lokalu do zamieszkania i los styka go z Sherlockiem. Okazuje się, że wcale nie potrzebuje chodzić o kulach, antidotum stanowi jego nowy współtowarzysz oraz uczestnictwo oraz potem opisywanie przygód na blogu. Oboje zresztą na tym zyskują, stając się towarzyszami na dobre i na złe- idealnie uzupełniający się duet. Pociągają ich detektywistyczne zagadki i niebezpieczeństwo, łączy żądza przygód.

„Kiedy wykluczy się niemożliwe, wówczas to, co pozostanie, choćby najbardziej nieprawdopodobne musi być prawdą.” Jeden z moich ulubionych cytatów także pada z ust Sherlocka, przy którejś z przygód.

Oczywiście nie zabraknie innych bohaterów. Urocza pani gospodyni, inspektor Lestrade, brat Sherlocka- Mycroft- piastujący wysokie stanowisko w rządzie oraz arcywróg, bo w każdej bajce jest potrzebny porządny łotr: Moriarty, przeciwnik godny samego detektywa; a także Irena Adler: bardzo dobra postać kobieca w tym serialu.

Niesamowite wrażenie robią kadry w tym serialu: flesz na szczegóły, interesująco wyświetlane treści otrzymywanych SMSów, „mapy pamięci” Sherlocka. Poza tym jeden odcinek trwa jak film 1,5 godziny, choć szkoda, że na razie jest tak mało odcinków ( 3 sezony po 3 odcinki).


Historie przedstawione w serialu są zaczerpnięte z powieści Doyle'a, jednak przedstawione w nowoczesnej, oryginalnej i świeżej formie. Sherlock z Baker Street świetnie został zaadaptowany do XXI wieku z nowoczesną techniką i aktualnym życiorysem. Przygody mimo, że znane i tak zaskakują, intrygują, zarówno wywołują dreszczyk emocji (nie zabraknie też humorystycznych akcentów), stąd serial polecam każdemu, nie tylko fanom angielskiego detektywa.

OCENA: 5,8/6

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...