Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok: 2017
Stron: 608
Kiedy
po rutynowym zabiegu umiera noworodek, ojciec dziecka oskarża o morderstwo
afroamerykańską pielęgniarkę. Ani ona, ani jej prawniczka, ani ojciec zmarłego
chłopczyka nie mają pojęcia, że ta śmierć odmieni ich życie w sposób, którego
żadne z nich nie było w stanie przewidzieć.
W „Małych wielkich rzeczach” Picoult opowiada o władzy i uprzedzeniach, o tym, co nas dzieli i łączy. To powieść o objawieniach, które przychodzą z niespodziewanej strony. Jodi Picoult bierze na warsztat uprzedzenia rasowe, przywileje, sprawiedliwość oraz współczucie – i swoim zwyczajem nie podsuwa łatwych odpowiedzi. Z wnikliwością, szczerością i empatią maluje obraz rzeczywistości, z którą mamy do czynienia na co dzień i której często nie przyjmujemy do wiadomości. „Małe wielkie rzeczy” to kawał dobrej literatury spod pióra autorki, która zna się na swoim fachu.
W „Małych wielkich rzeczach” Picoult opowiada o władzy i uprzedzeniach, o tym, co nas dzieli i łączy. To powieść o objawieniach, które przychodzą z niespodziewanej strony. Jodi Picoult bierze na warsztat uprzedzenia rasowe, przywileje, sprawiedliwość oraz współczucie – i swoim zwyczajem nie podsuwa łatwych odpowiedzi. Z wnikliwością, szczerością i empatią maluje obraz rzeczywistości, z którą mamy do czynienia na co dzień i której często nie przyjmujemy do wiadomości. „Małe wielkie rzeczy” to kawał dobrej literatury spod pióra autorki, która zna się na swoim fachu.
„Nastała
chwila- mgnienie oka, jedno uderzenie serca- gdy wykształcenie, pieniądze i
kolor skóry się nie liczyły. Wszyscy byli równi, a jedna kobieta zwyczajnie
pomagała drugiej. Od 39 lat czekam, aż się powtórzy.”
Ruth jest położną w
szpitalu. Opowiada o wadach wrodzonych u dzieci, śmierci na porodówce, (ale
zaznacza, że „każde dziecko rodzi się
piękne. Brzydota jest czymś co mu przypisujemy”). Pewnego dnia natrafia na
męża jednej z pacjentek, Turka, który skarży na nią do przełożonej. Nie chodzi
bynajmniej o to, co zrobiła. Chodzi o to, kim jest. Że jest „kolorowa”. Zostaje
odsunięta od opieki nad jego dzieckiem, ale gdy po rutynowym zabiegu nie ma
innej wolnej pielęgniarki, Ruth chwilę się nim zajmuje. Ta „chwila” zmienia
całej jej życie. Noworodek pomimo akcji ratunkowej, umiera. A Ruth coś ukrywa…
Picoult podjęła ciężki
i kontrowersyjny temat w swojej powieści, taki, o którym się też rzadko mówi.
Rasizm. Nietolerancja. Nienawiść i zemsta. Dyskryminacja rasowa. Mamy dwa
przeciwstawne punkty widzenia: Ruth, która uważa, że z powodu koloru skóry jest
na celowniku (to ciągle, od dziecka w niej tkwi) oraz Turka, zrozpaczonego
ojca, który stracił bliskich przez „nich” i od tej pory pała do nich
nienawiścią.
„Jeśli
nie mogę czynić wielkich rzeczy, mogę czynić rzeczy małe w wielki sposób.”
Pisarka ukazuje co
dzieje się z Ruth, gdy zostaje aresztowana: skutki finansowe, psują się jej
relacje z synem; chce być kimś, kim nie jest. Na sali sądowej chce powiedzieć
słowo „rasizm”, ale jej prawniczka odradza jej to, kłócą się o to.
„Małe wielkie rzeczy”
to owszem książka o przejawach dyskryminacji, ale też o przepaści między
ludźmi, stereotypach i uprzedzeniach, nienawiści i głębokiej krzywdzie. Zadaje
pytanie czy przemilczanie pewnych kwestii ma swoją cenę? Bo działając w myśl
wadliwego systemu, godzimy się na jego zasady? Czy to co się darzyło Ruth, to
incydent na tle rasowym, którego nikt nie nazwał po imieniu? Polecam fanom
pisarki i powieści o refleksyjnym brzmieniu.
OCENA:
5+/ 6