Wydawca: Książnica
Rok: 2011
Stron: 384
Powieść przybliża nieomal
zapomnianą historię założycielki rodu Tudorów, Małgorzaty Beaufort. Poślubiona
mężczyźnie dwukrotnie od niej starszemu, urodziła dziecko w wieku lat niespełna
czternastu i rychło owdowiała. Zepchnięta na margines postanawia odwrócić kartę
losu i odnieść ostateczny tryumf nad wszelkimi przeciwnościami. Na tronie
Anglii chce zobaczyć swego jedynego syna bez względu na to, ile to będzie
kosztowało ją, Anglię i nieszczęsnego chłopca. Ignorując pozostałych
pretendentów do tronu i rosnących w siłę rywali - Yorków - nadaje synowi imię:
Henryk, po królu; wysyła go za granicę na dobrowolne wygnanie; zmusza do
małżeństwa z najstarszą córką znienawidzonej Elżbiety Woodville. Na tle
rozdzierających kraj konfliktów, Małgorzata zawiera kolejne dwa małżeństwa z
rozsądku i nie przestaje spiskować.
Ta powieść to głos Małgorzaty,
miejmy więc świadomość, że przedstawiony obraz świata jest subiektywny.
Bohaterka
już od dziecka czuła niezwykle powołanie:
codziennie modliła się długo i często, w poczuciu, że ma „kolana świętej” i Bóg
do niej przemawia. Po przeczytaniu całości nadal do końca nie wiem czy bawiła
się w pobożność i słyszała tylko, to co chciała czy po prostu naprawdę wierzyła
w swoją rolę i nie dopuszczała do siebie myśli, że zaślepia ją ambicja. Innych
ludzi ma za maluczkich, za głupców, a siebie
ma za heroinę (wielokrotnie pada porównanie do Joanny d’Arc), która ocali
Anglię. Narcystyczna, wychowana bez miłości oschłej matki i bez ojca, „który
stchórzył”, zdaje sobie sprawę, że jest tylko mało wartym „mostem do następnego pokolenia”. Jej przeznaczeniem jest dać
dziedzica rodów Beaufort i Lancaster, stąd też macierz (dawna nazwa matki)
wybiera jej męża już w wieku 10 lat- dwukrotnie starszego Edmunda Jaspera.
Kolejne małżeństwa również nie są wynikiem uczucia, a kontraktem dla obopólnych
korzyści. Swojego pierworodnego i jedynego syna na przekór wszystkiemu nazywa
imieniem: Henryk, ale jednak nie dane jej jest go wychowywać.
Nie polubiłam Małgorzaty
(co chyba nikogo nie zdziwi), ze względu na jej charakter i postępowanie, które
wielokrotnie może wzbudzać irytację niż współczucie czy sympatię. Chyba przez
to trochę traci też w moich oczach cała powieść, choć jeśli Małgorzata była
taka w rzeczywistości to Gregory wiernie ją przeniosła na karty swej powieści.
Jednak z drugiej strony to kobieta odważna, która nie obawiała się powiedzieć
co myśli, wytrwała w swoich dążeniach. Potrafiła knuć intrygi, uśmiechać się do
wrogów, stała się ulubienicą królowej, której szczerze nienawidziła i
zazdrościła jej. Upragniona korona jest blisko, a kiedy jej mąż lord Stanley w
pewnej scenie jawi się jako kusiciel, zadając pewne pytanie, Małgorzata podjęła
ważną decyzję. Jednak przerzuciła zadania na kogoś innego, by zrzucić z siebie
winę, mieć czyste ręce.
„Wszyscy się przekonacie.
Zaprzestaniecie traktowania mnie jak rzeczy na wymianę czy sprzedaż. Sama
pokieruję swym życiem.”
Inni
bohaterowie jawią mi się jako mało istotne postacie, choć lord Stanley z
pewnością był idealnym partnerem dla Małgorzaty: to lis, który popierał tylko
pewnego zwycięzcę.
Jednocześnie
za sprawą „Czerwonej Królowej” nurkujemy
w wody historii Anglii; to czasy Wojny Dwóch Róż, czasy rywalizacji o tron
Anglii, gwałtownych uniesień, gdzie mało ludzi patrzyło na dobro królestwa, a
tylko na zaspokojenie własnych ambicji. Bitwy toczone były do ostatniej kropli
krwi w chaosie, brudzie, zbierając żniwo w postaci ofiary z dobrych i złych
ludzi. Poznajemy także obyczaje tamtych czasów: małżeństwa są układane z myślą
o dobru dynastii. Tragedie ludzi, mogą być ot takim losem.
„Zaiste kręte są ścieżki losu i nie
sposób przewidzieć, w którą stronę potoczy się koło fortuny.”
„Czerwona
Królowa” to powieść w dużej mierze oparta na prawdzie historycznej, w którą
pisarka wplotła fikcję literacką- lektura
dla tych, co chcą poznać punkt widzenia oczytanej i ambitnej kobiety czasów,
które nie były jej sprzyjające, która zasadę „cel uświęca środki” realizowała
nie patrząc na nic. Myślę, że wzbudzi emocje: u jednych Małgorzata wywoła
podziw, u jednych odrazę i niechęć. Ale zapomniana w historii Anglii zostanie
przywołana. Ja po prozę Gregory sięgnę jeszcze nie raz!
OCENA:
4,7/ 6
Mam w planach, bardzo chce poznać twórczość Gregory!
OdpowiedzUsuńTak wiele dobrego słyszałam o twórczości tej pisarki, że chyba wreszcie ulegnę i skuszę się na jakąś książkę tej autorki.
OdpowiedzUsuńSilne kobiety, nawet z trudnym charakterem warte są uwagi. Zanotuję tytuł.
OdpowiedzUsuńNa razie czytałam tylko jedną książkę Gregory, więc mam sporo do nadrobienia.
OdpowiedzUsuńA jaką? Ja mam za sobą dopiero dwie:)
UsuńZ wszystkich bohaterek cyklu WOjna Dwu Róż właśnie Małgorzata jest najbardziej antypatyczna, ale nie zmienia to faktu, że książka jest świetna :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niedługo znajdę "Białą królową" lub "Córkę Twórcy Królów" :) Tak, antypatyczna to też dobre określenie odnośnie Małgorzaty.
UsuńLepiej "Białą królową", bo to podobna historia, tylko opowiedziana z punktu widzenia Elżbiety Woodville :)
UsuńKsiążka nie w moich gustach.
OdpowiedzUsuńCzytałam o tej książce wiele dobrego. Muszę się za nią rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze niestety okazji zapoznać się bliżej z twórczością Philippy Gregory, chociaż czytałam o niej niezliczoną ilość pozytywnych komentarzy. W końcu muszę się rozejrzeć za jej książkami :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam: im-bookworm.blogspot.com
Ciągle natykam się na mega pozytywne recenzje powieści Philippy Gregory. Każda podsyca moją ciekawość, więc muszę w końcu przybrać się do poznania twórczości tej autorki.
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę, to zapraszam Cię do wzięcia udziału w konkursie na moim blogu, w którym można wygrać nowy egzemplarz "Innych zasad lata" Benjamina Alire Sáenza. Tutaj więcej informacji na ten temat - http://sylwuch.blogspot.com/2013/11/konkurs-wygraj-inne-zasady-lata.html
Philippa Gregory to świetna pisarka! Póki co, wszystkie jej książki robiły na mnie pozytywne wrażenie:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze książek Gregory, ale zamierzam to zmienić. Gorzej, że nie wiem od czego zacząć, chyba zdam się na ślepy los :-) Tak poza tym mam wrażenie, że wszystkie zacne postacie historyczne, miały nie po kolei w głowie, bo na ich rozwój jak nie wychowanie wpływało, to chore ambicje.
OdpowiedzUsuńChciałabym sięgnąć po coś Pani Gregory bo dużo dobrego czytałam na jej temat w recenzjach :) w bibliotece oczywiście wszystko wypożyczone, chyba trzeba się w kolejkę zapisać :)
OdpowiedzUsuńU mnie też niektóre były wypożyczone, a biorę to, co jest: nawet jeśli nie po kolei.
UsuńJeśli chodzi o tę pisarkę, to czytałam tylko Kochanice króla, ale wiem na pewno, że po inne powieści Philipy też sięgnę :)
OdpowiedzUsuńZachwycam się okładką :)
OdpowiedzUsuńTyle ostatnio słychać o autorce, że muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNigdy chyba się nie przekonam do tej autorki, jakąś dziwną niechęć do niej czuję.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic autorstwa tej pani. Zawsze mam ją w planach, ale chyba dośc odległych :)
OdpowiedzUsuńKolejna autorka, której uroki dopiero będę poznawać w przyszłości nieokreślonej póki co :)
OdpowiedzUsuń