wtorek, 26 stycznia 2016

"Klątwa Tudorów"- Philippa Gregory

Autorka: Philippa Gregory

Wydawca: Książnica
Cykl: Wojny kuzynów (tom 6)

Rok: 2015
Stron: 552



Król Henryk VII Tudor, który pokonał Ryszarda III Yorka, wciąż obawia się, że ktoś upomni się o koronę Anglii. Pozostali przy życiu Yorkowie są w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Małgorzata York, wywodząca się z pozbawionej władzy dynastii, zostaje wydana za sir Ryszarda Pole’a, spolegliwego poplecznika Tudorów. W uznaniu swych zasług zostaje on mianowany namiestnikiem Walii, ale Małgorzacie nie jest pisane spokojne życie na rubieżach. Na walijski zamek w Ludlow zjeżdża następca tronu Artur Tudor i jego żona Katarzyna Aragońska. Małgorzata zostaje doradczynią młodej pary, by służąc Tudorom, nie narażać się panującemu władcy. Po nagłej śmierci Artura Katarzyna wraca do Londynu, by wypełnić daną mężowi obietnicę i wyjść za jego brata, Henryka. Los Małgorzaty gwałtownie się odmienia, gdy zostaje wezwana na dwór królowej Katarzyny i Henryka VIII.

Pisarka kolejny raz funduje swoim czytelnikom ( w tym i mnie) wyprawę w głąb historii- czasy Tudorowskie w Anglii.

Tym razem narratorką jest Małgorzata Pole (potomkini Yorków), która opowiada o swoim życiu w czasach panowania Henryka VII i jego syna Henryka VIII (tego od wielu żon). Mamy więc tutaj spory przekrój czasowy, od roku 1499 do 1541.

Pochodzenie Małgorzaty wiąże się z bardzo dużym ryzykiem: jako dziedziczka dynastii królewskiej zmuszona była ukryć się w małżeństwie ze skromnym rycerzem o nazwisku Pole, jego brata Edwarda zabito (a wcześniej przetrzymywano w celach Tower) „było to wczoraj, zaledwie wczoraj”. Bohaterka nie mogła po nim nawet płakać, musi zapomnieć, że była siostrą, bo panującemu władcy okazywanie żalu może się nie spodobać. Jej przyszłość zależy od dobrej woli Tudorów, a jej rodzina zapłaciła naprawdę wysoką cenę, by Tudorowie czuli się pewnie na tronie.

„Nigdy nie przebaczę Tudorom, że złamali mi serce. Dobrnęli do tronu przez morze krwi moich krewniaków.”

„życie za wszelką cenę”- To mogłoby być motto bohaterki: jest wprawdzie odważna, kieruje się (na ile może) własną wolą, z biedy zamieniła się w okrutnego gospodarza dla dzierżawców. Rozumie, że małżeństwa i sojusze wzmacniają ród, ale powiązania mogą być też niebezpieczne. Była też dwulicowa, wyparła się swoich zasad i prawdy, by za wszelką cenę ochronić siebie i swoją rodzinę. tchórzliwa i obłudna, to sama przyznaje.

Gregory tę opowieść Małgorzaty zatytułowała „Klątwa Tudorów”, nawiązując do rzekomo rzuconej klątwy na męskich potomków zabójcy książąt z Tower przez Elżbietę Woodville z córką Elżbietą, o tym, że nie będzie męskiego dziedzica, tylko „jałowa niewiasta”. Ciekawe jest, że Małgorzata stanowczo wszystkim dookoła zaprzeczała, że nigdy o niej słyszała (co, jak czytelnik wie, jest nieprawdą).

Czytelnik jest świadkiem krótkiego małżeństwa Artura księcia Walii z infantką hiszpańską Katarzyną Aragońską, o jego nagłej śmierci na angielskie poty; o sukcesji na tron rozpieszczonego Henryka (który w końcu poślubił Katarzynę, wdowę po bracie). Małgorzata w ciąży z piątym dzieckiem została wdową, wtedy dużo zależało od wpływów Królowej matki (Małgorzaty Beaufort), która żądała bezwzględnego posłuszeństwa. Potem czytamy o barwnym panowaniu Henryka VIII- królu zepsutym, podatnym na wpływy, kochliwym, porywczym i wpływowym- co było groźną kombinacją dla wszystkich. O niepłodności królowej, stratach kolejnych dzieci- o których Małgorzata donosiła królowi- a te straty były dla niego rozczarowaniem, w końcu zaczął je wypierać, a poddani musieli zachowywać się tak, jakby nic się nie stało. Małgorzata musiała znosić rzeczy, których wolałaby uniknąć. Potem czytamy o oddaleniu królowej (niemożliwe stało się możliwe), małżeństwie króla z Anną Boleyn, stracie kolejnego dziecka, gdy dwór królewski balansuje na krawędzi obłędu. „Żona nie jest królową, córka nie jest księżniczką, a kochanica nosi koronę”. Potem zaś mamy relację o procesie Anny Boleyn, groteskowym skandalu, kolejnych pseudoprocesach, pomówieniach, szantażach, powstaniu ludu, reformach w kościołach i wiele innych.

Mimo, że większość tych wydarzeń znałam z innych książek pisarki, to i tak z historii opowiadanej z innego punktu widzenia dowiadywałam się nowych faktów, odczuć i emocji- i to jest wspaniałe w prozie Gregory, że tą samą historię opowiada za każdym razem na nowo.

Czego się dowiedziałam? Małgorzata i jej rodzina nawykła do zdrad („którą mają we krwi i że najroztropniej byłoby nikomu o tym nie przypominać”), strat i cierpienia. Przyjaźniła się z kuzynką Elżbietą York (żoną króla), była związana z dworem królewskim, raz w chwale i bogactwie, raz w niełasce- w nędzy i na banicji- to były bardzo niepewne czasy, zawsze w strachu. Pole z rozsądku i woli przetrwania była wierna królowi, szczerze oddana królowej Katarzynie i jej córce Marii. Jednak nie uchroniła się od katowskiego cięcia (wprawdzie już w starczym wieku), nie było nawet procesu, aktu oskarżenia.

Reasumując gorąco polecam „Klątwę Tudorów” fanom barwnych powieści historycznych: wiarygodne obrazy dotyczące wydarzeń i osobowości postaci historycznych, polityka życia na dworze królewskim, obraz życia za czasów panowania Tudorów. To także opowieść o władzy, miłości, strachu i stracie.

OCENA: 5,7 / 6


wtorek, 19 stycznia 2016

"Motylek"- Katarzyna Puzyńska

Autorka: Katarzyna Puzyńska

Wydawca: Prószyński i S-ka
Rok: 2014
Stron: 608



Doskonale skonstruowany kryminał, gęsta atmosfera małej społeczności i zagadki z przeszłości, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego.
W mroźny zimowy poranek na skraju mazurskiej wsi zostaje znalezione ciało zakonnicy. Początkowo wydaje się, że kobietę potrącił samochód. Szybko okazuje się jednak, że ktoś ją zabił i potem upozorował wypadek. Kilka dni później ginie kolejna osoba. Ofiary nie wydają się być ze sobą w żaden sposób związane.
Zaczyna się wyścig z czasem. Policja musi odnaleźć mordercę, zanim zginą następne kobiety.  Śledztwo ujawnia tajemnice mrocznej przeszłości zakonnicy, przy okazji odkrywając też mniejsze lub większe przewiny mieszkańców sielskiej – tylko na pozór – miejscowości.

W małym miasteczku nowe osoby budzą niemałą sensację, a mieszkańcom wydaje się, że wiedzą o innych wszystko, tajemniczy autor bloga nasze-lipowo na bieżąco relacjonuje wydarzenia, bo „igrzyska i krew. To zawsze pociągało ludzi. W ich wiosce nie było inaczej”. 

„Teraz wszystko się zacznie.”

Daniel Podgórski, młodszy aspirant i szef komisariatu dostaje do rozwiązania sprawę przejechanej przez samochód zakonnicy na skraju lasu. Nie wydaje się to trudne, ale policjantowi coś nie daje spokoju… I ma rację. Zakonnicę o nieznanej tożsamości ktoś z premedytacją zamordował. A ofiara nie jest zwyczajną zakonnicą. 

Niezaprzeczalnym atutem są migawki z przeszłości: jak historia Marianny z Warszawy lat pięćdziesiątych ma wpływ na teraźniejsze wydarzenia? Kim jest morderca, niespokojna osoba, która nie lubi, gdy coś nie idzie według planu? Co oznacza Motylek? Nasuwa się tutaj refleksja, że przemoc rodzi kolejną przemoc, a każdy w głowie to, co robi, może sobie logicznie wytłumaczyć…

„Zajmę miejsca Motylka. Stanę się Motylkiem”.

Kolejną zaletą są dopracowane psychologicznie sylwetki bohaterów: zarówno ekipy śledczej (marzenia i aspiracje Podgórskiego; policjanta Rosół, który nie radzi sobie z wychowywaniem dwójki zbuntowanych nastolatków), jak i innych mieszkańców Lipowa- ich sytuacje i sekrety są różne, każdy ma swoje przysłowiowe pięć minut. Poznajemy tu także Klementynę Kopp z policji kryminalnej (wkracza w połowie akcji). Brzydka, ale niezawodna- jaki duet stworzy z Podgórskim?

Poznamy też „niezłą” rodzinę Kotarskich, w której panuje napięta atmosfera: bogatego seniora, który kilka lat temu poślubił młodą Blankę, samemu chcąc być wiecznie młody. Jego syn, zwany juniorem, nienawidzi ojca, a jego żona Róża chce kontrolować choć jeden aspekt swojego życia- wygląd. Czy coś kryje się za nieskrywaną wrogością i pieniędzmi?

Pomimo wielu poruszanych wątków (przemoc domowa, zdrada, narkotyki, złe towarzystwo, tajemne romanse, wątek kościelny) wszystko jest spójne, logiczne, cały czas autorka poprzez stopniowe zdradzanie sekretów, także z przeszłości, ujawnianie nowych, zaskakujących faktów, dramatyczne wydarzenia (w tym kolejne zbrodnie) trzyma nas w napięciu.

„Motylek” to rzetelny kryminał rozgrywający się w małej miejscowości z rozbudowaną warstwą psychologiczno- obyczajową, który czyta się z ogromną przyjemnością. To powieść, która „wsysa” czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Przede mną już dwa tomy tej serii i chcę kolejne. Fani kryminałów koniecznie poszukajcie książek pani Puzyńskiej!

„Lipowo nie było już spokojną ostoją w niebezpiecznym świecie. Zło przyszło i do nich.”
OCENA: 6-/ 6

 
Wyzwanie Polacy nie gęsi IV- kategoria
4. debiut kryminalny

sobota, 16 stycznia 2016

"Zakochany Dracula"- Karen Essex

Autorka:






Londyn, rok 1890. Mina Murray, typowa cnotliwa wiktoriańska heroina o różanych policzkach, staje się obiektem pożądania hrabiego Drakuli. Pięciu „obrońców” rusza jej na ratunek, żeby wyrwać ją ze szponów wampira. Taką wersję tej opowieści znamy. Teraz jednak odkrywamy historię spisaną piórem samej Miny, całkowicie odmienną, bo opowiedzianą z kobiecego punktu widzenia. W tej zuchwałej, porywającej powieści nagradzana autorka Karen Essex tchnęła nowe życie w postacie z Drakuli Brama Stokera i odkryła przed czytelnikiem przedziwne erotyczne podteksty oryginalnego dzieła.

W sumie nie wiem, co mnie podkusiło do poznania tego tytułu. Wprawdzie czasami skuszę się na romanse historyczne, o tyle jednak omijam harlequiny oraz historie o wątkach paranormalnych. A tutaj na łamach tej historii pojawia się sławny wampir…

Karen Essex przedstawiła historię romansu Miny Harker (jej sekretnego życia) z Draculą z punktu widzenia głównej bohaterki. Mina wyznaje co działo się w 1890 roku, kiedy to dostała się do świata nadnaturalnych cudów. Czytelników czeka więc dawka erotyki, mroku oraz magii, historia o nieśmiertelności i opętaniu. O ile początek nawet mnie zainteresował: tajemniczy mężczyzna prześladujący bohaterkę, towarzyszący jej na jawie i w wyrazistych snach; to potem jednak straciłam zapał do tej historii. 

Z pewnością ten tytuł znajdzie swoich zwolenników, jednak ja oceniam go jako średni, być może lektura trafiła do mnie w nieodpowiednim czasie.




czwartek, 14 stycznia 2016

"Zimowa opowieść"- Mark Helprin

Autor: Mark Helprin

Wydawnictwo: Otwarte
Rok: 2014
Stron: 696



Ujmująco piękne i mądre arcydzieło Marka Helprina przenosi nas do Nowego Jorku z początku dwudziestego wieku, targanego arktycznymi wiatrami i rozświetlonego bielą niespotykanie obfitego śniegu. Dzięki płomiennej wyobraźni autora to miasto żyje i ma duszę.

Pewnej mroźnej nocy młody Peter Lake próbuje okraść rezydencję na Manhattanie. Niespodziewanie zastaje w domu córkę właścicieli, umierającą na gruźlicę Beverly Penn. Tak zaczyna się miłość, która odmieni jego los.

Potężne, niepojęte uczucie zaskakuje Petera, daje mu siłę i każe podjąć próbę zatrzymania czasu i przywrócenia przeszłości. Historia jego zmagań to jedna z najwspanialszych opowieści w literaturze amerykańskiej.


Kto czytał o moich wrażeniach z filmu, który powstał na kanwie powieści Helprina, ten wie, że historia przeniesiona na ekran mnie zachwyciła. Niestety o samej powieści nie mogę tego powiedzieć… Ale po kolei:

Książkę otwiera scena, kiedy Peter Lake, włamywacz, ucieka przed bandą Pearly’ego Soamesa na grzebie magicznego, białego konia. Ale jak ta przestępcza banda grasująca po Nowym Jorku weźmie kogoś na cel, to nie odpuszcza już nigdy.

Pisarz porusza tutaj tyle tematów i motywów, że nie sposób o wszystkim napisać. Mnie najbardziej zastanowiła: obsesja Pearly’ego do magnetyzmu barw; zło jako konieczny składnik równania; doświadczenie przemiany Petera; motyw uciekiniera i tęsknoty za pewnymi cechami; motyw miłości od pierwszego wejrzenia-pragnienia jedynie i aż miłości; motyw ratowania bliskiej osoby. Czy nic nie jest przypadkowe, a czas nie ma znaczenia? Czy nieodwracalny upadek jest ceną za idealnie sprawiedliwe miasto?

„Drobne zdarzenia potrafią być tak piękne, że mogą odmienić człowieka na zawsze.”

„Zimowa powieść” to wielowątkowa mieszanka gatunkowa: sceny realistyczne mieszają się z surrealizmem, fantastyką baśniową i filozofią, jawa ze snami, sporo jest treści symbolicznych i metaforycznych. Tutaj chyba wszystko było możliwe… Na uwagę z pewnością zasługują zastosowane środki stylistyczne: niecodzienne porównania i epitety w barwny sposób opisują miasto i maszynerię świata (nędzę, cierpienia, wojny, „w której każdy ginie i nikt nie zostanie zapamiętany”), aczkolwiek szczegółowe opisy zasłaniają stosunkowo mało dynamiczną akcję. Jak dla mnie wszystkiego było to za dużo, stąd rozmyło się tutaj przesłanie, emocje są znikome, czasami nie wiedziałam co i dlaczego się dzieje, do postaci przy ogromnej ich ilości z ich często zawiłymi losami wcale się nie przewiązujemy. 

Stanowczo bardziej podobał mi się film, choć w sumie dużo w nim zmieniono w porównaniu do powieści, ale według mnie te zmiany wyszły historii na lepsze. Tak więc w tym kontekście powieścią Helprina jestem rozczarowana: ogromny rozmach jego dzieła niestety nie przełożył się jak dla mnie na emocje czy przesłanie. Czy warto znać? Myślę, że tak, choć lepiej docenią ten utwór sympatycy fantastyki i specyficznych powieści.

„Jedynym ratunkiem była nadzieja, że całe to zamieszanie ma jakiś sens.”

OCENA: 4-/ 6


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...