Cykl: Lipowo (tom 8)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok: 2017
Stron: 640
Brodnica przygotowuje się do
obchodów lipcowego Święta Policji. Daniel Podgórski nie ma jednak powodów do
radości. Niektórym ludziom bardzo zależy, żeby jak najszybciej zapomniał o
zamkniętej już sprawie śmierci trójki bezdomnych. Przy każdym z ciał z jakiegoś
powodu pozostawiono niewielkie wahadełko. Pewna dziennikarka sugeruje
policjantowi, żeby szukał odpowiedzi w opuszczonym domu ukrytym w leśnej
gęstwinie. Miejscowi wierzą, że to miejsce nawiedzane przez diabła. Kobieta
wkrótce znika bez śladu, a Podgórski wraz z byłą komisarz Kopp odnajduje
kolejne ciało. Co ma z tym wspólnego niepokojąca wiadomość, którą Weronika
Nowakowska otrzymuje od nieznanego nadawcy? Dlaczego drobny złodziejaszek ginie
tego samego dnia, kiedy wychodzi z więzienia? I jakie znaczenie dla sprawy mają
czarne narcyzy?
Ósmy
tom sagi kryminalnej o policjantach z Lipowa podobał mi się, ale nie wywarł
takiego efektu, jak wcześniejsze. A to dlaczego? Z powodu lekko naciąganej
fabuły, zbyt wielu wątków, osób. Z początku ma się wrażenie chaosu: sprawa
bezdomnych, to śmierć pewnego chłopaka, odnalezione
zwłoki, to legenda o opętanej przez diabła żonie drwala, fałszywa dziennikarka.
Ciężko stwierdzić co stanowi centrum wydarzeń- to także usiłuje rozgryźć ekipa
śledcza z Lipowa. Ale w miarę przekładania kolejnych kartek sytuacja powoli się
klaruje, poszczególne wątki zaczynają układać się w spójną całość.
Pisarka
jak zwykle dobrze dozuje dramatyzm, ciekawie psychologicznie portretuje
bohaterów, chociaż jest ich tak wiele, że są trochę pobieżnie opisani. Mamy
matkę, która czuje, że musi zrobić dla dziecka pewien krok („To nie było nic złego”); człowieka
ryzykanta, który igra z losem, wystawiając innych na próby; wyrachowaną matkę, romansujące
pary. I w końcu mężczyznę, który mimo braki odznaki, czuje się nadal
policjantem.
Cieszę
się, że Daniel Podgórski powoli wychodzi na prostą. Nie podoba mi się w roli
pijaka, który pije, bo „ skoro i tak
sięgnął dna, nie było już gdzie dalej spadać”. Ale wstyd pali. Pojawiła się
też Kopp, która ma niespodziewanego gościa…
„Czarne
narcyzy” okazały się bardzo zamotane wątkami, lekko chaotyczne, ale zaskakujące
motywami. Kłamstwa, tajemnice.
„Musi się udać. Właśnie mnie.”
OCENA:
5/ 6
W każdym tomie tej sagi dzieje się coś interesującego.
OdpowiedzUsuńNie wiem co musiałoby się stać, żebym odwrociła się od tej sagi
OdpowiedzUsuńNie znam tej sagi więc musiałabym rozpocząć od tomu pierwszego :)
OdpowiedzUsuńMam w planach przeczytać całą serię, jednak rozpoczynając od pierwszego tomu.
OdpowiedzUsuń