Wydawca: Kobra
Rok: 2011
Stron: 445
Czy nie przemknęła Wam
kiedyś przez głowę myśl o likwidacji jakiejś irytującej Was osoby? Malwinie,
bohaterce książki Joanny Chmielewskiej myśl
o zabiciu męża „podlca” (od słowa podlec), pewnego dnia zalęgła w głowie.
Zaczyna więc snuć plany, zastanawiać się nad swoimi możliwościami, czyni także
pewne zaskakujące przygotowania. Co z tego wyniknie, jakie będą fazy operacji „zabić
męża”?
Na pierwszy plan
wysuwają się małżeństwo: Malwina i Karol, skonstruowani na zasadzie
kontrastu. Ona jest znakomitą kucharką, niepracującą. To dobitny obraz braku
zdolności logicznego myślenia oraz niekonwencjonalnych pomysłów. Ponadto
oznacza się talentem do psucia nastroju męża, poprzez nieustanne pretensje i
wścibskość. Niemalże ziemia jęczy po jej uwagach, kamień nie wytrzymuje, tym
bardziej mało opanowany Karol. On zaś jest właścicielem firmy, jedynym
pracującym. W domowych pieleszach Karol zamienia się w wrzaskliwego tyrana
(jednak inteligentnego), domagającego się karmienia. Chce być królem, przy
którym uwijają się poddane i zaspokajają jego potrzeby. Dziwi fakt, jak oni ze
sobą wytrzymują, bo to kompletnie inne światy. Do domowników prócz tego zalicza
się także Justyna, która od dziecka mieszka u wujostwa oraz gosposia Helenka.
Utwór jest utrzymany
(tak jak wiele innych utworów autorki) w stylu humorystycznej obyczajówki z elementami kryminałku z wieloma
nieoczekiwanymi i szalonymi zdarzeniami, który czyta się szybko i bez wysiłku
intelektualnego. Z soczystych dialogów
sypią się iskry, a to za sprawą ironii, sarkazmu i złośliwości Karola, pana
domu, męża Malwiny. Stąd też posiłki przy stole przypominają jedzenie na
czynnym wulkanie.
„Nie,
droga żono, myśleć nie potrzebujesz. Może jestem wymagający, ale nie do tego
stopnia.”
Za pośrednictwem
Justyny, która studiuje i hobbystyczne zajmuje się prawem, autorka ukazuje kilka absurdów prawnych- czytane bawią
czytelnika. Co jeszcze wywołuje uśmiech na twarzy? Z pewnością reakcje Malwiny
na widok zdrowego, żyjącego męża oraz jej wielka „miłość”, która rąbie ją
obuchem, a o której wszystkich dookoła zapewnia (jak o niej pamięta) w celu
zapewnienia sobie alibi.
„Z
jakiej racji, jakim prawem, otruty potwornym jadem, ośmielił się jeszcze być
żywy?”
Jednak, choć napisana z
przymrużeniem oka, powieść ta nie jest tylko żartobliwą historyjką. Spod warstwy humoru przebija także refleksja
na temat przyczyn rozpadu małżeństwa: kłótni o pieniądze, odmiennego
usposobienia małżonków, lekceważenia partnera. Oboje chcą być podziwiani i
doceniani, ale druga strona im tego nie zapewnia. Zarzucają sobie nawzajem
zmiany na gorsze, ale nie widzą wad u samych siebie. Rolę mediatora przyjmuje
na siebie Justyna, czy uda jej się coś wskórać? Patrząc także na perypetie
bohaterów widzimy, że czego człowiek nie chce to ma w nadmiarze, a upragnione
stawia zacięty upór. Przeznaczenie ma gdzieś nasze zamiary, w tym wypadku –
Malwiny, jej mąż okazuje się nie do zdarcia.
Książka okazała się
relaksująca, rozbawiła mnie. Jak macie ochotę na przewrotną historię z przymrużeniem
oka, do szybkiego zapomnienia, to zapraszam do lektury.
OCENA:
4,4/ 6
Usiłowałam kiedyś przeczytać inną książkę tej autorki. Nie umiałam przez nią przebrnąć i jakoś się zraziłam do pisarki, nie wiem więc, czy po tę książkę sięgnę.
OdpowiedzUsuńOd dawna już nie czytałam nic Chmielewskiej, a pamiętam, że zawsze świetnie się bawiłam przy jej książkach, więc wypadałoby znów w ramach relaksu skusić się na jej dzieło.
OdpowiedzUsuńdawno, dawno temu utknęłam na "Lesiu", jakoś nie umiem przebrnąć przez Chmielewską, acz darzę ją wielkim szacunkiem,
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kryminałki Chmielewskiej, ale tego jeszcze nie czytałam. Tytuł przyciąga uwagę ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że "podleca", a nie "podlca". Chyba, że to neologizm Chmielewskiej :P
Ha, chyba masz rację, ale zrobiłam neologizm :P
OdpowiedzUsuńKsiążek Chmielewskiej chyba nie trzeba polecać. To już wyrobiona marka :)
OdpowiedzUsuńCenię sobie książki Chmielewskiej :) Naprawdę fajnie się je czyta. (Nie)Boszczyk mąż jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńZa Chmielewską raczej nie przepadam, ale spróbuję zajrzeć do tej książki :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na ksiązkę z humorem. Autorki niestety jeszcze nie poznałam :)
OdpowiedzUsuńOstatnio miałam pomysł żeby po Panią Chmielewską sięgnąć, ale koniec końców jakoś do spotkania nie doszło. Jeśli jednak będę chciała sięgnąć po jakąś jej książkę to będę miała na uwadzę tytuł o którym piszesz :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo zaciekawiona tą autorką, ale nie znam jeszcze żadnej z jej ksiażek.
OdpowiedzUsuńA to zapraszam to poznania twórczości autorki :)
UsuńKsiążki pani Chmielewskiej były i będą zawsze dobra lekturą. Dawno już nie czytałam żadnego z jej utworów, a pozycja przez Ciebie opisana jest mi zupełnie nieznana:)
OdpowiedzUsuńChmielewskiej jeszcze nie czytałam :) może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńHumor i refleksja to może byc bardzo dobre połączenie :) Musze koniecznie zapamiętać tytuł ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Chmielewską, książkę mam i znam i wiele razy czytałam :)
OdpowiedzUsuńNo Chmielewskiej to musze wszystko przeczytać, od dawna wzywa mnie "Lesio", ale jakoś brak czasu :)
OdpowiedzUsuń