poniedziałek, 21 maja 2018

"Happy end"- Elizabeth Maxwell

Autorka: Elizabeth Maxwell

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok: 2015
Stron: 312



Czy chce, żeby wrócił na karty jej książki, czy woli go w swoim łóżku?

Życie 46-letniej Sadie Fuller trudno nazwać romantycznym. Jest raczej zwyczajną mamą – z lekką nadwagą, nawałem obowiązków i codziennymi problemami związanymi z samotnym wychowywaniem 11-letniej córki. Ale Sadie ma tajemnicę – podczas gdy reszta przedmieścia śpi, Sadie zarabia na życie, pisząc powieści erotyczne pod pseudonimem K. T. Briggs. Choć jej własne życie intymne niczym się nie wyróżnia, Sadie ma dryg do wymyślania kipiących seksem scen z udziałem wysportowanych i idealnie pięknych postaci w bardzo skąpych strojach.
Ale wszystko się zmienia, gdy podczas zwyczajnej wizyty w sklepie, spotyka mężczyznę, który wydaje się dziwnie znajomy. Czy Sadie traci rozum, czy też najnowszy z jej super przystojnych bohaterów opuścił rękopis powieści i przeniósł się do rzeczywistości? Starając się odnaleźć w tej dziwnej nowej sytuacji, Sadie zaczyna dostrzegać romantyzm tam, gdzie nigdy nie spodziewała się go znaleźć… tam, gdzie romansowy happy end nie jest może aż tak nieprawdopodobny.

Sadie jest samotną, rozwiedzioną matką. Zwyczajna z wyglądu, nie za ładna, nie za brzydka, z lekką nadwagą. Obecnie jest w nieskomplikowanych związku bez zobowiązań. Ale ma też pewne sekretne zajęcie- oj, nie jest zwyczajna kurą domową. Wieczorami pod pseudonimem pisze pikantne romanse erotyczne.

Pewnego dnia na zakupach natyka się w sklepie na zdezorientowanego mężczyznę, przystojnego nieznajomego, któremu pomaga. On zaś jest dziwnie znajomy, jest jak bohater z jednej z najnowszej powieści…

„I byłam szczęśliwa, ponieważ wierzyłam w romans.”

Myślałam, że pisarka pójdzie trochę w innym kierunku (ale wtedy książka byłaby schematyczna). Zaś ostatecznie zakończenie trochę mnie zaskoczyło, ale też nie przekonał mnie wątek, nazwijmy go paranormalno- fantastyczny, z obecnością Clarissy. Wywnioskować można, że to miała być pewnego rodzaju metafora- czego, nie zdradzę- ale jak dla mnie jest tu mały minus w kreacji.

W sumie książka jest sympatyczna, czasami (tylko zabawna), bohaterka bardzo serdeczna. Mówi o szczęściu, miłości, schowaniu swojego serca do pudełka przez strach przed miłością. Ukazuje, że opieranie się na pewnych założeniach nie zawsze prowadzi do czegoś dobrego, o tym, że życie może nas zaskoczyć.

„Radość bywa ulotna. Czasem, aby jej doświadczyć, trzeba wyjść na środek ulicy, nawet jeśli wiadomo, że może nas potrącić autobus.”

„Happy end” to przyjemny romans, nieprawdopodobna pod pewnymi względami historia, ale też przemycająca ważne sprawy i przemyślenia. Polecam jako relaksującą powieść.

„Miłość bywa podstępna i bardzo mnie zaskoczyła, ale znalazła do mnie drogę.”

OCENA: 4+/ 6
 

5 komentarzy:

  1. Dobrze, że przemyca pewne ważne wartości. To niewątpliwy plus.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mój klimat, ale wiem komu polecić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak będę miała ochotę na romans, to wezmę pod uwagę powyższą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie brzmi nie najgorzej. Właśnie zabieram się za "Małe życie" i po tej lekturze chętnie przeczytałabym coś niezobowiązującego! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaciekawił mnie wątek paranormalno - fantastyczny :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...