poniedziałek, 8 kwietnia 2013

"Czarne sekundy"- Karin Fossum

Autor: Karin Fossum
Wydawca: Papierowy Księżyc
Rok: 2012
Stron: 314

Ida Joner jedzie swoim nowiutkim rowerem kupić słodycze. Sympatyczna, szczęśliwa dziewczynka niedługo będzie świętować dziesiąte urodziny.

Kiedy jej powrót do domu opóźnia się o ponad pół godziny, jej matka, Helga Joner, zaczyna się niepokoić. Dzwoni do przyjaciół córki i do sklepu, ale małej Idy nikt nie widział. Rodzina zawiadamia policję i wyrusza na poszukiwania zaginionego dziecka. Najgorszy koszmar matki właśnie staje się rzeczywistością.

Setki ochotników przeczesują okolicę, ale nigdy nie ma śladu Idy ani jej roweru. Rodzina jest już na skraju psychicznego załamania, media rozpętują szaleństwo, lecz Inspektor Sejer zachowuje spokój, dodając matce otuchy. On także sądzi, że to bardzo zagadkowa sprawa. Zazwyczaj zaginione dzieci odnajdują się w ciągu czterdziestu ośmiu godzin, a Ida Joner zniknęła bez śladu.



Jak w opisie: historia zaczyna się wręcz banalnie. Mała, przeurocza dziewczynka Ida pojechała na swoim rowerze do pobliskiego sklepu. Lecz nie wraca, ginie bez śladu. Jej matce, Heldze ziścił się najgorszy koszmar.
„Szczęście zbyt cudowne, by mogło trwać wiecznie”.

Helga łapie się nadziei, że córka powróci cała i zdrowa, że nic się nie stało. Jednak nadzieja jest czymś niewiarygodnie kruchym. Czytelnik wraz z nią stoi na skraju przepaści, nie spadnie z niej, jak usłyszy, że wszystko będzie dobrze. Zaklina rzeczywistość, chce odwrócić zły los.
„Wyobraź sobie, że tak czekasz, a twoje dziecko nigdy się nie pojawia”.

Przerażona kobieta zawiadamia policję, która wszczyna poszukiwania na dużą skalę. Ale dziewczynka jakby rozpłynęła się w powietrzu. Tropów jest bardzo mało, a czas ucieka. Po pewnym czasie pojawia się pewna poszlaka. Ale brakuje przełomu… Aż niespodziewanie znajdują ciało Idy. Co się wydarzyło? Czy to morderstwo i kim jest zabójca? Kiedy wydaje nam się, że wiemy wszystko, okazuje się, że to niezupełnie tak. I co ciekawe czytelnik szybciej od policji widzi podejrzanych, ma ich zawężony krąg

Fabuła miejscami nie toczy się zbyt prędko, ale w tej książce to plus, bo to powoduje gonitwę myśli, czytając, skupiamy się na bohaterach i tym, co dzieje się w ich głowie. A to pisarka ukazała rewelacyjnie. Wnikliwie analizuje bohaterów, ich dobre i złe oblicze, powoli odkrywana jest prawda. Idealnie odmalowane są ich emocje, każda myśl jest istotna, można się w ich osobowości zagłębić, zadać pytanie: dlaczego postąpili tak, a nie inaczej. Taka mistrzowska analiza przypadków. Taki zabieg podsyca ciekawość w trakcie czytania. To podstawa tej książki i jej ogromna zaleta.

Pisarka nie etapuje krwawymi szczegółami, co poczytuję za plus. Nie przyprawia o wielkie, mroczne ciarki, nie jest aż tak bardzo mroczna lektura.

Kilka osób ma coś na sumieniu, ale czy ma to związek ze sprawą?
„Coś komuś nie daje spokoju, mimo że nie wie, co to może być”.

Interesującymi postaciami są niewątpliwie Emil i Tommy. Emil to dorosły, małomówny, potężny mężczyzna, trudno do niego dotrzeć. „Chroniło go jego milczenie. Był jak posąg wyrzeźbiony z granitu. Chciał być niemy już na zawsze”. A Tommy to samolubny nastolatek, zadający się z mało odpowiednim towarzystwem, który bardzo przejmuje się stłuczką swojego auta. Co ukrywają?

Co mi zabrakło? Malutkim minusem jest brak opisów reakcji matki dziewczynki na wieść, że znaleziono ciało. Trochę szkoda, że autorka nie pokusiła się o próbę uzewnętrznienia jej przeżyć, dodałoby to jeszcze tej książki więcej „głębi”.

Ta kryminalno-psychologiczna powieść pokazuje, jak kilka sekund potrafi nieodwracalnie zmienić życie wielu osobom. Także to, że wiele osób nie przejmuje się swoimi czynami, nie chce myśleć, chce zapomnieć. Tytuł jest idealny, co do okładki, to mroczna, tylko ja bym zamiast zbóż dała tło betonu. Ale to szczegół.

Tak więc tą książkę serdecznie polecam.

OCENA 5,6/6

sobota, 6 kwietnia 2013

Anfisa i Żenia na tropie tajemnic- Tatiana Polakowa




 Te cztery tytuły przedstawiają przygody dwóch przebojowych przyjaciółek Anfisy i Żeni, pań detektyw. 

Są to lekkie, sympatyczne kryminały, bardziej dla pań ( w stylu polskiej Joanny Chmielewskiej), na odpoczynek od tych „ciężkich” (psychologicznych, szwedzkich, które ukazują mroczne zakątki ludzkiej psychiki itp.)

Słówko o bohaterkach: Anfisa- narratorka to pisarka kryminałów i żona zazdrosnego pułkownika sił specjalnych wojsk radzieckich. Żenia- to dziennikarka- panna, która szuka miłości swojego życia (bogatego blondyna). Z głównych postaci to jeszcze występuje Roman, mąż Anfisy, ciekawa osobowość niby budzącego, agresywnego macho, a w gruncie rzeczy sympatycznego, pomagającego faceta. Cały czas próbuje wybić z głowy żonie pomysł prowadzenia własnego dochodzenia, ale bezskutecznie, niejednokrotnie wyciąga ją i Żenię z tarapatów. Tak, bo dziewczyny rozwiązując zagadki są strasznie wścibskie, działają sporo osobom na nerwy ( w tym policji). Trup zwykle ściele się gęsto, jednak przyjaciółki nie poddają się, dopóki nie doprowadzają spraw do finału, dla spokoju ducha i z ciekawości i z chęci pomocy. Dla nich to „sprawa życia i śmierci”, nie rutyna czy praca. Ten zapał śledczy, połączony z uporem i wdziękiem czyni cuda.

Książki są pełne zabawnych sytuacji oraz wielu zwrotów akcji. Czasem tylko bohaterki mogą irytować: te ich kobiece roztrzepanie i nie zdawanie sobie sprawy z niebezpiecznych sytuacji, ale to taki ich urok. Dawka humoru pozwala również na dostrzeżenie aspektów rosyjskiego życia codziennego.

Za mną już dwie książki z tej serii "Mąż do zadań specjalnych" oraz "Pogoń za duchami", na pozostałe poluję w bibliotece :)

Ocena 5/6

czwartek, 4 kwietnia 2013

"Zawładnięci"- Elana Johnson

 
Autor: Elana Johnson
Wydawca: Amber
Rok: 2011
Stron: 320







Zawładnij innymi, bo jeśli nie… inni zawładną tobą…
Kontrolerzy śledzą każdy twój ruch.Identyfikatory rejestrują każdy twój krok.
Transmisje sączą ci co noc do głowy, co masz myśleć.
W mieście migających technoświateł i czytników tęczówki w każdych drzwiach nie ma miejsca na samodzielne decyzje.
Szesnastoletnia Vi nie zamierza przestrzegać praw ustanowionych przez Tych-Od-Myślenia. Już dawno odłączyła się od ich transmisji, które przekazują jedyną oficjalną wersję tego, co mają myśleć mieszkańcy Dobrych Ziemi. Zależy jej tylko na Zennie, narzeczonym wybranym jej przez Tych-Od-Myślenia.

Ale jeśli zostanie zesłana do Złych Ziemi, nigdy go już nie zobaczy. Musi uciekać – razem z buntowniczym Jagiem, aresztowanym tak jak ona za złamanie prawa. Ale Ci-Od-Myślenia nie pozwolą jej uciec. Chcą, żeby stała się jedną z nich. Sterowała innymi… w zamian za całkowite posłuszeństwo.
Czy samodzielne myślenie jest warte każdej ceny?
Czy miłość jest warta buntu?

Powyższe zdania zachęciły mnie do przeczytania książki. Jednak jak dla mnie średniawa antyutopijna opowieść.

Bohaterka- narratorka Violet żyje w świecie absurdalnych zakazów i ograniczeń (zakaz dotykania, posiadania zwierząt itd.-zakaz bycia człowiekiem?), gdzie społeczeństwo jest opanowane przez technikę (kontrolerzy śledzą każdy ruch, transmisje). Ludzie nie mają myśleć samodzielnie, tylko biernie słuchać, jak żyć.
Violet poznajemy jako mieszkankę Dobrych Ziem, buntowniczkę, łamiącą reguły, która zostaje na tym kolejny raz przyłapana przez Tych-od- Myślenia (określenie z książki) i wtrącona do aresztu. W celi przebywa z Jagiem, chłopakiem z tego drugiego „obozu”.
„- Dorastałeś jako zły?

- Tak. Ale to nie znaczy, że naprawdę jestem zły, rozumiesz. Po prostu nas tak nazywacie. W gruncie rzeczy jesteśmy tacy sami jak wy”.

Ta rozmowa oraz więź, która zaczyna ich łączyć, daje do myślenia Vi. Bo kim ona jest naprawdę? Dobrą czy złą, czy to ma w ogóle znaczenie?
Pojawia się zagadka: kim jest znajomy głos w jej głowie, który „podąża” za nią, gdziekolwiek by nie podążyła?

Ujawniają się w niej talenty, które mogą być niebezpieczne. Obowiązek albo śmierć. Rząd chce to dostać za wszelką cenę, więc jedynym wyjściem jest ucieczka do Złych Ziem. Razem z Jagiem wyruszają w podróż pełną przygód i niebezpieczeństw, która całkowicie odmieni ich życie. „Są źli, bo nie pozwalają się kontrolować. Są źli, bo tak mi zawsze o nich mówiono.” Violet poznaje inny świat i niekontrolowany śmiech.

Wszystko jednak zaczyna się komplikować. Najbliżsi dla niej ludzie okazują się zdrajcami. Sporo zamieszania i wątpliwości. Gmatwanina problemów dotyczących miłości i zdrady, dobra i zła. Odkrycie pewnych tajemnic rodzinnych może być wstrząsem. Prawda może być trudna do udźwignięcia. Tak, to były mocne punkty tej książki. A i jeszcze rzucona taka kwestia, że być może ludzie potrzebują kogoś, kto by ich „trzymał w ryzach”, mówił, jak mają postępować. Bo przecież mają tendencję do ignorancji problemów. Choć z drugiej strony kontrola oznacza, że nie będą wtedy sobą, odbierze się im cechy, które czynią ich wyjątkowymi.

Drażniło mnie to, że ciągle jest mówione, że bohaterka musi dokonać wyboru, ale tego wyboru jakby hm… nie było. Vi nie chce wybierać, po której stronie stanąć, kogo i co wybrać. Rzeczy w jej życiu rozwiązują się w dziwny sposób, często bez jej udziału. 

„Każdy ma jakieś metody przekonywania do swoich racji. Wszystko sprowadza się do wyboru, komu uwierzyć. Więc kogo wybierasz?”

W książce występują liczne opisy nowoczesnych technologii (myślące budynki, poduszkoptery), dlatego osoby, które nie są fanami takiej fantastyki (naukowej) mogą czuć się znudzone- jak ja na przykład. Nie nastawiało mnie to entuzjastycznie do lektury.

Romans w trójkącie, państwo podzielone na odseparowane od siebie części, rząd dyktatorów, pozornie idealny świat jako więzienie, buntowniczka - to wszystko już niestety było.

W "Zawładniętych" koniec historii jest niespodziewany i intrygujący.
Szybka i złożona akcja (ciągle dowiadujemy się czegoś nowego), elementy zaskoczenia, pozwalają mi nazwać ją dosyć dobrą lekturą. Niestety tylko „dosyć dobrą”, ponieważ niektóre momenty nie mają sensu. Miałam wrażenie, że fabuła nie jest do końca dopracowana. Niektóre momenty nie mają sensu, raz jest coś mówione, potem się temu zaprzecza i nie wiadomo, w co wierzyć. Tak, zdecydowanie brak większej logiki.

Co mi się jeszcze nie podobało: przedstawienie miłosnych zmagań Violet. Miota się od Zenna do Jaga (powtarzając to samo o nich kilka razy w książce). Z Jagiem dają sobie obietnice, zaraz je łamią, kłamią, kłócą się i godzą. Takie zmiany nastroju i czasem paplanina bez składu nie przekonały mnie do tego wątku.

Jeżeli ktoś lubi książki o tematyce antyutopijnej to (może) spodoba mu się i ta. Czyta się szybko i pewien przekaz w sobie ma. Czytelnik jest ciekawy, co zrobią dalej bohaterowie, jak się potoczą ich losy. Jednak uprzedzam, że w porównaniu do „Igrzysk Śmierci” wypada sporo gorzej. Świat „Zawładniętych” zupełnie mną nie zawładnął. Raczej nie sięgnę po kontynuację.


OCENA 3,9/6

wtorek, 2 kwietnia 2013

"Czarna mewa"- Franco Scaglia



Autor:






Ojciec Matteo zostaje Kustoszem ziemi świętej i poświęca się całkowicie idei braterstwa między religiami w Jerozolimie. Jednak Jerozolima to miejsce tragedii i konfliktów, sprawa nie jest więc prosta. Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy Matteo i szef izraelskich służb specjalnych znajdują nad brzegiem Morza Martwego ciało zabitego człowieka, ubranego w habit franciszkanina...

Głównym bohaterem- narratorem jest Ojciec Matteo, który niedawno objął stanowisko Kustosza. Nie do końca dobrze czuje się w tej roli, z czym wiąże się zmiana trybu życia, na dodatek sprawa „czarnej mewy” komplikuje i tak sytuację. Jaki on jest? Za jego kreację wielki plus, ponieważ jest człowiekiem mądrym, z pasją (archeologia), uważnym i pełnym szacunku dla innych wiar. Kapłaństwo to praca, którą lubi. Dla niego wiara pomaga mu przezwyciężać chwile niepokoju dotyczące życia i śmierci. „Pragnie widzieć światłość”, nie nicość. Umie się też zdobyć na krytycyzm wobec siebie. Jednak pewnych spraw nie przyjął z otwartością i zrozumieniem, ale jest tylko człowiekiem. Ale czy można okazać litość wszystkim? Po wszystkim ma większą świadomość „trudności życia”.

Tłem jest konflikt izraelsko-palestyński. Jerozolima, miejsce wydarzeń to „serce niekończącego się konfliktu”, gdzie rozbieżność punktów widzenia i to, że każdy przekonany jest, że to on jest ofiarą, sprawia, że nie można mówić o porozumieniu. Z jednej strony to interesujące miejsce, chociaż klimat nie do końca do mnie „przemówił”. (Zbytnio nie interesuję się religiami, może to dla tego.)

Co do akcji. Początek nie za bardzo przypadł mi do gustu. Dochodzenie nie toczy się zbyt żwawo, kustosz udaje się w gościnę do różnych osób, kilka go odwiedza, ale to jakoś średnio ma to coś wspólnego z akcją. Od połowy do końca jest zdecydowanie lepiej.

Zagadka tożsamości zmarłego z czasem rozwiązana, pociąga za sobą kolejne. Bo nie tylko kim jest? Kim jest zabójca? Kto chce zwiększyć chaos panujący w Jerozolimie? Dlaczego ktoś napada na Kustosza? Pewna osoba przywołuje przeszłość… Przedstawiana prawda niekiedy nie jest tą właściwą. Kustosz zostaje wplątany w krętactwa i intrygi innych osób, niebezpieczne dla niego sytuację. Bywa przynętą, a zabójca nie waha się przed niczym. Gra doprowadza go ostatecznie do pewnej spowiedzi, gdzie spotyka się z brutalną logiką, totalną nienawiścią- jako aspektem ludzkiej osobowości.

Według mnie sporym minusem jest to, że autor kilkakrotnie zrzuca „bomby” na czytelnika, wprawia w szok, ale rzadko, to czemuś służy, jest dalej wyjaśnione. Z drugiej strony zaskakuje czytającego. Nie jest to banalna, przewidywalna powieść. I to jej wielki plus. Kilka osób jest wmieszanych w „sprawę”, każdy ma swój własny cel. Czasami niestety męczyłam w odbiorze treści, szczególnie gdy następowało przeskakiwanie z tematu na temat. W tej książce dużo jest pobocznych, krótkich historii, którymi raczy czytelnika zarówno narrator, jak i inni bohaterowie. Minusem jest to, że odbiega się wtedy od głównego nurtu. Plusem są ciekawe puenty, morały, aforyzmy z tych osobnych historii. Tak jak poniżej:

„Błędem jest postrzeganie kultury wyłącznie w kategorii słów, idei. Liczą się przede wszystkim obrazy i marzenia. W Izmirze spłonęły nasze marzenia. Nasza tożsamość rozpadła się na kawałki.”

Poruszana jest tu również tematyka terroryzmu, co przyjęłam z zainteresowaniem. Mówi się o męczeńskiej śmierci za wiarę. 

„Ta brudna, straszna wojna karmi się wyłącznie okrucieństwami, które popełniane są po obu stronach”. Trudno to znieść. Co mi się podobało, Kustosz nigdy nie opowiada się po żadnej ze stron, dąży do pokoju.

Niewątpliwie tą książkę ubarwia postać Fragranzy: jej przekonania, wspomnienia i czyny.

"Bezimienne zwłoki. Skruszona terrorystka. Seria tajemnic wyłaniających się z przeszłości". To wszystko prawda i z tego powodu chociażby warto.

Dobrze, że poznałam tą książkę. Miałam obawy i książka ma sporo minusów, ale nie żałuję czasu na nią poświęconego. Z kolei czy sięgnę po kolejne tego autora, to nie wiem.

Ocena 4,8/6
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...