Autor: Franco Scaglia
Wydawca: Wydawnictwo M
Rok: 2008
Stron: 316
Ojciec Matteo zostaje Kustoszem ziemi świętej i poświęca się całkowicie idei braterstwa między religiami w Jerozolimie. Jednak Jerozolima to miejsce tragedii i konfliktów, sprawa nie jest więc prosta. Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy Matteo i szef izraelskich służb specjalnych znajdują nad brzegiem Morza Martwego ciało zabitego człowieka, ubranego w habit franciszkanina...
Wydawca: Wydawnictwo M
Rok: 2008
Stron: 316
Ojciec Matteo zostaje Kustoszem ziemi świętej i poświęca się całkowicie idei braterstwa między religiami w Jerozolimie. Jednak Jerozolima to miejsce tragedii i konfliktów, sprawa nie jest więc prosta. Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy Matteo i szef izraelskich służb specjalnych znajdują nad brzegiem Morza Martwego ciało zabitego człowieka, ubranego w habit franciszkanina...
Głównym bohaterem-
narratorem jest Ojciec Matteo, który
niedawno objął stanowisko Kustosza.
Nie do końca dobrze czuje się w tej roli, z czym wiąże się zmiana trybu życia,
na dodatek sprawa „czarnej mewy” komplikuje i tak sytuację. Jaki on jest? Za
jego kreację wielki plus, ponieważ
jest człowiekiem mądrym, z pasją (archeologia), uważnym i pełnym szacunku dla
innych wiar. Kapłaństwo to praca, którą lubi. Dla niego wiara pomaga mu
przezwyciężać chwile niepokoju dotyczące życia i śmierci. „Pragnie widzieć
światłość”, nie nicość. Umie się też zdobyć na krytycyzm wobec siebie. Jednak pewnych
spraw nie przyjął z otwartością i zrozumieniem, ale jest tylko człowiekiem. Ale
czy można okazać litość wszystkim? Po wszystkim ma większą świadomość „trudności
życia”.
Tłem
jest konflikt izraelsko-palestyński. Jerozolima,
miejsce wydarzeń to „serce niekończącego się konfliktu”, gdzie rozbieżność
punktów widzenia i to, że każdy przekonany jest, że to on jest ofiarą, sprawia,
że nie można mówić o porozumieniu. Z jednej strony to interesujące miejsce,
chociaż klimat nie do końca do mnie „przemówił”. (Zbytnio nie interesuję się
religiami, może to dla tego.)
Co do akcji. Początek nie za bardzo przypadł
mi do gustu. Dochodzenie nie toczy się zbyt żwawo, kustosz udaje się w gościnę
do różnych osób, kilka go odwiedza, ale to jakoś średnio ma to coś wspólnego z
akcją. Od połowy do końca jest zdecydowanie lepiej.
Zagadka
tożsamości zmarłego z czasem rozwiązana, pociąga za sobą
kolejne. Bo nie tylko kim jest? Kim jest zabójca? Kto chce zwiększyć chaos
panujący w Jerozolimie? Dlaczego ktoś napada na Kustosza? Pewna osoba
przywołuje przeszłość… Przedstawiana prawda niekiedy nie jest tą właściwą.
Kustosz zostaje wplątany w krętactwa i
intrygi innych osób, niebezpieczne dla niego sytuację. Bywa przynętą, a
zabójca nie waha się przed niczym. Gra doprowadza go ostatecznie do pewnej
spowiedzi, gdzie spotyka się z brutalną logiką, totalną nienawiścią- jako aspektem ludzkiej osobowości.
Według mnie sporym
minusem jest to, że autor kilkakrotnie zrzuca „bomby” na czytelnika, wprawia w
szok, ale rzadko, to czemuś służy, jest dalej wyjaśnione. Z drugiej strony
zaskakuje czytającego. Nie jest to banalna, przewidywalna powieść. I to jej
wielki plus. Kilka osób jest wmieszanych w „sprawę”, każdy ma swój własny cel.
Czasami niestety męczyłam w odbiorze treści, szczególnie gdy następowało
przeskakiwanie z tematu na temat. W tej książce dużo jest pobocznych, krótkich historii, którymi raczy czytelnika zarówno
narrator, jak i inni bohaterowie. Minusem jest to, że odbiega się wtedy od
głównego nurtu. Plusem są ciekawe puenty, morały, aforyzmy z tych osobnych
historii. Tak jak poniżej:
„Błędem
jest postrzeganie kultury wyłącznie w kategorii słów, idei. Liczą się przede
wszystkim obrazy i marzenia. W Izmirze spłonęły nasze marzenia. Nasza tożsamość
rozpadła się na kawałki.”
Poruszana jest tu
również tematyka terroryzmu, co
przyjęłam z zainteresowaniem. Mówi się o męczeńskiej śmierci za wiarę.
„Ta
brudna, straszna wojna karmi się wyłącznie okrucieństwami, które popełniane są
po obu stronach”. Trudno to znieść. Co mi się podobało,
Kustosz nigdy nie opowiada się po żadnej ze stron, dąży do pokoju.
Niewątpliwie tą książkę
ubarwia postać Fragranzy: jej
przekonania, wspomnienia i czyny.
"Bezimienne
zwłoki. Skruszona terrorystka. Seria tajemnic wyłaniających się z
przeszłości". To wszystko prawda i z tego powodu
chociażby warto.
Dobrze, że poznałam tą
książkę. Miałam obawy i książka ma sporo minusów, ale nie żałuję czasu na nią
poświęconego. Z kolei czy sięgnę po kolejne tego autora, to nie wiem.
Ocena
4,8/6
Nie słyszałam nigdy wcześniej o tej pozycji, ale muszę przyznać, że bardzo mnie zaciekawiłaś. Szczególnie ten fakt, że autor zrzuca na czytelnika ,,bomby'' mnie intryguje. Dla mnie to plus a nie minus. W każdym chętnie przeczytam "Czarną mewę'.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce, ale nie do końca jestem do niej przekonana. Mogłabym kiedyś spróbować, jeśli wpadnie w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie te "bomby", gdyż lubię element zaskoczenia w książkach.
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę, wszystkie recenzje mają podobny wydźwięk. Może kolejnych tomach jest lepiej :)
OdpowiedzUsuńJeśli książka wpadnie mi w ręce, to może po nią sięgnę. Choć nie jestem do końca przekonana ;)
OdpowiedzUsuń