Wydawca: Czarna Owca
Rok: 2011
Stron: 616
Treść:
Szef policji Johansson, człowiek, który „widzi przez ściany”, podejmuje decyzję,
aby zająć się ponownie starą sprawą: zabójstwem premiera sprzed ponad 20 lat.
Do studiowania ogromnej ilości materiału dowodowego powołuje nowy zespół: dwie
panie detektyw Lisę i Annę oraz Lewina.
Wg mnie to martwe śledztwo, nie wzbudzające emocji
w czytelniku. Drętwy, mdły styl. Flegmatyczna fabuła. Czyta się przez
większość czasu jak sprawozdanie z wydarzeń, jak dokument. Czekałam na jakieś
„światełko w tunelu”, przełom, powiew świeżości, niestety się nie doczekałam. Brak suspensu, intrygi. „Nada”.
Bohaterowie:
zbyt wielu pobocznych, mało istotnych. Pisarz niestety postawił na ilość, nie
na jakość, chociaż kilkoro z nich może wydać się interesującymi. Na przykład
sam Johansson, czy Bakstrom.
Powieść rzetelnie ukazuje obraz żmudnej kryminalistycznej
pracy policji, niestety w sposób za nadto drobiazgowy. Szczegółowość pewnych opisów, przytoczenie każdego materiału
dowodowego: relacji świadków, sprawozdań policji sprawia, że książka przez
większość czasu nudzi i nuży. Zbyt dużo detali, „rozmieniania się na dobre”
moim zdaniem jest ogromnym minusem tej książki. Niektóre dialogi i rozmowy nie
prowadzą do niczego, jest przedstawianych zbyt wiele postaci, ale w jakim celu?
Tego niestety nie wiem.
Czy coś znalazłam
pozytywnego? Są ciekawe niektóre małe fragmenty, pewne rozmowy, ale jest ich
tak mało, że giną w tej lekturze. Sytuację
czasami ratuje postać Backstroma, który poprzez swój seksizm i ograniczenie
umysłowe ożywia te „nudy”.
Persson na pewno nie należy
do moich ulubionych autorów.
Nie
polecam, ewentualnie wytrwałym pasjonatom tej trylogii policyjnej.
Dla mnie (z wielkim żalem to piszę) strata czasu. Większość książki
przekartkowałam, zamiast z przyjemnością czytać.
Ocena: 3/6
Skoro twoim zdaniem "Swobodny upadek, jak we śnie" jest stratą czasu, to w takim razie i ja dam sobie spokój z tą książką. Wszak jest tyle innych, znacznie ciekawszych pozycji.
OdpowiedzUsuńCzasami zbyt duże nagromadzenie szczegółów może popsuć odbiór książki. Raczej nie zajrzę.
OdpowiedzUsuńA szkoda Zawsze ubolweam, gdy książka jest stratą czasu, bo tak nie powinno byc.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o obraz żmudnej pracy policjantów zdecydowanie wolę Henninga Mankella i jego książki o Wallanderze. Czasami nie należy przesadzać z realizmem i opisywaniem wszystkich szczegółów...
OdpowiedzUsuńMoją uwagę zwrócił niezwykły tytuł książki - to tak na plus;)
Nie czytałam i po Twojej recenzji raczej nie przeczytam:)
OdpowiedzUsuń