Autor: Richard Paul Evans
Wydawca: Znak
Rok: 2012
Stron: 304
Każdy zasługuje na drugą szansę
Mówi się, że czasami najlepszą rzeczą, jaka nas spotyka w życiu, jest dar drugiej szansy, abyśmy nareszcie zrobili to, co powinniśmy byli zrobić za pierwszym razem.
Luke miał bardzo wiele: kochającego ojca, wspaniały dom, duże pieniądze, zaplanowaną przyszłość. Gdyby ktoś mu kiedyś powiedział, że wyrzeknie się tego wszystkiego, nie uwierzyłby. A jednak tak się stało. Podjął złe decyzje, poznał nieodpowiednich ludzi. Nie rozumiał, czym naprawdę jest miłość.
Stare przysłowie głosi, że gdyby nie ciemność, nigdy nie poznalibyśmy światła. Luke na własnej skórze przekonał się o prawdziwości tych słów. Czy kręte i niebezpieczne ścieżki jego życiowych wyborów zaprowadzą go w końcu do domu?
Cenię Evansa za ciepłe powieści życiowe, które potrafią wzruszyć i ukazać, co w życiu jest ważne. I ta do nich należy.
Autor zobrazował nam biblijną przypowieść o synu marnotrawnym,
do którego jest zresztą nawiązanie w trakcie książki.
Głównym
bohaterem jest Luke Crisp, syn błyskotliwego, bogatego
właściciela firm kserograficznych, wychowywany przez niego po śmierci matki. Pewnego
dnia (za namowami ojca) zaczyna studia poza domem, co ma sprawić, że pozna inne
życie, usamodzielni się. Luke poznaje nowe
towarzystwo, z których najważniejszymi, którzy odegrają role w jego życiu
są Candace i Sean. Z dziewczyną Candace połączy go miłość, Sean wydaje się być
natomiast najlepszym przyjacielem. Jednak pod jego wpływem w Luke’u zachodzą pewne niepokojące zmiany. Zaczynają się pierwsze zatargi z ojcem,
wariackie imprezy zakrapiane alkoholem, oszukiwanie bliskich.
„Prawda
była taka, że bałem się, że mój ojciec mnie odrzuci, więc odrzuciłem go
pierwszy”.
Pewno zdarzenie bardzo
wstrząsa bohaterem, dociera do niego, że życie
jest krótkie i kruche, dlatego trzeba „żyć”. Po trudnej rozmowie z ojcem, w
której go głęboko zranił, Luke wyrusza w świat z przyjaciółmi i dziewczyną.
„Opuściłem
rodzinne gniazdo, przyszłość miała pokazać, czy po to by latać, czy po to, by
spaść.”
„Nauczyłem
się wspaniałej prawdy: od radości, którą sprawia nam czyjaś dobroć, większą
radością jest wyrażenie wdzięczności za tę dobroć.”
Dzięki narracji
przeprowadzonej z jego punktu widzenia, która przybiera formę spowiedzi, mogłam
realnie poczuć jego uczucia i emocje,
gdzie obecnie dominuje wstyd i wdzięczność. Idealnie został ukazany jego żal z powodu utraty poprzedniego życia,
możliwości, które zmarnował oraz tego co, go najbardziej boli: utraty kontaktu
z ojcem. Zlekceważył życzenia rodzica, roztrwonił jego pieniądze oraz nie
towarzyszył mu, gdy ten potrzebował go najbardziej.
"Papierowe
marzenia" to autentyczna,
napisana bez zbędnego patosu, opowieść o
bolesnej lekcji życia i przebaczeniu, „na które nigdy nie jest za późno”. O
tym, że miłość potrafi przełamać
bariery samotności i bólu, które tkwią w człowieku. To lektura dla wszystkich,
jako przestroga, że złe decyzje, podejmowane też pod wpływem nieodpowiednich
ludzi i nierozumienie pojęcia miłości, mogą doprowadzić do upadku na dno.
Ta książka to było coś,
na co czekałam od pewnego czasu. Chciałam przeczytać o ojcowskiej i synowskiej
miłości oraz o konfrontacji z konsekwencjami decyzji podejmowanymi w życiu.
Właśnie takiej literatury było mi potrzeba. Serdecznie polecam.
OCENA 5,8/6
Bardzo cenię sobie tego autora. Spodziewam się po tej książce wielu emocji.
OdpowiedzUsuńLubię tego autora, choć czytałam chyba tylko dwie jego książki. Ale przekonał mnie do siebie. Dlatego z chęcią sięgnę po pozostałe powieści, w tym po "Papierowe marzenia";)
OdpowiedzUsuńLubię takie prawdziwe, życiowe historii, które aż kipią od nadmiaru emocji. Evansa znam z powieści ,,Obiecaj mi'', dlatego z ogromną przyjemnością przeczytam również "Papierowe marzenia".
OdpowiedzUsuńKsiążka do mnie przemawia, muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ostatnio kupiłam, mam na nią ochotę już od dawna!
OdpowiedzUsuń