Wydawca: Świat Książki
Rok: 400
Stron: 2012
Pomimo, iż nie
przepadam za książkami osadzonymi w okresie wojny, to „Altana” zauroczyła mnie
już od pierwszej strony. Jest to świetnie napisana powieść o losach dwóch kobiet i
ich rodzin, których losy splatają się ze sobą w zadziwiający sposób.
Helen,
córka arystokraty, mężatka, wdaje się w romans z innym mężczyzną, Olivierem.
Emocje biorą górę nad rozsądkiem. Po wyjeździe ukochanego na front, okazuje
się, że Helen jest w ciąży. Jej zdegustowany ojciec wysyła ją do ciotki do
czasu rozwiązania, a po porodzie dziecko oddaje się do adopcji, mimo sprzeciwów
i cierpienia bohaterki. Na dodatek brakuje wieści po Olivierze…
Laura,
młoda pielęgniarka ma wyjść za mąż, za lotnika Roberta. Jest zakochana, ale też
pełna niepokoju, bo jej narzeczony pochodzi z wyższej klasy społecznej. Jednak
przed samą niemal ceremonią ślubną zdarza się tragedia: jej ukochany ginie w
trakcie akcji. Laura jest załamana, martwi ją perspektywa przeszłości, a to
jeszcze nie koniec jej problemów… Jak sobie poradzi dalej, jak zmieni się jej
życie?
Los
zatacza koło. Te dwie kobiety i dwie historie, które w pewnym momencie łączą
się w pobliżu altany. Już prawie na samym początku
dowiadujemy się, co łączy Helen i Laurę, potem jednak dochodzą kolejne aspekty
tej sprawy, a czytelnik jest ciekawy co z tego wszystkiego wyniknie. Jak
zakończy się spotkanie twarzą w twarz z
trudną przeszłością, czy bohaterowie wyjdą z tej konfrontacji zwycięsko?
Autorka nie skupia się
na wojnie jako takiej, nie męczy jej
opisami. Zamiast tego stworzyła wyraziste
tło historii, przedstawiając tylko te wydarzenia z wojny, które miały wpływ
na bohaterów. Wprowadza czytelnika w zwykłe realia życia w tamtych, burzliwych
czasach: niepokój, strach o życie swoje i rodziny, gdzie „zmęczenie to choroba narodu”. Wojna
dzieli ludzi, ale i wojna ich łączy, takie jest także przesłanie tej
powieści. Bo wszyscy muszą ryzykować, ale także chwytać każdą chwilę szczęścia.
Ludzie wytrzymują wojnę, bo muszą, nie mogą również użyć czarodziejskiej różdżki
i naprawić tego, co się wydarzyło. Również mamy wgląd w obraz powojennego
kalectwa i uczenia się życia na nowo, po zniszczeniu.
„Zrobimy
to, co niezliczone rzesze ludzi robiły przez wieki, co wielu ludzi robi teraz i
będzie robić, póki to wojna się nie skończy, pozbieramy się i będziemy żyć
dalej.”
Skłoniła
mnie do refleksji nad życiem ludzkim uniwersalna wymowa historii bohaterów.
Na przykładzie Helen widzimy, że nie można odzyskać straconych lat, ale można
sprawić, że w przyszłość będzie się spoglądać z niejaką dumą i szczęściem.
Ciekawe jest też pytanie, jakie pisarka stawia w książce, mianowicie, czy mamy prawo potępiać innych, gdy również
wina plami naszą duszę? Czy mamy prawo oceniać drugą osobę? W fabułę
książki wplecione są także wątpliwości odnośnie wyznania bolesnej prawdy, co
osobiście mnie szczególnie zainteresowało. Bohaterki stawały przed dylematem: żyć w zakłamaniu i udawać, że pewnych
rzeczy nie było, czy też wyznając prawdę
przynieść cierpienie tym, których ta prawda dotyczy. I czy istnieje właściwy
sposób na wyjawienie prawdy? Autorka podjęła również i ten ciekawy, a zarazem
kontrowersyjny temat.
Kolejny atut tej
książki to genialnie przekazane ludzkie emocje: bohaterowie czują, cierpią, przez co wydają się prawdziwi. Poznajemy tajemnice i
decyzje, które rzutują na całe ich życie oraz ich różne postawy życiowe.
Pisarka pokazała
również ówczesne tematy tabu. Dezaprobatę,
uprzedzenie otoczenia na widok niezamężnej kobiety z dzieckiem, o tym jak
związanie konwenansami i obietnicami złożonymi pod przymusem, może
unieszczęśliwić człowieka.
Dla mnie ta pozycja nie
była przewidywalna (no może trochę przy końcu, co jednak mi nie przeszkadzało w
najmniejszym stopniu). W pewnym momencie pada określenie „tykająca bomba zegarowa”, bo tajemnice plus zawoalowane uwagi, w
końcu gdzieś zaprowadzą bohaterów tej książki.
Zakończenie,
nie jest to nic przelukrowanego, lecz taki życiowy happy end, dający nadzieję,
że po tragicznych przeżyciach przyjdzie moment, kiedy można być szczęśliwym, ze
świadomością, że szczęście nie będzie trwało wiecznie, ale gdy trwa, to należy
się nim cieszyć.
„Altana” to wielopłaszczyznowa, malownicza powieść
obyczajowa, osnuta na wątku wojennym w Anglii, ukazująca trudne decyzje,
skomplikowane ludzkie tragedie oraz misternie pogmatwane życie. Bolesne straty, sekrety, nadzieja o lepszą
przyszłość, siła uczuć, zrozumienie… Jeśli macie na to ochotę, to ta
książka Mary Nichols będzie doskonałym
wyborem.
OCENA
5,8/6
Też nie przepadam za powieściami z wojennym motywem w tle, ale ostatnio zauroczyła mnie ,,Wojenna narzeczona'' i dlatego teraz coraz chętniej sięgam po takie książki, więc i przypadku ,,Altany'' skuszę się na nią.
OdpowiedzUsuńJak wyżej nie jestem zwolenniczką powieści z wojennym motywem. Raczej sobie odpuszczę tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Brzmi zachęcająco i co najważniejsze ma bardzo przeze mnie lubiany wątek wojenny. Dopisuję do listy książek do przeczytania.
OdpowiedzUsuńOj, ależ zachęcająca i pozytywna recenzja :) Mam wielką ochotę na tę książkę dzięki Tobie!
OdpowiedzUsuńUniwersalizm jest potrzebny. Będę pamiętać o tej książce.
OdpowiedzUsuńNie lubię takich książek i raczej się nie skuszę na tę.
OdpowiedzUsuńA ja lubię książki osadzone w czasie wojny, a kolejny plus to fakt, że akcja dzieje się w Anglii. Muszę przyznać, że powieść wydaje się być całkiem ciekawa, muszę zapamiętać tytuł.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki, których akcja toczy się podczas wojny. Chociaż nieraz fakty są bardzo wstrząsające i często łza kręci mi się w oku, to i tak powracam do tej tematyki. Z chęcią przeczytam tę książkę!
Zgadzam się z Tobą, że autorka świetnie opisała emocje bohaterów. To pierwsza jej książka, ktorą przeczytałam i zachwyciłam się, lecz kiedy sięgnęłam po kolejną niestety rozczarowałam się bo okazała się lukrowanym romansidlem.. Nie polecam zatem innych niż "Altana" :)
OdpowiedzUsuń