Wydawca: Czarna Owca
Rok: 2011
Stron: 464
OPIS: Inspektor Erik Winter przebywa na
południowym wybrzeżu Hiszpanii. Ale nie na wakacjach. Pojechał tam odwiedzić
ojca, który leży na oddziale intensywnej opieki w miejscowym szpitalu po ostrym
ataku serca. Trudne dni w słońcu pozwalają Erikowi Winterowi zastanowić się nad
własnym życiem przyszłością - za trzy miesiące nadchodzi nowe millennium, jemu
wkrótce stuknie czterdziestka, a narzeczona oczekuje ich wspólnego dziecka.
Tymczasem w Göteborgu na zachodnim wybrzeżu Szwecji dochodzi do podwójnego morderstwa. Kiedy Winter wraca do miasta, wraz z kolegami musi rozwikłać zagadkę, której rozwiązanie wydaje się z każdym krokiem coraz okropniejsze. Od samego początku morderca dał policji coś w rodzaju "przewodnika". Kiedy zagrożenie sięga rodziny Wintera, inspektor zdaje sobie sprawę, że to śledztwo jest o wiele bardziej złożone, niż ktokolwiek się spodziewał, i że od samego początku był częścią tej makabrycznej gry.
Tymczasem w Göteborgu na zachodnim wybrzeżu Szwecji dochodzi do podwójnego morderstwa. Kiedy Winter wraca do miasta, wraz z kolegami musi rozwikłać zagadkę, której rozwiązanie wydaje się z każdym krokiem coraz okropniejsze. Od samego początku morderca dał policji coś w rodzaju "przewodnika". Kiedy zagrożenie sięga rodziny Wintera, inspektor zdaje sobie sprawę, że to śledztwo jest o wiele bardziej złożone, niż ktokolwiek się spodziewał, i że od samego początku był częścią tej makabrycznej gry.
Edwardson napisał
książkę, która nie powaliła mnie na kolana. Na początku z przeciągającą się fabułą, długim wstępem, dopiero
około 140 strony mamy zbrodnię.
W makabryczny sposób
zostało zamordowane małżeństwo we własnym mieszkaniu. Swoistymi znakami, które
pozostawił nieznany sprawca są: muzyka black metal na auto rewersie oraz napis
na ścianie. Jak to w takich przypadkach policja zaczyna śledztwo, przesłuchuje
osoby. Osobiście podobał mi się fragment jak Winter rozmawiał z psychologiem
kryminalnym na temat osoby zabójcy.
„Był
częścią jakiejś tajemnicy. Coś miało się rozegrać, a on miał być tego częścią”.
W moim odczuciu autor potraktował zbrodnię za bardzo
marginalnie, zbyt lakonicznie, jakby nie była ona w centrum uwagi pisarza.
W niedopracowanych do końca zakończeniu poznajemy osobę sprawcy, ale nam, jako
czytelnikom, nie za wiele to wyjaśnia. Brak
dokładnie przedstawionych motywów działania, stąd pod tym względem czuję
się po tej lekturze nieusatysfakcjonowana.
Natomiast umiejętnie
zostało przedstawione tzw. tło
obyczajowe. Duży plus z mojej strony za ukazanie patologii w rodzinie,
problemy nastolatków, osoby dręczonej bolesnymi wspomnieniami. Na każdym kroku
poznajemy kolejne fakty z życia bohaterów (policjantów, ofiar i innych),
czasami tylko można zarzucić temu lekką chaotyczność. Najwięcej jest tych
faktów dotyczących komisarza Wintera,
który wchodzi w poważny związek z kobietą, która ma mu urodzić dziecko. Do tego
dochodzi jeszcze choroba ojca, z którym nie widział się przez sporo lat.
Całość oceniam trochę ponad przeciętnie jak na szwedzkie
kryminały. Niby czytało się z przyjemnością, ale nie tego spodziewam się po
kryminale. Brakowało mi napięcia.
Przeczytałam mając
świadomość, że to trzecia część z cyklu o komisarzu Winterze- nie czytałam wcześniejszych.
Ale czy znając tamte inaczej bym popatrzyła na tą pozycję? Raczej nie sądzę. Trudno mi jednoznacznie napisać czy polecam.
OCENA
4,4/6
Wydaje mi się, że to słaby kryminał, więc raczej nie zajrzę.
OdpowiedzUsuńCo do kryminałow to mam wysokie wymaganie, a ta ksiazka nie do konca je spelnia.
OdpowiedzUsuńOd dawna planuje poznać coś z Czarnej serii, ale przyznam, że jakoś nie mogę się do niej przekonać. Powyższa książka zapewne pójdzie w niepamięć, ponieważ ja oczekuje od dobrego kryminału przede wszystkim napięcia a skoro tutaj tego nie ma, to mówię pas.
OdpowiedzUsuńOj brak napięcia to poważny zarzut! Odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tak wiele skrajnych opinii pióra Edwardsona, że w końcu... chyba wezmę i przeczytam! Tym bardziej, że jedna jego powieść czeka na półce, ale coś się zabrać nie mogę (nie ukrywam, że to w głównej mierze przez te dość średnie opinie). Ale tę powieść sobie odpuszczę, czeka w kolejce wiele książek, które obiecują i napięcie, i porządną akcję :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże za jakiś czas sięgnę po jakąś inny kryminał Edwardsona dla porównania, jak znowu będzie średni, to sobie tego autora odpuszczę.
UsuńSkandynawia zaczyna przynudzać...
OdpowiedzUsuńJest taki wysyp skandynawskich, szwedzkich itp. kryminałów, że jest w czym wybierać.
UsuńPomimo tych paru minusów, warto ją przeczytac :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie męczę inną książkę Edwardsona, nie wiem czy dotrwam do finału...
OdpowiedzUsuń