wtorek, 2 kwietnia 2013

"Czarna mewa"- Franco Scaglia



Autor:






Ojciec Matteo zostaje Kustoszem ziemi świętej i poświęca się całkowicie idei braterstwa między religiami w Jerozolimie. Jednak Jerozolima to miejsce tragedii i konfliktów, sprawa nie jest więc prosta. Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy Matteo i szef izraelskich służb specjalnych znajdują nad brzegiem Morza Martwego ciało zabitego człowieka, ubranego w habit franciszkanina...

Głównym bohaterem- narratorem jest Ojciec Matteo, który niedawno objął stanowisko Kustosza. Nie do końca dobrze czuje się w tej roli, z czym wiąże się zmiana trybu życia, na dodatek sprawa „czarnej mewy” komplikuje i tak sytuację. Jaki on jest? Za jego kreację wielki plus, ponieważ jest człowiekiem mądrym, z pasją (archeologia), uważnym i pełnym szacunku dla innych wiar. Kapłaństwo to praca, którą lubi. Dla niego wiara pomaga mu przezwyciężać chwile niepokoju dotyczące życia i śmierci. „Pragnie widzieć światłość”, nie nicość. Umie się też zdobyć na krytycyzm wobec siebie. Jednak pewnych spraw nie przyjął z otwartością i zrozumieniem, ale jest tylko człowiekiem. Ale czy można okazać litość wszystkim? Po wszystkim ma większą świadomość „trudności życia”.

Tłem jest konflikt izraelsko-palestyński. Jerozolima, miejsce wydarzeń to „serce niekończącego się konfliktu”, gdzie rozbieżność punktów widzenia i to, że każdy przekonany jest, że to on jest ofiarą, sprawia, że nie można mówić o porozumieniu. Z jednej strony to interesujące miejsce, chociaż klimat nie do końca do mnie „przemówił”. (Zbytnio nie interesuję się religiami, może to dla tego.)

Co do akcji. Początek nie za bardzo przypadł mi do gustu. Dochodzenie nie toczy się zbyt żwawo, kustosz udaje się w gościnę do różnych osób, kilka go odwiedza, ale to jakoś średnio ma to coś wspólnego z akcją. Od połowy do końca jest zdecydowanie lepiej.

Zagadka tożsamości zmarłego z czasem rozwiązana, pociąga za sobą kolejne. Bo nie tylko kim jest? Kim jest zabójca? Kto chce zwiększyć chaos panujący w Jerozolimie? Dlaczego ktoś napada na Kustosza? Pewna osoba przywołuje przeszłość… Przedstawiana prawda niekiedy nie jest tą właściwą. Kustosz zostaje wplątany w krętactwa i intrygi innych osób, niebezpieczne dla niego sytuację. Bywa przynętą, a zabójca nie waha się przed niczym. Gra doprowadza go ostatecznie do pewnej spowiedzi, gdzie spotyka się z brutalną logiką, totalną nienawiścią- jako aspektem ludzkiej osobowości.

Według mnie sporym minusem jest to, że autor kilkakrotnie zrzuca „bomby” na czytelnika, wprawia w szok, ale rzadko, to czemuś służy, jest dalej wyjaśnione. Z drugiej strony zaskakuje czytającego. Nie jest to banalna, przewidywalna powieść. I to jej wielki plus. Kilka osób jest wmieszanych w „sprawę”, każdy ma swój własny cel. Czasami niestety męczyłam w odbiorze treści, szczególnie gdy następowało przeskakiwanie z tematu na temat. W tej książce dużo jest pobocznych, krótkich historii, którymi raczy czytelnika zarówno narrator, jak i inni bohaterowie. Minusem jest to, że odbiega się wtedy od głównego nurtu. Plusem są ciekawe puenty, morały, aforyzmy z tych osobnych historii. Tak jak poniżej:

„Błędem jest postrzeganie kultury wyłącznie w kategorii słów, idei. Liczą się przede wszystkim obrazy i marzenia. W Izmirze spłonęły nasze marzenia. Nasza tożsamość rozpadła się na kawałki.”

Poruszana jest tu również tematyka terroryzmu, co przyjęłam z zainteresowaniem. Mówi się o męczeńskiej śmierci za wiarę. 

„Ta brudna, straszna wojna karmi się wyłącznie okrucieństwami, które popełniane są po obu stronach”. Trudno to znieść. Co mi się podobało, Kustosz nigdy nie opowiada się po żadnej ze stron, dąży do pokoju.

Niewątpliwie tą książkę ubarwia postać Fragranzy: jej przekonania, wspomnienia i czyny.

"Bezimienne zwłoki. Skruszona terrorystka. Seria tajemnic wyłaniających się z przeszłości". To wszystko prawda i z tego powodu chociażby warto.

Dobrze, że poznałam tą książkę. Miałam obawy i książka ma sporo minusów, ale nie żałuję czasu na nią poświęconego. Z kolei czy sięgnę po kolejne tego autora, to nie wiem.

Ocena 4,8/6

5 komentarzy:

  1. Nie słyszałam nigdy wcześniej o tej pozycji, ale muszę przyznać, że bardzo mnie zaciekawiłaś. Szczególnie ten fakt, że autor zrzuca na czytelnika ,,bomby'' mnie intryguje. Dla mnie to plus a nie minus. W każdym chętnie przeczytam "Czarną mewę'.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale nie do końca jestem do niej przekonana. Mogłabym kiedyś spróbować, jeśli wpadnie w moje ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawią mnie te "bomby", gdyż lubię element zaskoczenia w książkach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tego co widzę, wszystkie recenzje mają podobny wydźwięk. Może kolejnych tomach jest lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli książka wpadnie mi w ręce, to może po nią sięgnę. Choć nie jestem do końca przekonana ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...