wtorek, 6 września 2016

"Tak się nie robi"- Edyta Łysiak

Autorka: Edyta Łysiak

Wydawca: Novae Res
Rok: 2013
Stron: 342



Kobieta nie powinna narzucać się facetowi. W tym widać pewną desperację. Taka panna chce od razu wyjść za mąż i strach się z taką związać, bo na pewno nie stosuje zabezpieczeń.
Marta, 35-letnia kobieta, podczas nieudanej zabawy sylwestrowej postanawia, że przyszłoroczny sylwester nie będzie już samotny. Zabiera się więc do realizacji swojego celu, poznając ludzi w różnorodnych miejscach, także na czatach, nie zawsze pisząc prawdę o sobie. Może dziś mi nie wychodzi przez to, że podaję się za nauczycielkę? Chyba one jednak nie mają wśród facetów najwyższego uznania, bo tyle jest wśród znajomych nauczycielek starych panien. Pewnie jeszcze cnotliwych w dodatku. No nic, jutro wymyślę coś innego. Może poszukam na forach internetowych, jaki zawód jest najbardziej fascynujący dla facetów…
Czy znalezienie chłopaka w przypadku, gdy już dawno przestało się być nastolatką jest proste? I czy tak naprawdę w życiu powinno chodzić tylko o to?

„Żebyś wreszcie sobie kogoś znalazła.”

Marta to singielka po trzydziestce, która coraz częściej marzy, by ktoś ją pokochał. Wcześniejsze jej randki i związki nie wypalały. Tak więc jej noworoczne postanowienie to poszukać i znaleźć drugą połówkę. To przecież takie proste? Okazuje się, że niekoniecznie… Bohaterka wdraża plan działania, korzysta z możliwości internetu- zakłada konta na portalach randkowych, rozmawia z mężczyznami na czatach. 

Ta książka nie przypadła mi do gustu. A to głównie za sprawą: po pierwsze zamieszczania nudnych i stylizowanych na język potoczny (z błędami, aluzjami do spraw intymnych itp.) fragmentów rozmów na czatach- a to zajmuje większość fabuły. Po drugie: postawa bohaterki, która wprawdzie stwierdza, że figury nie zmieni i może być tylko pusta z godzinę dziennie, ale mam wrażenie, że była w większości czasu pusta i za bardzo zdeterminowana w szukaniu faceta na siłę. Całość wydawała mi się po prostu nudna, monotonna i nieciekawa. Jedyne ciekawsze fragmenty to perypetie w pracy oraz nakreślenie relacji rodzinnych Marty, ale jest tego bardzo mało, abym mogła komukolwiek polecić ten tytuł. Chyba, że koniecznie chcecie wiedzieć jak nie szukać drugiej połówki i jak nie pisać powieści.

OCENA: 3-/ 6

niedziela, 4 września 2016

"W cieniu zdarzeń"- Anne Holt

Autorka: Anne Holt

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok: 2014
Stron: 344



W deszczowe piątkowe popołudnie w lipcu 2011 roku ośmioletni jedynak Sander Mohr umiera we własnym domu. Rodzice są zdruzgotani. Inger Johanne Vik, psycholog zajmująca się kryminalistyką, uważa, podobnie jak wszyscy inni, że chłopczyk zginął na skutek tragicznego wypadku. Jedynie młodziutki Henrik Holme, policjant, który zaledwie przed sześcioma tygodniami ukończył szkołę, zaczyna podejrzewać, że być może nie wszystko wyglądało tak kolorowo w zamożnej i pozornie świetnie funkcjonującej rodzinie mieszkającej pod jednym z najlepszych adresów w Oslo. Bez doświadczenia, za to z ogromną siłą woli i intuicją angażuje Inger Johanne w śledztwo, które przynosi nieoczekiwany wynik. W cieniu narodowej katastrofy na wyspie Utøya, która dotknęła Norwegię w dniu śmierci Sandra, tych dwoje usiłuje rozwikłać najbrudniejsze tajemnice rodziny chłopca. Pogoń za prawdą o śmierci ośmiolatka staje się brutalną konfrontacją z uprzedzeniami i znieczulicą, ze wstydem, upokorzeniem i kłamstwami...

„Należało pilnować. Zawsze należało pilnować.”

Dziwne zdania. Mantra. A w salonie przygotowanym na uroczystość martwy 8-letni chłopiec. Sander. Dla Inger, znajomej jego rodziców, wygląda to na wypadek… Ale bohaterkę coś dręczy. Rodzice w szoku, ojciec szybko sprząta salon po tej tragicznej śmierci, by lśnił czystością. Sprzątnięta została drabina, z której spadł Sander, krew starta z podłogi. Ale Inger ma niepokojące przeczucie, że „na coś jeszcze powinna zwrócić uwagę. Coś się zmieniło, wyglądało inaczej.”  Sugestywnie opisana jest scena, gdy matka w histerii, kurczowo trzyma na kolanach zmarłe dziecko.

W tym samym dniu, niemalże godzinie, miał miejsce zamach w centrum miasta, co sprawia, że policja jest bardzo zajęta. W końcu na wezwanie do domu państwa Mohr, przyjeżdża młody mundurowy, ledwo po szkole policyjnej, zdeterminowany by czynić sprawiedliwość. Pewne refleksje przynosi zachowanie i emocje Inger; jej żal i opłakiwanie chłopca, „który dostał samochód strażacki i nawet nie zdążył go popsuć”, jest większy niż w przypadku ponad 80 ofiar masowej tragedii w centrum- liczba mówiąca o tym, wydaje się zbyt nierzeczywista.


Ta powieść jest o czymś więcej niż o zagadce kryminalnej. Bo z jednej strony mamy wątek kryminalny: śmierć nadaktywnego chłopca zalicza się do kategorii tzw. zgonów podejrzanych, policja musi wyjaśnić okoliczności, poznać fakty. A te są niepokojące….W tej rodzinie coś się stało. Wątek psychologiczny pojawia się, gdy idylliczna fasada szczęśliwej rodziny zaczyna pękać. Ellen, matka chłopca, nie daje się uspokoić, wypiera to, co się stało. Mają też miejsce nieprzewidywalne reakcje w obliczu żałoby- szybkie sprzątanie rzeczy, zamazywanie śladów istnienia, aż „chłopiec już całkiem zniknął.” Długo nie ma nic konkretnego w śledztwie, ale w końcu niektórzy zaczynają mówić. Tyle było tajemnic, o tylu rzeczach nie wolno było mówić głośno, wypierało się to, co było nie do zniesienia. Błahostki, zsumowane, stworzyły coś więcej. Coś niepokojącego. Anne Holt stworzyła wyraziste postacie, które mają coś w sobie intrygującego, co chcemy jak najszybciej poznać. Ludzie, którzy się boją, ludzie, którzy chcą kontrolować, którzy muszą pilnować. Co ukrywają? Ponadto elektryzujący nastrój. Dobrze wyważona akcja z emocjami, śledztwo z prywatą.

„W cieniu zdarzeń” to znakomicie skonstruowany psychologiczny kryminał, mówiący o sprawach, w których jest wiele ciemnych liczb. O tym, jak mogą być odwrócone uprzedzenia: bo co może się dziać w bogatych rodzinach, pod modnym adresem? Zostawia czytelnika z mocnym, niespodziewanym i szokującym zakończeniem oraz z kłującym, prostym lub trudnym pytaniem: „Dlaczego pozwalamy, żeby tak się działo?”

OCENA: 6-/ 6

piątek, 2 września 2016

"Gotowe na miłość"- Jill Mansell

Autorka: Jill Mansell

Wydawca:  Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok: 2007
Stron: 442



Lottie na pozór nie szuka miłości. Żyje w pięknym domu na angielskiej wsi z dwójką cudownych (czasami!) dzieciaków, w niezłych stosunkach z eksmężem i w otoczeniu oddanych przyjaciół. A jednak, kiedy poznaje swego nowego szefa - idealny materiał na partnera - zakochuje się w nim, i to z wzajemnością. Niestety, dzieci Lottie nienawidzą Tylera! Na dodatek, kiedy w ich życiu pojawia się przystojny Seb, to jego wybierają na nowego tatę. Czy miłość trafi pod właściwy adres? Czy także przyjaciółka Lottie, porzucona przez męża Cressida, pokona przeciwności losu i zwiąże się z nieśmiałym Tomem? Dowcipna, wzruszająca, wciągająca historia miłosna z dziećmi w tle, świetna próbka stylu królowej literatury kobiecej, Jill Mansell.

Lottie, to rozwódka z dwójką dzieci: 7-letnim synem Natem i 9-letnią córką Ruby, ma przyjacielskie stosunki z eksmężem, samotna i wolna, nie chce chodzić na katastrofalne randki, aż nagle w jej życiu pojawiają się dwaj przystojni kandydaci na partnera. Tyler będzie jej nowym szefem w pracy, natomiast Seba poznaje w supermarkecie. Pierwszego jej dzieciaki nie cierpią, ponieważ ciągle popełnia wobec nich faux pas, wręcz mają na niego alergię, natomiast drugiego uwielbiają za dowcip i styl bycia, bez wysiłku zaskarbił sobie ich względy. Kogo wybierze Lottie i co zdarzy się po drodze?

Jednak ta książka to nie tylko perypetie miłosne, to także słodko-gorzka historia, o niegodziwości losu, ale też o jasnej stronie życia. Na pewno ciekawym i odchodzącym od szablonowej fabuły wątkiem były decyzje Freddiego, motyw naprawienia win i odkupienia. Kibicowałam Kressidzie, dziewczynie, która poznała co to bolesna strata („nie jest moją córką, tylko się nią opiekuję”), aby w końcu udała się jej randka z Tomem.

„Gotowe na miłość” to sympatyczna, czasami zabawna historia o tym, by nie pakować się w nieprzemyślany związek, tylko dlatego, że ktoś poświęcił nam trochę uwagi. O patchworkowych rodzinach. Kilka sytuacji może było naciąganych (jak np. pilnowanie byłego męża by nie flirtował z innymi) i w sumie całość nie zapadnie na dłużej w pamięci. Dla sympatyków w miarę lekkich komedio dramatycznych historii na letni czas.

„Żałuję, że nie spotkaliśmy się z nim wcześniej.
To nic. Dobrze, że przyszliście teraz.”


OCENA: 4+/ 6





środa, 31 sierpnia 2016

Downton Abbey- serial



Downton Abbey


(2010-2015) serial TV

Sezonów: 6

gatunek:
Dramat, Kostiumowy

Wielka Brytania w czasie burzliwych zmian społecznych jest tłem dla losów szlachty oraz służby żyjących we dworze Downton Abbey.

Po pierwszych dwóch odcinkach I sezonu, już miałam zrezygnować: za wiele bohaterów i według mnie nie działo się nic ciekawego i jakoś był smętny. Ale dałam serialowi szansę i nie żałuję, obecnie oglądam 4 sezon, tak mnie wciągnął- bohaterowie nabrali cech, zaczęły się tworzyć pewne relacje.

W domu jaśnie państwa…

Downton Abbey to świat hrabiostwa i służby, świat hierarchii i konwenansów. Pierwszy sezon nakreśla kwestię majoratu: lord Grantham ma (tylko) trzy córki, więc po nim posiadłość i majątek będzie dziedziczył młody prawnik (czyli z klasy średniej), jego kuzyn Matthew Crawley. Dla Mary, najstarszej córki lorda, jest to bardzo trudne… Ta niepokorna, przywiązana do wartości rodzinnych dziewczyna wikła się w skandal, który wspólnie z matką ukrywa przed ojcem i światem, jednak czy w świecie plotek, bacznej obserwacji oraz niechęci wszystko da się ukryć? 

Co jeszcze skrywa Downton Abbey:

- kamerdyner Carson pilnuje porządku u służby; nigdy bym nie przypuszczała, że taki „napuszony”, sztywny mężczyzna może mieć taką rozrywkową przeszłość;

- do posiadłości przybywa dawny znajomy z wojska lorda Granthama, Bates- tajemniczy i honorowy oraz kulejący… Jak on będzie wykonywać swoje obowiązki pokojowego?

- lokaj Thomas i pokojówka O’Brien- ależ to spiskujący i nikczemny duecik, ale czy przetrwa próbę czasu? On jest „inny”, a ona pewnego dnia posunie się za daleko w knowaniach i ambicjach…
„Myślisz, że to powieść kryminalna?”

- młode służące też potrafią mieć marzenia i ambicje, niektóre doprowadzi to do straty i ruiny;

- na pewno oryginalną postacią jest babka, hrabina Grantham- pełna zasad, ale też mająca serce, z ciętym językiem, która rzadko się myli.
„Mam wielu przyjaciół, których nie lubię.”

- rzuca się w oczy zarozumiałość Mary, jej niechęć i dokuczanie średniej siostrze Edith, tej pomijanej (co sama dostrzega i mówi) nawet przez ich rodziców; natomiast najmłodsza Sybil to urocza, pomocna istota.

- Matthew musi nauczyć się korzystać z usług pokojowca oraz poradzić sobie z krnąbrną Mary.

Aż nadchodzi I wojna światowa, która wiele zmienia… Niektórzy zmieniają fach, niektórzy giną, ktoś powróci, ktoś odejdzie, mężczyźni starają się być bohaterami, kobiety pomagać, posiadłość zyskuje nową rolę. Postęp wypiera tradycję.

Ci, co lubią angielskie seriale kostiumowe, dobrze oddające klimat epoki, zapraszam do oglądania Downton Abbey- zamek z wnętrzem robi wrażenie, kreacja postaci przenosi nas do początków XX wieku, a namiętności ludzkie nie będą obce.

OCENA: 5+/ 6

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...