Wydawca: Prószyński i S-ka
Rok: 2014
Stron: 504
Irlandia, rok 1952. Nastoletnia
Filomena Lee zachodzi w przypadkową ciążę, rodzina wysyła ją do klasztoru w
miejscowości Roscrea, w hrabstwie Limerick, do miejsca gdzie zakonnice
„opiekują się upadłymi kobietami”. Kiedy chłopiec, którego urodziła, kończy trzy
lata, zostaje odebrany matce, „sprzedany” przez zakonnice do adopcji
amerykańskiej rodzinie i wywieziony z Irlandii. Zmuszona do formalnego
zrzeczenia się wszelkich praw do dziecka, nigdy więcej go nie zobaczyła,
kolejne pięćdziesiąt lat spędziła na poszukiwaniach. Przez te wszystkie lata
nie miała pojęcia, że i syn szukał jej przez całe swoje życie.
Michael – jak nazwali go przybrani rodzice – Hess wyrósł na jednego z najlepszych waszyngtońskich prawników. Zajmował wysokie stanowisko w strukturach Partii Republikańskiej za czasów administracji George’a Busha Seniora. Ale syn Filomeny miał pewną tajemnicę: był gejem. Waszyngton w latach osiemdziesiątych nie należał do miejsc gdzie można było otwarcie i z dumą mówić o swojej odmiennej orientacji seksualnej. Kiedy zachorował na AIDS, starał się to ukryć tak długo, jak to było możliwe. Wiedząc, że zostało mu niewiele czasu, powrócił do Irlandii, by błagać zakonnice o pomoc w odnalezieniu matki, którą pragnął zobaczyć przed śmiercią. Odmówiły.
Michael – jak nazwali go przybrani rodzice – Hess wyrósł na jednego z najlepszych waszyngtońskich prawników. Zajmował wysokie stanowisko w strukturach Partii Republikańskiej za czasów administracji George’a Busha Seniora. Ale syn Filomeny miał pewną tajemnicę: był gejem. Waszyngton w latach osiemdziesiątych nie należał do miejsc gdzie można było otwarcie i z dumą mówić o swojej odmiennej orientacji seksualnej. Kiedy zachorował na AIDS, starał się to ukryć tak długo, jak to było możliwe. Wiedząc, że zostało mu niewiele czasu, powrócił do Irlandii, by błagać zakonnice o pomoc w odnalezieniu matki, którą pragnął zobaczyć przed śmiercią. Odmówiły.
Tytułową
tajemnicą Filomeny jest urodzenie
nieślubnego syna w klasztorze, jednakże może to być trochę mylące dla
czytelnika. Ta powieść koncentruje się raczej bowiem na poszukiwaniu: własnej tożsamości, utraconego syna, rodzonej matki,
niż na tajemnicach i sekretach, chociaż też one są w minimalnym stopniu obecne.
Filomena
przeżyła ciężkie chwile w klasztorze-
odizolowana od społeczeństwa, w milczeniu i smutku pracowała ponad siły, a
matka przełożona grzmiała o jej grzechu i pokucie. Kościół wprawdzie dbał o
zagubione dusze, ale nie wzdragał się przy tym przed zarabianiem pieniędzy. A
zarabiał na nielegalnej, kontrowersyjnej
adopcji dzieci…
Filomena
chciała opiekować się synem. Zmuszono ją jednak do zrzeczenia się praw
rodzicielskim i zabrano dziecko do amerykańskiej rodziny. Chłopiec pod nowym
imieniem Mike, musiał się dostosować
do nowej rodziny, obcych ludzi i przedmiotów, stracił prawie wszystko co znał.
Ma jednak ukochaną „siostrę”, córeczkę innej dziewczyny z klasztoru, wobec
której był bardzo opiekuńczy.
Prawie
większość fabuły koncentruje się właśnie na tym chłopcu- na jego życiu. A jaki
on jest? Jako dziecko za grzeczny i
posłuszny, każdego chciał zadowolić, miał w sobie głęboko zakorzeniony lęk przed odesłaniem i porzuceniem- bo nie
znał prawdy, dlaczego własna matka go oddała innym. To zdarzenie z dzieciństwa,
wręcz trauma, będzie rzutować na całe jego dorosłe życie. Czuł przymus
prowokowania odrzucenia, jego związki rozpadały się, nie potrafił się otworzyć
przed innymi. Po latach wstrzemięźliwości wyzwolił się, uległ pokusom i
szemranym transakcjom… I to stało się dla niego wyrokiem.
„Mike znalazł się twarzą w twarz z
chłopcem, którego znał i nie znał, w miejscu, które pamiętał i nie pamiętał,
które tak bardzo i od dawna pragnął odnaleźć.”
W
końcu zdaje sobie sprawę, że musi wrócić
do początku, odnaleźć matkę, wyjaśnić co się stało przed laty, wyrwać się z
zaklętego kręgu bólu. Natrafił jednak na nieprzebyty mur milczenia.
Historia
Mike i Filomeny wciąga, w pewnym stopniu trafia do serca, lecz mam wrażenie zbyt oszczędnego stylu, opisywania emocji,
trochę miejscami beznamiętności. Liczyłam, że autor więcej miejsca poświęci
Filomenie, jej poszukiwaniu syna, poczuciu miłości i straty przez lata- w tym
aspekcie poczułam się zawiedziona. Jednak co pozytywnego: lektura skłania do
zastanowienia, jak jedno zdarzenie można
zdominować przyszłe życie. Nasuwa się pytanie: czy Mike byłby kimś innym,
gdyby znał prawdę o swojej matce lub gdyby nie adoptowałaby go amerykańska
rodzina? Czy zostałby politykiem, błyskotliwym prawnikiem, gejem, uzależnionym
od poczucia winy i wstydu?
„Muszę się dowiedzieć, kim jestem, zanim
przestanę istnieć.”
„Tajemnica
Filomeny” to historia człowieka, który nie przestał całe życie być sierotą,
próbował zbudować i odnaleźć własną tożsamość, pogubił się, ale też i częściowo
odnalazł. To powieść prawdziwa- polecam sympatykom takich historii.
OCENA:
4,7/ 6
Mojej mamie się spodoba :)
OdpowiedzUsuńJakoś fabuła książki nie wzbudziła mojego zainteresowania, więc jednak odpuszczę ją sobie.
OdpowiedzUsuńDla mnie tytuł tej książki był bardzo mylący, ale ogólnie oceniam ją na dobry z plusem.
OdpowiedzUsuńSzkoda że nie jest to opowieść spełniająca wszystkie oczekiwania, bo fabuła generalnie wydaje mi się ciekawa.
OdpowiedzUsuńPlanuję obejrzeć film, a potem zobaczę, czy przeczytam książkę ;)
OdpowiedzUsuńJa filmu raczej nie obejrzę...
UsuńKsiążki nie czytałam, ale oglądałam film i polecam :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie czuję by było to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale na liście jest, co daje szansę, że jednak się z nią zapoznam ;) Tylko nie wiem kiedy ;)
OdpowiedzUsuńWciąż pamiętam jak zaczytywałam się w niej, wracając autobusem ze studiów;) Były emocje!
OdpowiedzUsuńMam w planach tę powieść i już się cieszę, że narracja jest taka oszczędna.
OdpowiedzUsuńKurczę mam tę książkę na czytniku już od tak dawna i jeszcze jej nie czytałam :(
OdpowiedzUsuń