Wydawca: Filia
Rok: 2015
Stron: 432
To historia wielkiej miłości.
Takiej, która zdarza się wtedy, gdy na swojej drodze spotkasz prawdziwą bratnią
duszę. Mężczyznę, którego śmieszy to, co bawi ciebie. Mężczyznę, który mówi to,
co sama chcesz powiedzieć, który myśli jak ty.
Ja spotkałam pana Danielsa. Chociaż wiem, że nasza miłość nie miała prawa się wydarzyć, nie żałuję ani jednej chwili.
Nasza historia to nie tylko opowieść o miłości. Opowiada także o rodzinie. O stracie. O byciu żywym. Jest pełna bólu ale także pełna śmiechu. To nasza historia.
Z tych wszystkich powodów nigdy nie przeproszę za to, że kochałam pana Danielsa.
Ja spotkałam pana Danielsa. Chociaż wiem, że nasza miłość nie miała prawa się wydarzyć, nie żałuję ani jednej chwili.
Nasza historia to nie tylko opowieść o miłości. Opowiada także o rodzinie. O stracie. O byciu żywym. Jest pełna bólu ale także pełna śmiechu. To nasza historia.
Z tych wszystkich powodów nigdy nie przeproszę za to, że kochałam pana Danielsa.
„Kochając
pana Danielsa” opowiada o poznaniu się, zakazanym
romansie- związku uczennicy liceum Ashlyn oraz nauczyciela-muzyka Danielsa
Danielsa. Od pierwszego spotkania w pociągu, „niebieskich cudownych oczu” jako wrót do lepszego świata (tak,
trochę piszę to z ironią), do spotkania na występie jego zespołu, potem na
korytarzu szkolnym- gdzie zdają sobie sprawę, że te warunki są przeszkodą dla
ich związku. Czasami uśmiechy i słowa w ich przypadku to więcej niż słowa,
nadzieja i małe, wykradzione, ukrywane przez światem chwile szczęścia,
sprawiały, że czuła się jak w domu.
„Nic ci nie jest. Nic mi nie jest.”
Jednak
(co dla mnie jest ogromnym plusem) ta powieść nie jest tylko romansem, gdyż
wątek rodzącego się uczucia jest tylko jednym z wielu, jakimi nasycona jest
fabuła. Co moim zdaniem istotniejsze, zostały tu poruszone wątki takie jak: przeżywanie żałoby po stracie bliskiej
osoby, radzeniu sobie z bólem i poczuciem winy; o dorastaniu, o ocenianiu
innych ludzi i przylepianiu im łatek. Opowiada także o tym, że rodzina mimo
wszystko zawsze nią pozostanie- mimo kłótni, nieporozumień.
Ciekawą
postacią na pewno jest Ryan- pozorny luzak, z wyimaginowanym papierosem w ręku,
a tak naprawdę tragiczna postać, z sekretem, który zakwalifikował go do pewnych
statystyk.
Mimo
pozytywnej całości znalazłam kilka
mankamentów, rozwiązań, które moim zdaniem nie pasowały do całości np.
Ashlyn jak na swoje 18-lat jest bardzo (za) dojrzała, sprzeczna emocjonalnie-
odrzucona przez matkę, ale „to nie
szkodzi, bo ja kochałam za nas obie”, przez ojca, który pojawia się w jej
życiu po 18 latach nieobecności, „nauczyłam
się z tym żyć”. Niby przeżywała emocje, ale jakby ich nie było
(przynajmniej na początku powieści), taki rozdźwięk.
Owszem, zagubiona i samotna, zamknęła się w sobie, wspomnienia załamują, płacz
wydaje się jedyną rzeczą, którą mogła robić, wściekła na świat, który na pewno nie
jest fair.
Dodatkowo
tutaj emocjonalne obrazy mieszają się z
poetycką formą („to ty jesteś światłem”), nawiązaniem do sztuk Szekspira.
Czasami, nad czym ubolewam zdarzają się dziwne konstrukcje zdaniowe np. „pocałunki smakowały jak nieskończoność
przesiąknięta wiecznością.”
Do
motywu z listami od zmarłej siostry bliźniaczki
z początku podchodziłam sceptycznie (skojarzenie z „P.S. Kocham cię” słuszne)-
miały być prośbą, by Ashley żyła dalej, przestała się obwiniać, taka lista
rzeczy do zrobienia. Na szczęście forma tych listów była szczera, paradoksalnie
ukazująca, że Gabby w jakiś sposób wygrała ze śmiercią.
Reasumując,
mimo kilku jak dla mnie mankamentów, miło spędziłam czas przy lekturze tej
książki. Ta historia o miłości, która
pozwoliła wyrwać się z mroku, może przynieść czytelnikom kilka refleksji, śmiech
przez łzy, ukazać ludzką niedoskonałość, błędy, nadzieję i marzenia.
Zainteresowanym mogę polecić.
OCENA:
4,8/ 6
heheh, 4,8/6 co za ocena xD ja bym dała 2,6/6 w takim razie. czytałam tę książkę ostatnio, zachęcona pozytywnymi ocenami i w sumie nie rozumiem całego tego entuzjazmu. największym jej atutem jest okładka, która notabene ani trochę nie pasuje do historii
OdpowiedzUsuńLiczyłam na większe wow, ale jak dla mnie nie było tak źle. Poczytam Twoją recenzję.
UsuńTa książka nadal jest w moich planach :) chyba muszę poświęcić zaskórniaki i ją w końcu kupić :)
OdpowiedzUsuńKsiążka nadal zbiera dobre recenzje. Mam ją w planach :)
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych powieści.
OdpowiedzUsuńChyba jednak te mankamenty, o których wspominasz za bardzo przeszkadzałyby mi w cieszeniu się lekturą :)
OdpowiedzUsuńCzasem jest tak że od razu wiesz że książka jest dla Ciebie, już sama okładka krzyczy - "wybierz mnie!",mam tak bardzo często. Ale bywa też i tak, że niby nie ma tego czegoś, żadnej chemii a jednak coś Cię do niej ciągnie, nie wiesz co. I jesteś w kropce - to czytać czy nie? Mam tak właśnie z panem Danielsem, niby chcę ale nie jestem przekonana. chyba poczekam jeszcze, może pojawi się jakiś znak :)
OdpowiedzUsuńJa też miałam dylemat: czytać czy nie, ale w gruncie rzeczy jestem zadowolona z lektury.
UsuńRyan był moim ulubieńcem i nigdy nie wybaczę autorce tego co uczyniła. :(
OdpowiedzUsuńJa jestem tym tytułem oczarowana, chyba przez klimat oraz występowanie w niej poezji oraz muzyki. ;)
Też polubiłam Ryana :)
Usuń