wtorek, 23 lutego 2016

"Kochając pana Danielsa"- Brittainy C. Cherry

Autorka: Brittainy C. Cherry

Wydawca: Filia
Rok: 2015
Stron: 432



To historia wielkiej miłości. Takiej, która zdarza się wtedy, gdy na swojej drodze spotkasz prawdziwą bratnią duszę. Mężczyznę, którego śmieszy to, co bawi ciebie. Mężczyznę, który mówi to, co sama chcesz powiedzieć, który myśli jak ty.
Ja spotkałam pana Danielsa. Chociaż wiem, że nasza miłość nie miała prawa się wydarzyć, nie żałuję ani jednej chwili.
Nasza historia to nie tylko opowieść o miłości. Opowiada także o rodzinie. O stracie. O byciu żywym. Jest pełna bólu ale także pełna śmiechu. To nasza historia.
Z tych wszystkich powodów nigdy nie przeproszę za to, że kochałam pana Danielsa.

„Kochając pana Danielsa” opowiada o poznaniu się, zakazanym romansie- związku uczennicy liceum Ashlyn oraz nauczyciela-muzyka Danielsa Danielsa. Od pierwszego spotkania w pociągu, „niebieskich cudownych oczu” jako wrót do lepszego świata (tak, trochę piszę to z ironią), do spotkania na występie jego zespołu, potem na korytarzu szkolnym- gdzie zdają sobie sprawę, że te warunki są przeszkodą dla ich związku. Czasami uśmiechy i słowa w ich przypadku to więcej niż słowa, nadzieja i małe, wykradzione, ukrywane przez światem chwile szczęścia, sprawiały, że czuła się jak w domu.

„Nic ci nie jest. Nic mi nie jest.”

Jednak (co dla mnie jest ogromnym plusem) ta powieść nie jest tylko romansem, gdyż wątek rodzącego się uczucia jest tylko jednym z wielu, jakimi nasycona jest fabuła. Co moim zdaniem istotniejsze, zostały tu poruszone wątki takie jak: przeżywanie żałoby po stracie bliskiej osoby, radzeniu sobie z bólem i poczuciem winy; o dorastaniu, o ocenianiu innych ludzi i przylepianiu im łatek. Opowiada także o tym, że rodzina mimo wszystko zawsze nią pozostanie- mimo kłótni, nieporozumień.

Ciekawą postacią na pewno jest Ryan- pozorny luzak, z wyimaginowanym papierosem w ręku, a tak naprawdę tragiczna postać, z sekretem, który zakwalifikował go do pewnych statystyk.
Mimo pozytywnej całości znalazłam kilka mankamentów, rozwiązań, które moim zdaniem nie pasowały do całości np. Ashlyn jak na swoje 18-lat jest bardzo (za) dojrzała, sprzeczna emocjonalnie- odrzucona przez matkę, ale „to nie szkodzi, bo ja kochałam za nas obie”, przez ojca, który pojawia się w jej życiu po 18 latach nieobecności, „nauczyłam się z tym żyć”. Niby przeżywała emocje, ale jakby ich nie było (przynajmniej na początku powieści), taki rozdźwięk. Owszem, zagubiona i samotna, zamknęła się w sobie, wspomnienia załamują, płacz wydaje się jedyną rzeczą, którą mogła robić, wściekła na świat, który na pewno nie jest fair.

Dodatkowo tutaj emocjonalne obrazy mieszają się z poetycką formą („to ty jesteś światłem”), nawiązaniem do sztuk Szekspira. Czasami, nad czym ubolewam zdarzają się dziwne konstrukcje zdaniowe np. „pocałunki smakowały jak nieskończoność przesiąknięta wiecznością.”

Do motywu z listami od zmarłej siostry bliźniaczki z początku podchodziłam sceptycznie (skojarzenie z „P.S. Kocham cię” słuszne)- miały być prośbą, by Ashley żyła dalej, przestała się obwiniać, taka lista rzeczy do zrobienia. Na szczęście forma tych listów była szczera, paradoksalnie ukazująca, że Gabby w jakiś sposób wygrała ze śmiercią.

Reasumując, mimo kilku jak dla mnie mankamentów, miło spędziłam czas przy lekturze tej książki. Ta historia o miłości, która pozwoliła wyrwać się z mroku, może przynieść czytelnikom kilka refleksji, śmiech przez łzy, ukazać ludzką niedoskonałość, błędy, nadzieję i marzenia. Zainteresowanym mogę polecić.

OCENA: 4,8/ 6



10 komentarzy:

  1. heheh, 4,8/6 co za ocena xD ja bym dała 2,6/6 w takim razie. czytałam tę książkę ostatnio, zachęcona pozytywnymi ocenami i w sumie nie rozumiem całego tego entuzjazmu. największym jej atutem jest okładka, która notabene ani trochę nie pasuje do historii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczyłam na większe wow, ale jak dla mnie nie było tak źle. Poczytam Twoją recenzję.

      Usuń
  2. Ta książka nadal jest w moich planach :) chyba muszę poświęcić zaskórniaki i ją w końcu kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka nadal zbiera dobre recenzje. Mam ją w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedna z moich ulubionych powieści.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba jednak te mankamenty, o których wspominasz za bardzo przeszkadzałyby mi w cieszeniu się lekturą :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasem jest tak że od razu wiesz że książka jest dla Ciebie, już sama okładka krzyczy - "wybierz mnie!",mam tak bardzo często. Ale bywa też i tak, że niby nie ma tego czegoś, żadnej chemii a jednak coś Cię do niej ciągnie, nie wiesz co. I jesteś w kropce - to czytać czy nie? Mam tak właśnie z panem Danielsem, niby chcę ale nie jestem przekonana. chyba poczekam jeszcze, może pojawi się jakiś znak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam dylemat: czytać czy nie, ale w gruncie rzeczy jestem zadowolona z lektury.

      Usuń
  7. Ryan był moim ulubieńcem i nigdy nie wybaczę autorce tego co uczyniła. :(
    Ja jestem tym tytułem oczarowana, chyba przez klimat oraz występowanie w niej poezji oraz muzyki. ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...