piątek, 13 lutego 2015

"Przyjaciółki"- Agata Kołakowska

Autor: Agata Kołakowska

Wydawca: Prószyński
Rok:  2011
Stron: 280



Trzy kobiety. Trzy skrajnie różne charaktery. Trzy odmienne życiowe historie. Opowieść o kobiecej przyjaźni wbrew złośliwemu chichotowi losu.
Wiktorię (niepracującą mężatkę z dwójką dzieci), Martę (absolwentkę szkoły teatralnej, która wróciła z emigracji, aby zawalczyć o własne marzenia) i Karolinę (pracoholiczkę nastawioną na karierę w bankowości) łączy jedno: dotkliwy brak bliskiej przyjaciółki, z którą można by się śmiać, płakać, czy choćby pójść na zakupy. Ich losy splatają się dzięki Internetowi, a rozwijająca się przyjaźń prowadzi do prawdy, której nie do końca by sobie życzyły.

Historia z życia wzięta, myślę, że aktualna. Wiktoria samotna w złotej klatce niby idealnego małżeństwa, z nieczułym na jej potrzeby mężem Piotrem, postanawia poszukać przyjaciółki poprzez ogłoszenie w Internecie. Na spotkanie w kawiarni przychodzi Marta, która powróciła do kraju oraz ambitna Karolina. Bohaterki zaprzyjaźniają się niemal od razu, jednak zostaną wystawione na próbę… Nie napiszę dokładnie o co chodzi, lecz napomknę, że pojawi się dylemat: wyznać bolesną prawdę czy ją ukryć...

W tych trzech wątkach o bohaterkach, ich codzienności, autorka przemyca refleksję na temat potrzeby znalezienia bratniej duszy, zdrady („niczego ode mnie nie chciała”), miłości, związków damsko-męskich- romansach, o zbyt komfortowej codzienności, w której strony o siebie nie zabiegają. Ludzie nie mają czasu- to smutne. A warto zabiegać o przyjaźń- ale dwie strony muszą chcieć i mieć czyste intencje, walczyć o siebie, własne marzenia, może skomplikuje to życie albo je uprości.

„Ale nadchodzi moment, kiedy zadajesz sobie pytanie, czy wystarczą ci pobieżne, płytkie relacje, czy chcesz czegoś więcej. I możesz podjąć wysiłek, aby kogoś poznać, zobaczyć jaki jest.”

Mimo sporej przewidywalności fabuły i zachowań bohaterek czyta się z ciekawością, bynajmniej nie nudą, znajdziemy tu poczucie winy, zdolność do wybaczenia (bądź nie), życie w iluzji i kłamstwa, a także strach o utratę szczęścia. Trochę mam mieszane odczucia co do zakończenia, inaczej bym je „widziała”.

„Przyjaciółki” polecam chętnych na tematykę przyjaźni naznaczonej trudnymi przeżyciami oraz tym, co mają zrozumienie dla ludzkich niedoskonałości. Całość oceniam pozytywnie.

OCENA: 4,7/ 6


sobota, 7 lutego 2015

"Gdybym była Tobą"- Julia Llewellyn

Autor: Julia Llewellyn

Wydawca: Prószyński i S-ka
Rok: 2012
Stron: 576



Szczęście kryje się czasem tam, gdzie najmniej się go spodziewamy.
Życie Natashy kręci się wokół kariery i ukochanego mężczyzny – niestety już zajętego. Sophie ma byle jaką pracę i cudownego chłopaka… lecz nawet po czterech latach związku nie może go nazwać swoim narzeczonym. Natasha i Sophie przyjaźnią się od najmłodszych lat. Natasha zawsze była tą bardziej inteligentną, a Sophie atrakcyjniejszą, i do tej pory jakoś im to nie przeszkadzało. Niespodziewanie w ich relacje wkrada się zazdrość. Przyjaciółki będą się musiały zastanowić, ile warto poświęcić dla gasnącej miłości, czy małżeństwo zawsze jest przysłowiową wisienką na torcie i jak sprawić, by zwykły romans dawał poczucie spełnienia? Wnioski mogą się okazać zaskakujące…

Często wydaje nam się, że inni mają lepiej, zazdrościmy im, zdarza się to też przyjaciołom. Natashy i Sophie, które przyjaźnią się od lat, ta sytuacja też nie jest obca. Ta pierwsza uważa, że zawsze była w cieniu pięknej Sophie, natomiast jej przyjaciółka patrzy z zazdrością na jej wspaniałą karierę i światowe życie. Książka „Gdybym była Tobą” w dużej mierze opowiada o perypetiach miłosnych tych dwóch bohaterek: flirtach, bolesnych zerwaniach, nowych związkach, porażkach na gruncie sercowym.

Natasha uwikłała się w romans bez przyszłości, bez zobowiązań z jego strony. Zauroczenie sprawiło, że on stał się centrum jej świata, przez to utknęła w związku, który nie miał perspektyw. Sophie natomiast jak dla mnie sprawiała wrażenie wyrachowanej flirciary, która została sobie pole manewru i nie widzi w tym nic złego. Czuje ogromną presję czasu, by wyjść za mąż i mieć dziecko (jest już po 30-stce), małżeństwo wydaje się być dla niej celem samym w sobie. 

Obie kłamią, udają kogoś innego niż są, „muszą się” tak bardzo starać, po to tylko, by zatrzymać przy sobie faceta, ale czy warto? Zazdrość doprowadziła do tego, że oddaliły się od siebie, stały się bardziej koleżankami, nie potrafią do końca szczerze ze sobą porozmawiać. A przecież „wzajemność jest nieodłączną cechą przyjaźni.”

Wbrew pozorom nie jest to do końca błaha powiastka, przebija się z niej, niby to, co wiadomo, ale i tak podobne błędy popełnia wiele osób, w tym kobiet. Szczęście nie zawsze jest tam, gdzie go szukamy, a wymyślone życie, które staje się rzeczywistością, nie zawsze przynosi szczęście i zadowolenie. Czasami trzeba przewartościować swoje priorytety i odpowiedzieć sobie na pytanie:

„Czy jesteś pewna, że tego właśnie pragniesz?”

Za tą pozycją mogą się rozejrzeć sympatycy lekkich powieści obyczajowych i romansów, którzy też chcieliby się chwilę zastanowić nad naturą związków damsko-męskich i przyjaźni. Mi lektura przypadła do gustu.

OCENA: 4,8/ 6

wtorek, 3 lutego 2015

"Skrawki życia"- Debbie Macomber

Autor: Debbie Macomber

Wydawca: Wydawnictwo Mira
Rok: 2009
Stron: 432

Cykl: Blossom Street (tom 2) 



Na Blossom Street znajduje się uroczy sklepik z włóczkami. Jego właścicielką jest Lydia Hoffman. W ciągu roku to małe przedsiębiorstwo rozkwitło. Ona sama również, przede wszystkim za sprawą Brada Goetza. Jednakże powrót byłej żony Brada stawia świeżo odnalezione szczęście Lydii pod znakiem zapytania... Elise Beaumont, emerytowana bibliotekarka, uczęszcza na prowadzony przez Lydię kurs robienia na drutach. Po utracie wszystkich oszczędności zamieszkała u córki. Były mąż Elise, zawodowy karciarz, nieoczekiwanie zamierza je odwiedzić. Córka za wszelką cenę pragnie kontaktu z ojcem, nie zważając na uczucia matki... Bethanne Hamlin, podobnie jak Elise, przeżyła po rozwodzie załamanie nerwowe. Mąż zostawił ją nie dla talii kart, lecz dla innej kobiety. Bethanne desperacko próbuje odzyskać równowagę psychiczną po życiowej porażce. W poszukiwaniu nowego celu zapisuje się na kurs robienia na drutach... Courtney Polanski to nastolatka z nadwagą. Mieszka z babcią, która próbuje jej pomóc tak, jak umie. Zabiera ją na zajęcia pływania dla seniorów i zapisuje na kurs prowadzony przez Lydię. Te cztery kobiety znajdują tu nie tylko towarzystwo, ale i wzajemne zrozumienie. Kto by pomyślał, że staromodna sztuka robienia na drutach może odmienić ludzki los?

Hobby jako twórcza pasja oraz przyjaźń pomagają w trudnych chwilach- tak powinno brzmieć motto tej książki. Ważne jest, aby nie rozpamiętywać nieszczęść takich jak: choroby, straty bliskich, nadwaga, kłopoty finansowe czy z partnerem, lecz skupić się na tym, co otrzymało się od życia oraz na pozytywnych zajęciach.

W sumie sympatyczna historia, każdy rozdział jest o innej bohaterce, których losy łączą się ze sobą- ponieważ uczestniczą w tym samym kursie robienia na drutach. Starsze i młodsze tworzą ciekawą mieszankę, na pewno wzbudzą w Was (jeśli skusicie się na ten tytuł Macomber) sympatię i chęć kibicowania im w codziennych sytuacjach. Bohaterki dzięki spotkaniom na kursie nawiązały nić porozumienia, pomogły sobie, doradzając, co z początku wydawało się niemożliwe.

Przypadła mi do gustu ta pozytywna historia, w której znajdziemy miłość i przyjaźń, problemy z zaufaniem i z aklimatyzacją w nowym miejscu, zdradę, ale tez walkę z przeciwnościami losu. Wprawdzie za długo nie zostanie w pamięci (przynajmniej u mnie), ale przyniosła chwile relaksu i optymizmu.

OCENA: 4,5/ 6

 

niedziela, 1 lutego 2015

"Komisarz Zagrobny i powódź"- Maciej Dobosiewicz

Autor: Maciej Dobosiewicz

Wydawca: Videograf

Rok: 2014
Stron: 300




Wygrana w konkursie sprawiła, że mogłam zapoznać się z tym tą powieścią kryminalną, która otwiera cykl o komisarzu poznańskiej policji. Akcja książki toczy się w trudnym dla Poznania roku 2010, gdy miastu grozi potężna powódź. Właśnie wtedy w kilku piwnicach staromiejskich kamienic pojawiają się trupy. Przypadkowe utopienia, czy celowe działanie bezwzględnego mordercy? To właśnie stara się wyjaśnić komisarz Zagrobny. Gdy okazuje się, że tym razem przyczyny zbrodni i motywy działania są dużo bardziej skomplikowane niż standardowe "niskie pobudki", komisarz staje przed wielkim wyzwaniem. Musi przezwyciężyć własne ograniczenia i dopaść sprawcę, zanim media zaczną huczeć o serii morderstw.

Najpierw kilka słów o Zagrobnym: to skrupulatny, pracowity policjant, który wprawdzie ma kłopoty z wczesnymi pobudkami, ale nie ma żadnych dziwactw- miejscami sprawia wrażenie wręcz nudnego. Ma dobry kontakt ze swoją dorosłą córką Anią, którą nawet prosi o pomoc i bierze pod uwagę jej opinie. Nie lubi za to swojego podwładnego, Dobosiewicza, który go irytuje.

Komisarz uważa, że sprawa powinna być banalna, a śledztwo jasne i klarowne. Ale czwarty trup w piwnicy niszczy jego koncepcję, to trochę za dużo jak na spokojny Poznań. Do tego ofiarami wypadków bądź morderstw są starsi ludzie, emeryci nie posiadający nic cennego. Kolejne wypadki tym bardziej nie pasują do schematu, powodując u komisarza kryzys wiary w powodzenie śledztwa.

„Bierzesz czyn, szukasz motywu, dopasowujesz do niego człowieka.”

Niestety ta pozycja ma pewne mankamenty. Jest wiele fragmentów książki, które nie rozwijają akcji, szczególnie nudzą żmudne opisy codzienności Zagrobnego (jedzenia, sprzątania). Rozwiązanie zagadki kryminalnej w sumie jak dla mnie było zbyt małostkowe, brak tu brawurowej akcji czy większych emocji.

Jest jednak duża szansa, że cykl autora zyska grono fanów- jak będę miała okazję, przeczytam kolejny tom, by zobaczyć, jak dalej pracuje Zagrobny i czy Dobosiewicz wprowadzi coś intrygującego. Na tą chwilę fanom klasycznym kryminalnych śledztw i pracy policjanta w polskich realiach mogę polecić tytuł „Komisarz Zagrobny i powódź.”

OCENA: 4/ 6

piątek, 30 stycznia 2015

"Dom w Riverton"- Kate Morton

Autor: Kate Morton

Wydawca: Albatros
Rok: 2013
Stron: 528



Latem 1924 roku, w wieczór hucznego przyjęcia z udziałem miejscowej śmietanki towarzyskiej, nad brzegiem jeziora sąsiadującego z należącą do Hartfordów rezydencją w Riverton, przyjaciel rodziny, młody poeta Robbie Hunter odbiera sobie życie. W następstwie tragedii drogi życiowe dwóch mieszkających tam sióstr, Hannah i Emmeline, jedynych świadków zdarzenia, rozejdą się na zawsze; już się nigdy nie spotkają, nie zamienią ze sobą słowa. Zapomniana przez historię i ludzi zagadka śmierci Robbie'go powraca nieoczekiwanie kilkadziesiąt lat później. Z dożywającą ostatnich dni w domu opieki Grace Bradley, która w młodości pracowała jako służąca w Riverton, nawiązuje kontakt młoda reżyserka Ursula Ryan, spokrewniona przez prababkę z nieżyjącymi już siostrami Hartford. Staruszka ma pomóc jej we odtworzeniu okoliczności samobójstwa poety, o którym Ursula kręci film dokumentalny. W pamięci Grace budzą się duchy przeszłości, odżywają wspomnienia zepchnięte w najgłębsze zakamarki umysłu. Czy prawda o wydarzeniach sprzed 75 lat i ich nieuchronności, o skomplikowanych relacjach uczuciowych łączących Emmelinę i Hannah Hartford z Robbie'em Hunterem, ujrzy ostatecznie światło dzienne?

To historia o duchach przeszłości. Niezmiernie intrygowało mnie, co zaszło między Hunterem a siostrami Hartford i nie zawiodłam się. Pisarka za pomocą wspomnień Grace, powoli odkrywa przeszłość.

„Wspomnienia, dawno wepchnięte w najciemniejsze zakamarki mojego umysłu, zaczęły się stamtąd wydostawać przez szczeliny.”

Wydawałoby się, że wszystko wiadomo: poeta angielskiej sceny odbiera sobie życie nad jeziorem, a świadkami są dwie siostry. Ale… jest tajemnica, którą zna Grace. Nikomu jej nie wyjawiła, bo świat się zmienił i nie została by zrozumiana.

W sumie zauważyłam tylko małą nieścisłość na początku: najpierw Grace była przeciwna prośbie reżyserki, a za chwilę już się zgodziła- winna, ale zainteresowana? Ale to mały szczegół. I oczywiście zdarzenia z przeszłości wydały mi się o wiele ciekawsze i barwniejsze, niż te obecne, ale pisarka zdecydowanie skoncentrowała się na dawniejszych latach, co jest ogromnym atutem powieści.

Najpierw poczytamy o tym, jak Grace poznała trójkę dzieci swoich państwa: Hannah, Emmeline i Davida. O tym, jak żyją Grą, złożoną fantazją, która miała wpływ na koniec tej historii, zaprowadza ich do pewnego miejsca. Dzieje się to w roku 1914, w którym jak wiemy, wybucha I Wojna Światowa- będę miały miejsce pożegnania, także to ostateczne. Niektórzy bohaterowie, młodzi mężczyźni, wrócą z frontu, jako „inni ludzie”, skrzywieni powojennymi urazami, z nerwicą frontową, co wpłynie nie tylko na nich, ale też pośrednio na życie innych osób.

Prawie wszyscy bohaterowie są pełnokrwiści, to barwna mozaika, naznaczona wspólną historią, która spaja ich ze sobą. Życie w Riverton zmieniło ich, także z wiekiem zmieniają się relacje między nimi. Szczególnie nasila się u Grace fascynacja osobą Hannah- dostrzega w niej cień możliwości, które nigdy nie otworzą się przed osobą z niższej klasy. Bo Hannah walczy o niezależność, czy jednak uda jej się osiągnąć to, co sobie wymarzyła? Emmeline z dziewczynki wyrasta na szokującą buntowniczkę, wywołującą skandale.

Wiele tutaj emocji, samotności i niechcianej odpowiedzialności, zazdrości, źle ulokowanych uczuć, konfliktów, popełnionych błędów, niezrozumienia. Także odkrywanych jest wiele sekretów, nie tylko ten o tym, co wydarzyło się nad jeziorem, lecz także dotyczący pochodzenia Grace, zachowań bohaterów i ich relacji. Niektóre tajemnice połączą bohaterów, Grace stanie się „wspólniczką” Hannah, dokonując wyboru i zamykając sobie pewną drogę życiową.

„Dom w Riverton” to wielowątkowa powieść w stylu gotyckim, z intrygującą historią o tajemnicach z przeszłości, tragicznej miłości i dokonywanych wyborach. Fanom takiego gatunku serdecznie polecam.

„Sporo wiem o sekretach. Uczyniłam z ich esencję mojego życia. Być może miałam nadzieję, że im więcej ich rozwikłam, tym lepiej będę umiała ukryć własne.”

OCENA: 5,5/ 6

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...