Wydawnictwo: Książnica
Rok: 2014
Stron: 408
Historia matki Ryszarda Lwie Serce,
Eleonory Akwitańskiej, która odmieniła dzieje średniowiecznej Europy
Latem roku Pańskiego 1137 na zamku w Bordeaux, przy wtórze pieśni trubadurów, odbywają się huczne gody. Przysięgę małżeńską właśnie złożyła Aliénor, dziedziczka książąt Akwitanii.
Piętnastoletnia księżniczka jest najlepszą partią ówczesnej Europy — piękna, wszechstronnie wykształcona i… żywiołowa. Swemu małżonkowi wniesie w posagu ogromne bogactwa, a jej posiadłości zapewnią mu olbrzymie wpływy i władzę. O rękę Aliénor z Akwitanii ubiegało się wielu kandydatów, lecz ojciec zaplanował jej małżeństwo z małoletnim Henrykiem Plantagenetem, hrabią Andegawenii. Jednak po niespodziewanej śmierci ojca opiekun dziewczyny postanawia wydać ją za Ludwika, dziedzica korony Francji. Tymczasem rówieśnica i powierniczka Aliénor, Loanna de Grimwald, ma proroczą wizję przyszłości swej pani: Aliénor ma zostać królową Anglii i zapoczątkować dynastię Plantagenetów. Wbrew politycznym układom Loanna dyskretnie kieruje poczynaniami księżniczki, by wypełniła się druidzka wróżba.
Latem roku Pańskiego 1137 na zamku w Bordeaux, przy wtórze pieśni trubadurów, odbywają się huczne gody. Przysięgę małżeńską właśnie złożyła Aliénor, dziedziczka książąt Akwitanii.
Piętnastoletnia księżniczka jest najlepszą partią ówczesnej Europy — piękna, wszechstronnie wykształcona i… żywiołowa. Swemu małżonkowi wniesie w posagu ogromne bogactwa, a jej posiadłości zapewnią mu olbrzymie wpływy i władzę. O rękę Aliénor z Akwitanii ubiegało się wielu kandydatów, lecz ojciec zaplanował jej małżeństwo z małoletnim Henrykiem Plantagenetem, hrabią Andegawenii. Jednak po niespodziewanej śmierci ojca opiekun dziewczyny postanawia wydać ją za Ludwika, dziedzica korony Francji. Tymczasem rówieśnica i powierniczka Aliénor, Loanna de Grimwald, ma proroczą wizję przyszłości swej pani: Aliénor ma zostać królową Anglii i zapoczątkować dynastię Plantagenetów. Wbrew politycznym układom Loanna dyskretnie kieruje poczynaniami księżniczki, by wypełniła się druidzka wróżba.
Ta
historia zaczyna się w chwili, gdy obie
bohaterki, Loanna de Grimwald oraz księżniczka Aliénor mają po dwanaście
lat. Różni je wiele: ta pierwsza należy do rodu druidów i wieszczek, jest
potomkinią czarnoksiężnika Merlina. Skromna, pokorna, wie, że ma służyć księciu
Henrykowi oraz Anglii. Druga zaś bohaterka, to pełna uroku frywolna, szafująca
swoimi wdziękami kokietka. Sojusz ich rodziców oraz los związał je ze sobą,
rzucił w to samo miejsce, co zapoczątkowało ich przyjaźń, a nawet coś więcej.
„Nie miałam i nigdy nie będę miała żadnych
praw oprócz tego jednego- pogodzić się ze swoim losem.”
Jednak
ta potencjalnie pasjonująca powieść niestety została tutaj w większości sprowadzona do historycznego romansu-
co jest moim głównym zarzutem. Pewne sceny miłosne, upojne chwili w gruncie
rzeczy powtarzane i niepotrzebne, można było zastąpić przedstawieniem przeżyć
bohaterów, ich rozterek, emocji, opisem sytuacji w kraju. Zabrakło mi tutaj
także drzewa genealogicznego, które pozwoliłoby lepiej zapamiętać i umiejscowić
postacie historyczne. Skoro także pisarka zdecydowała się przywołać „magiczne”
pochodzenie Loanny, szkoda, że bardziej go nie przedstawiła.
Ciekawym elementem jest misja
Loanny- za wszelką cenę doprowadzić do tego, by Aliénor,
mimo małżeństwa z królem Francjii Ludwikiem, została żoną angielskiego
dziedzica tronu- Henryka. Loanna mimo knowań innych, własnego pożądania,
miłości do ukochanego mężczyzny, niezależnie od tego, ile to ją będzie
kosztowało, nie może zboczyć z wybranej drogi. Mimo cierpienia, ogromu strat,
straszliwej ceny (np. masakra w Vitry, czy nieudana krucjata).
Trudno
mi powiedzieć, czy bohaterki wzbudziły moją sympatię. Aliénor z kapryśnym
usposobieniem, pragnieniem władzy i licznymi kochankami mało daje się lubić. W
Loannie trudno nie doceniać poświęcenia, ale to takie poświęcenie „po trupach
do celu”, tłumaczy ona sobie, że jej działanie będzie usprawiedliwione, jeśli
osiągnie swój cel. Dla tajemnej mocy wyrzekła się miłości, wstąpiła na drogę
krwi, zdradziła, co pozostawiło gorycz i pozbawiło ją złudzeń. Jednakże przyjaźń
i przywiązanie tych dwóch kobiet pozostało niezmienne.
Reasumując
„Noce królowe” jako powieść stricte historyczne wypadają blado, są raczej
romansem z wątkami magicznymi w średniowiecznej scenerii. Stąd niestety po
lekturze czuję niedosyt.
„Mam misję do spełnienia, dla niej
przyszłam na świat i nic nie przeszkodzi mi w drodze do mojego przeznaczenia.
Nawet miłość.”
OCENA:
4/ 6
Gdybym nastawiała się na powieść historyczną, pewnie byłabym rozczarowana.
OdpowiedzUsuńWolę obecnie inny gatunek literacki.
OdpowiedzUsuńTo raczej nie będę się za nią rozglądała. Myślałam, że będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że raczej nie przypadłaby mi do gustu. Nie przepadam za romansami.
OdpowiedzUsuń