Wydawnictwo: Świat Książki
Rok: 2016
Stron: 304
Yasmin Alfredson przybywa wraz z
głuchą córką Ruby na Alaskę, by spotkać się tam z mężem Mattem, dokumentalistą,
który przebywa na północy, filmując przyrodę. Dowiaduje się po przylocie, że
wioska, w której mieszkał Matt, Anaktue, została strawiona przez wielki pożar i
że nikt nie ocalał. Yasmin, wbrew temu, co twierdzi policja, wierzy uparcie, że
jej mąż przetrwał, i wyrusza na jego poszukiwania. Wraz z córką przemierzają
ciężarówką pustkowia Alaski podczas nocy polarnej. Przez całą drogę podąża za
nią tajemniczy wóz, a na laptopie jej córki pojawiają się anonimowe maile ze
zdjęciami martwych zwierząt.
Czy Yasmin odnajdzie męża? Co naprawdę wydarzyło się w Anaktue?
Czy Yasmin odnajdzie męża? Co naprawdę wydarzyło się w Anaktue?
Zimno.
Cicho. Północna Alaska, gdzie łzy
mogą zamarznąć.
W
wiosce Anaktue, w której przebywał Matt, twórca filmów przyrodniczych i mąż
Yasmin, doszło do katastroficznego
pożaru. Policja twierdzi, że nikt go nie przeżył. Mimo tragicznych okoliczności
Yasmin nie wierzy w śmierć męża i wraz z córką Ruby wyrusza w pełną
niebezpieczeństw, wręcz szaloną podróż, by go odnaleźć.
Jako
psychologiczna powieść „Barwa ciszy”
sprawdza się bardzo dobrze. Mamy realnie
przedstawione emocje: Yasmin, która usilnie trzyma się nadziei, „Matt musiał żyć, bo ona go kochała,
emocjonalna prawda, tak dojmująco odczuwalna i absolutna, że opierała się
wszelkim emocjonalnym argumentom.” Ciekawym aspektem było ukazanie cichego
świata jej córki Ruby: głuchoniemej dziewczynki,
„Moje imię to kształt, nie dźwięk. Jestem
dziewczynką złożoną z liter”, jej komunikacji z rodzicami, ze światem.
Przemawia do czytelnika ukazanie determinacji w poszukiwaniach, bezwarunkowa
miłość do dziecka, strach przed porzuceniem na pastwę losu.
„Boję się, kiedy mówię swoim
głosem. To tak, jakby już mnie nie było. Kiedy mówię własnym głosem, znikam.”
Z
drugiej strony jako thriller, który ma „mrozić krew w żyłach”, czegoś mu
brakuje. Wprawdzie droga do Anaktue jest niebezpieczna, ktoś śledzi bohaterki i
przesyła im maile ze zdjęciami martwych zwierząt, jednakże liczyłam na większe
zaskoczenie. Moim zdaniem „urwane” zakończenie nie pasuje do całości. Wkradły
się także nudniejsze fragmenty, kilka postaci jest tylko wspomnianych, bez
głębi psychologicznej, za dużo jest opisów zwierząt i ich zwyczajów.
Najnowsza
powieść Lupton trochę mnie rozczarowała (w porównaniu do emocjonalnie miażdżącej
„Siostry” i „Potem”), jednakże to i tak wzruszająca
historia o miłości, nadziei i determinacji, a także historia o ludziach, którzy
wierzą w usprawiedliwienie w imię większego dobra. Polecam zainteresowanym.
OCENA:
5/ 6
Ja jeszcze w ogóle nie znam prozy tej autorki.
OdpowiedzUsuńPolecam "Siostrę" i "Potem" niesamowite książki :)
UsuńDwie wspomniane przez Ciebie powieści bardzo mi się podobały. Tą też mam w planach ale nie spieszę się, bo już wcześniej czytałam, iż jest słabsza. Szkoda;p
OdpowiedzUsuńNo, niestety słabsza :(
UsuńP.S. Szkoda, że trzeba się rejestrować by móc u Ciebie komentować.
Nie znam powyższej książki, ale bardziej kusi mnie wcześniejsza powieść autorki - ,,Siostry''.
OdpowiedzUsuń"Siostra" bardzo mi się podobała. Tę książkę też zamierzam przeczytać.
OdpowiedzUsuńUsprawiedliwienie czynów w imię wyższego dobra to jeden z moich ulubionych motywów,dlatego koniecznie muszę sięgnąć po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńNie jestem gotowa na mocne psychologiczne książki :) moje nerwy i tak są napięte jak postronki :)
OdpowiedzUsuńAż taka mocna ta książka nie była :) A bo ty teraz w klimatach ślubnych, to rozumiem, że nerwy napięte.
UsuńKsiążek autorki jeszcze nie poznałam.
OdpowiedzUsuńTa nuta lekkiego niezadowolenia i tak nie skłoni mnie do przeżycia tej przygody czytelniczej, teraz tym bardziej jestem ciekawa moich wrażeń z lektury. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Czuję, że książka mogłaby mi przypaść do gustu :)
OdpowiedzUsuń