Wydawnictwo: Akurat
Rok: 2014
Stron: 448
Po
tym, jak Kitty Logan niesłusznie oskarżyła w programie telewizyjnym niewinnego
człowieka, jej kariera dziennikarska wali się w gruzy. Jedyną osobą, która
wciąż w nią wierzy, jest jej mentorka, szefowa i zarazem przyjaciółka Constance
Dubois. Niestety, Constance ma zaawansowanego raka. Kitty podziwia ją i szanuje
najbardziej na świecie, ale ma wielkie opory przed tym, by zobaczyć ją w takim
stanie. W końcu jednak pokonuje lęk i odwiedza ją w nadziei, że pozna
odpowiedzi na swoje pytania i rozwieje wątpliwości. Constance opowiada jej o
pewnej historii, którą od dawna chciała się zająć, ale nie pozwoliły na to inne
dziennikarskie obowiązki. Prosi Kitty, by ta odszukała teczkę z listą
zawierającą imiona i nazwiska stu osób. Kitty nie zna żadnej z nich, nie wie
nawet, czy cokolwiek je ze sobą łączy. Na prośbę umierającej przyjaciółki
podejmuje się najtrudniejszego i - jak się okazuje - najciekawszego zadania w
swojej dziennikarskiej karierze. Prawda, do której w końcu dociera, jest nie
tylko fascynująca, lecz także głęboko poruszająca. Życie Kitty już nigdy nie
będzie takie jak przedtem…
Ta powieść nie tylko wzrusza, ale i podnosi na duchu, pokazując, że dobro - choć niekiedy głęboko ukryte - jest w każdym z nas.
Kitty przechodzi trudny
okres w swoim życiu. Po fatalnie zrobionym materiale dziennikarskim dzieli ją
jeden krok od procesu o zniesławienie. Na dodatek jej najbliższa przyjaciółka,
mentorka, Constance umiera na raka w szpitalu.
„Oskarżyłaś…
I nie miałaś racji.”
„Zawsze
chcesz więcej”
Teraz Kitty martwi się,
ale o siebie. Wykorzystywała ludzi, swój zawód, by osiągnąć swoje cele, mieć
moment chwały. Jej porażka polegała na tym, że w poszukiwaniu prawdy wygłosiła
kłamstwo i zniszczyła komuś życie. Rozmowa z przyjacielem- a właściwie szczere
słowa prawdy prosto w oczy oraz tajemnicza koperta z listą nazwisk od
przyjaciółki są pierwszym krokiem do zmiany w życiu Kitty.
Bohaterka poznając nieznane
jej osoby z listy z początku czuje rozczarowanie. Mają oni zwykłe życie,
pozornie żadnych dramatów, a ona potrzebuje historii przez wielkie H, aby
powrócić w łaski przełożonych i świata. Ale czy na pewno?
Powieść „Sto imion”
Ahern spodobała mi się; niesie ze sobą
pozytywne przesłanie, przypomina o sprawach zasadniczych, o tym, że każdy z
nas ma własną historię, która niesie moc oraz że potrzebujemy odpowiednich
finałów.
„Każdy
zwykły człowiek ma jakąś niezwykłą historię. Wszyscy robimy coś, co jest
fascynujące, co jest ważne, z czego możemy być dumni.”
OCENA:
5/ 6
Nie czytałam tego tytułu, ale znam inne powieści tej autorki, chętnie skuszę się i po tę.
OdpowiedzUsuńMogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, chociaż książka nie do końca w moim typie :)
OdpowiedzUsuńPiękna historia. :) Uwielbiam.
OdpowiedzUsuń"Love, Rosie" tej autorki bardzo mi się podobała, ale "Kiedy cię poznałam" tak mnie zawiodła, że na razie nie mam ochoty na więcej.
OdpowiedzUsuńJa czytałam dwie inne tej pisarki i średnio mi się podobały, dopiero ta wpadła mi w gusta.
UsuńSwego czasu uwielbiam autorkę, ale mam wrażenie, że powoli wyrastam z jej książek :)
OdpowiedzUsuńLubię książki Ahren, bo są takie urocze, trochę ckliwe i podnoszące na duchu :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i muszę przyznać,że jest to jedna z niewielu powieści autorki,która bardzo przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńMuszę sobie zapisać tytuł i autorkę, myślę że będzie świetnym prezentem dla mojej Teściowej:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Za powieści Ahern powinnam się wreszcie zabrać :)
OdpowiedzUsuńPo powieść z pozytywnym przesłaniem bardzo chętnie sięgnę, rozejrzę się za książką. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina