Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok: 2015
Stron: 408
Zrozpaczona Alice Raikes wsiada do
pociągu na stacji King’s Cross, by odwiedzić rodzinę w Szkocji. Gdy po sześciu
godzinach dociera na miejsce, staje się świadkiem czegoś tak wstrząsającego, że
niezwłocznie postanawia wrócić do Londynu. Kilka godzin później ulega
wypadkowi, po którym zapada w śpiączkę. Niewykluczone, że mogła to być próba
samobójcza.
Rodzina Alice czuwa przy jej szpitalnym łóżku. Po jakimś jednak czasie emocje biorą górę. Dochodzi do kłótni i rozdrapywania starych ran. Im więcej ze sobą rozmawiają, tym więcej ukrywają. W tym samym czasie Alice przeżywa różne stany świadomości, podczas których wraca do przeszłości i ostatnio zakończonego romansu.
Rodzina Alice czuwa przy jej szpitalnym łóżku. Po jakimś jednak czasie emocje biorą górę. Dochodzi do kłótni i rozdrapywania starych ran. Im więcej ze sobą rozmawiają, tym więcej ukrywają. W tym samym czasie Alice przeżywa różne stany świadomości, podczas których wraca do przeszłości i ostatnio zakończonego romansu.
Alice
podróż do Edynburga wydawała się nierzeczywista. Zobaczyła coś wstrząsającego.
Potem ulega wypadkowi, jest też podejrzenie o próbę samobójczą, po którym
zapada w śpiączkę.
„Zobaczyłam coś. Coś okropnego. Co
on by powiedział?”
Bohaterka
przeżywa różne stany świadomości,
czytelnik przy tych okazjach poznaje różne fragmenty jej życia. Niestety jest
to dosyć chaotyczna przeszłość,
fragmentaryczne, niepoukładane wspomnienia, które wracają. Przy jej
szpitalnym łóżku czuwa jej rodzina- ojciec, matka, siostry, stąd też mamy pogląd
na ich relacje rodzinne, pewne wydarzenia z przeszłości. Ktoś się czegoś
ważnego nie domyśla, wydaje mu się, że zna drugą osobę, ale w tym momencie
spotkają go niespodzianki. Stopniowo ujawnia się pewien zamysł tej historii,
szkoda jednak, że tak późno, tak fragmentarycznie, co sprawiło, że do końca nie
jestem usatysfakcjonowana lekturą.
Po przeczytaniu całości dopiero
wiemy, jaki obrazek był cały czas, tylko nie było go
widać, jakie tajemnice skrywali członkowie tej rodziny, dlaczego była to
opowieść o miłości i stracie.
„Jeśli nie wrócę, to niczego się
nie dowiem, nigdy nie zadam nikomu żadnych pytań. Tylko czy naprawdę chcę znać
odpowiedzi?”
Został
poruszony tu bardzo bolesny, życiowy temat, co zrobić z miłością do kogoś, kogo
już nie ma? Ta powieść to też historia o nieodwracalności pewnych spraw, o tym,
co mogło zdarzyć się każdemu; to opis żałoby i cierpienia.
Lektura
„kiedy odszedłeś” była ciekawym doświadczeniem, jednak z pewnych względów narracyjnych
mnie nie usatysfakcjonowała do końca.
„Gdzie byłeś? Odszedłeś…”
OCENA:
4+/ 6
Szkoda, że narracja trochę kuleje, ale ogólnie fabuła bardzo intryguje.
OdpowiedzUsuńCzytałam inną książkę tej autorki. O tej jeszcze nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńOpis fabuły jakoś mnie nie zachęca do przeczytania tej książki.
OdpowiedzUsuńNie lubię, gdy kilka książek ma ten sam tytuł... Co do powieści, jakoś mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńchyba bym się męczyła z takim sposobem narracji
OdpowiedzUsuńWstęp mnie zaintrygował i muszę teraz wiedzieć co takiego zobaczyła ;)
OdpowiedzUsuń