czwartek, 14 stycznia 2016

"Zimowa opowieść"- Mark Helprin

Autor: Mark Helprin

Wydawnictwo: Otwarte
Rok: 2014
Stron: 696



Ujmująco piękne i mądre arcydzieło Marka Helprina przenosi nas do Nowego Jorku z początku dwudziestego wieku, targanego arktycznymi wiatrami i rozświetlonego bielą niespotykanie obfitego śniegu. Dzięki płomiennej wyobraźni autora to miasto żyje i ma duszę.

Pewnej mroźnej nocy młody Peter Lake próbuje okraść rezydencję na Manhattanie. Niespodziewanie zastaje w domu córkę właścicieli, umierającą na gruźlicę Beverly Penn. Tak zaczyna się miłość, która odmieni jego los.

Potężne, niepojęte uczucie zaskakuje Petera, daje mu siłę i każe podjąć próbę zatrzymania czasu i przywrócenia przeszłości. Historia jego zmagań to jedna z najwspanialszych opowieści w literaturze amerykańskiej.


Kto czytał o moich wrażeniach z filmu, który powstał na kanwie powieści Helprina, ten wie, że historia przeniesiona na ekran mnie zachwyciła. Niestety o samej powieści nie mogę tego powiedzieć… Ale po kolei:

Książkę otwiera scena, kiedy Peter Lake, włamywacz, ucieka przed bandą Pearly’ego Soamesa na grzebie magicznego, białego konia. Ale jak ta przestępcza banda grasująca po Nowym Jorku weźmie kogoś na cel, to nie odpuszcza już nigdy.

Pisarz porusza tutaj tyle tematów i motywów, że nie sposób o wszystkim napisać. Mnie najbardziej zastanowiła: obsesja Pearly’ego do magnetyzmu barw; zło jako konieczny składnik równania; doświadczenie przemiany Petera; motyw uciekiniera i tęsknoty za pewnymi cechami; motyw miłości od pierwszego wejrzenia-pragnienia jedynie i aż miłości; motyw ratowania bliskiej osoby. Czy nic nie jest przypadkowe, a czas nie ma znaczenia? Czy nieodwracalny upadek jest ceną za idealnie sprawiedliwe miasto?

„Drobne zdarzenia potrafią być tak piękne, że mogą odmienić człowieka na zawsze.”

„Zimowa powieść” to wielowątkowa mieszanka gatunkowa: sceny realistyczne mieszają się z surrealizmem, fantastyką baśniową i filozofią, jawa ze snami, sporo jest treści symbolicznych i metaforycznych. Tutaj chyba wszystko było możliwe… Na uwagę z pewnością zasługują zastosowane środki stylistyczne: niecodzienne porównania i epitety w barwny sposób opisują miasto i maszynerię świata (nędzę, cierpienia, wojny, „w której każdy ginie i nikt nie zostanie zapamiętany”), aczkolwiek szczegółowe opisy zasłaniają stosunkowo mało dynamiczną akcję. Jak dla mnie wszystkiego było to za dużo, stąd rozmyło się tutaj przesłanie, emocje są znikome, czasami nie wiedziałam co i dlaczego się dzieje, do postaci przy ogromnej ich ilości z ich często zawiłymi losami wcale się nie przewiązujemy. 

Stanowczo bardziej podobał mi się film, choć w sumie dużo w nim zmieniono w porównaniu do powieści, ale według mnie te zmiany wyszły historii na lepsze. Tak więc w tym kontekście powieścią Helprina jestem rozczarowana: ogromny rozmach jego dzieła niestety nie przełożył się jak dla mnie na emocje czy przesłanie. Czy warto znać? Myślę, że tak, choć lepiej docenią ten utwór sympatycy fantastyki i specyficznych powieści.

„Jedynym ratunkiem była nadzieja, że całe to zamieszanie ma jakiś sens.”

OCENA: 4-/ 6


3 komentarze:

  1. Mnie się bardzo ta książka podobała. Miło ją wspominam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam kiedyś tą książkę jako dodatek do gazety :) szkoda, że jej nie kupiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O książce słyszałam, ale nie wiedziałam, że jest też ekranizacja.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...