Wydawca: Prószyński i S-ka
Rok: 2012
Stron: 504
Ellen O’Farrell doskonale zna i
rozumie ludzkie słabości. Jest hipnoterapeutką i pomaga innym radzić sobie z
rozmaitymi problemami – od nałogów po życiowe fobie. Kiedy więc zakochuje się w
mężczyźnie, którego nęka była dziewczyna, jest bardziej zaintrygowana niż
przestraszona. Dlaczego inteligentna, elegancka kobieta miałaby się w ten
sposób zachowywać? Ellen chciałaby ją poznać, by znaleźć odpowiedź na to
pytanie. Nie wie jednak, że już się to stało. Okazuje się, że Saskia od pewnego
czasu korzysta z terapii w gabinecie Ellen. Wkrótce losy obu kobiet zwiążą się
w zaskakujący sposób.
Ellen
terapeutka-hipnotyzerka zaczyna się spotykać z wdowcem Patrickiem. W pakiecie z
nim, co nietypowe, dostaje jego byłą dziewczynę, Saskię, która nie pogodziła
się z zerwaniem i nęka mężczyznę. Niestrudzenie go śledzi, a potem też i Ellen,
„czasem na chwilę znika, a potem wraca i
zaczyna ze zdwojoną siłą”, wprawdzie nie posuwa się agresji, lecz
bynajmniej nie jest to przyjemne.
Tak
więc fabuła oscyluje w tematach miłosno-
romansowych, z mocno naszkicowanym problemem
stalkingu oraz motywem hipnoterapii.
O tyle tu jest nietypowo, ze względu na reakcję Ellen na stalkerkę: bardziej
chce tamtą zrozumieć niż postawić się na miejscu Patricka, osoby
prześladowanej. Może to przez to, że bohaterka ma sporą wyobraźnię, nadmiernie
analizuje i jest ciekawa ludzi, chcąc zrozumieć co dzieje się w jej głowie. Drugą
ciekawą i dobrze przedstawioną rzeczą są motywy Saskii: chce by mężczyzna do
niej wrócił, kochała go i jego syna, aż nagle usłyszała „to koniec”. Odrzucona,
na głodzie informacyjnym, prześladuje go, by wiedzieć co robi, przynajmniej tak
uczestniczyć w jego życiu, nie mogąc, nie potrafiąc lub nie chcąc przestać.
Oszukuje samą siebie. Przestała być potrzebna.
„I wtedy się to wszystko zaczęło.
Mój nałóg. Prześladowanie starego życia.”
„Musiałam tam być. Musiałam mu
pokazać, że też tam jestem. I zawsze będę.”
Niestety
wykonanie i kierunek jaki obrała pisarka nie do końca przypadły mi do gustu. Czasami powieść nużyła, a to za sprawą
ciągle tych samych pytań i rozterek bohaterek, jakby obie stały w miejscu, a
wraz z nimi cała akcja. Emocje są
szczątkowe i dialogi sztuczne, a przecież potencjał był.
„A
teraz śpij” to opowieść o tym, że trzeba czasami
zamknąć niektóre drzwi; o obsesyjnej miłości i granicach, których możemy przez
nią przekroczyć. Moim zdaniem można przeczytać, ale na pewno nie jest to
lektura obowiązkowa, zamigocze w głowie na kilka sekund, ale nie pozostanie na
dłużej.
OCENA:
4,6/ 6
Tematyka ciekawa, ale z tego co piszesz obawiam się, że mogłabym się zawieść, więc póki co odpuszczę:)
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Czytałam już dość dawno temu. Bałam się, że to romansidło, na szczęście okazało się inaczej:) Nie jest zła ale faktycznie szybko o niej zapomniałam.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że dialogi są sztuczne, ale nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńJeszcze się zastanowię, póki co mam ciekawsze książki na oku :)
OdpowiedzUsuń