Wydawnictwo: Fabryka sensacji
Rok: 2015
Stron: 554
Niebezpieczne śledztwo
dziennikarskie, korporacyjny prawnik, ciemne interesy i Nowy Jork, jakiego nie
znamy!
Na miejscu budowy Aurora Tower, prowadzonej przez Roth Properties, potężną nowojorską firmę deweloperską, dochodzi do śmiertelnego wypadku. Na pozór nieszczęśliwy zbieg złych okoliczności otwiera puszkę Pandory i uwalnia całą serię zdarzeń pociągających za sobą śmierć kolejnych osób.
Na miejscu budowy Aurora Tower, prowadzonej przez Roth Properties, potężną nowojorską firmę deweloperską, dochodzi do śmiertelnego wypadku. Na pozór nieszczęśliwy zbieg złych okoliczności otwiera puszkę Pandory i uwalnia całą serię zdarzeń pociągających za sobą śmierć kolejnych osób.
Roth Properties
to firma rodzinna, zarazem wymagający i drażliwy klient, deweloper
apartamentowca Aurora Tower. Aura luksusu została naruszona przez wypadek na budowie,
ale od czego są prawnicy, w tym Duncan Riley. Bohater jest na takim poziomie
kariery zawodowej, gdzie przede wszystkim liczą się znajomości, ma także szansę
na zostanie wspólnikiem. Oprócz sprawami
związanymi z w/w bogatym klientem, Duncan prowadzi też pewną sprawę pro bono
dotyczącą eksmisji latynoskiej rodziny. Jednak jego klient wkrótce zostaje
oskarżony o morderstwo ochroniarza, zatrudnionego przez… firmę Rothów. Dla
Riley taka sprawa to zupełna nowość, przez to wydaje mu się ekscytująca. Ale
natrafia w niej na wiele nieścisłości…
„Czasami chodzi o wybór właściwej
strony. Nie możesz być zawsze po obu stronach albo po żadnej.”
Z
innej strony dziennikarskie śledztwo
prowadzi pewna reporterka, Candace, przez długi czas nie ufa Duncanowi (ani
go też nie lubi i vice versa), który przesłuchuje ją w pewnej sprawie o
zniesławienie. Gdziekolwiek szuka informacji szybko zdaje sobie sprawę, że
prawie wszystkie drogi prowadzą do rodziny Rothów, a to może być niebezpieczne…Czy
to spisek?
„Podążam tam, gdzie zaprowadzi mnie
temat.”
Z jednej strony ten kryminał ma
interesujące wątki: dylematy Rileya, czy ma być lojalnym i
wobec kogo, ukazanie amoralności praktyk i balansowania na granicy legalności;
kłamstwa i podstępne zwodzenie, mieszanie interesów z romansem. Zdaje sobie
sprawę, że być może będzie musiał przekroczyć pewną granicę i odsunąć dobro
klienta na dalszy plan. Ale jeśli popatrzy w drugą stronę, uda ślepego, to
wtedy kim się stanie?
Jednak lektura niestety nie jest
fascynująca, a to wszystko przez rozmycie idei kryminału:
brak zaskoczenia w ¾ fabuły, dużo
zbędnej i nudnej treści, mało emocji i powolna akcja (trochę lepiej przy
końcu). Świat prawa, biznesu i polityki tutaj wydał mi się tutaj po prostu
nudny, autor poruszył wiele wątków (jak rasizm, mobbing w pracy, dyskryminację,
politykę), ale zrobił to powierzchownie, przez co w powieść ciężko się
wciągnąć.
„To nie my ustalamy reguły. A
czasami nawet ich nie przestrzegamy.”
Bohaterowie
w większości są mdłymi, słabo nakreślonymi postaciami, najlepiej wypada Duncan
jako cyniczny prawnik, ale z wiarą, że jego zawód jest pewnym powołaniem. Ma
nawet zaskakujący wątek w swojej przeszłości, który nie każdemu zdradza.
„Aleja ślepca” okazała się
przewidywalnym, przegadanym kryminałem prawniczym o chciwości i nieuczciwej
walce. Mimo ciekawego pomysłu i niektórych interesujących fragmentów
nie mogę rzec, że to godna polecenia historia kryminalna. Fani gatunku:
zdecydujcie sami.
OCENA:
4- / 6
Szkoda, że jest aż tak przewidywalna. Wielka szkoda.
OdpowiedzUsuńNie przeszkadza mi przewidywalność, ale niestety nie lubię przegadanych książek.
OdpowiedzUsuńOjoj, przewidywalność to cecha, która dyskwalifikuje u mnie książki :)
OdpowiedzUsuńPrzewidywalność w kryminałach to dopiero zbrodnia!
OdpowiedzUsuńRaczej nie będę się za nią rozglądała.
OdpowiedzUsuń