Wydawnictwo: Otwarte
Rok: 2016
Stron: 448
Josie i Meredith to siostry. Josie
jest bezdzietną singielką, Meredith ma męża i córkę – ale żadna z nich nie jest
szczęśliwa. Josie robi to, co chce, a Meredith to, co należy – ale żadna z nich
nie ma tego, o czym marzy. Kiedyś miały brata. „Miały”, dlatego wszystko jest
teraz takie pokręcone.
Wydaje Ci się, że znajdziesz szczęście, spełniając swoje marzenia?
A może będziesz szczęśliwa, jeśli naprawdę pokochasz?
Miłość nie zawsze przychodzi pierwsza, ale jest najważniejsza.
Wydaje Ci się, że znajdziesz szczęście, spełniając swoje marzenia?
A może będziesz szczęśliwa, jeśli naprawdę pokochasz?
Miłość nie zawsze przychodzi pierwsza, ale jest najważniejsza.
Głównymi bohaterkami najnowszej powieści Giffin są dwie siostry: Josie i Meredith, które różni
wiele (jak podejście do życia), ale łączy na pewno jedno: kiedyś miały brata.
Daniel zginął jako młody człowiek w wypadku samochodowym, a jego rodzina pełna
żalu zastanawia się do tej pory, co by było gdyby….
„Piętnaście lat minęło powoli, a zarazem
nie wiadomo kiedy.”
Josie to 37-letnia nauczycielka, singielka, do jej klasy obecnie trafia córka
dawnego narzeczonego, a o którym ona nadal myśli. Mieszka z przyjacielem Gabe’em,
idzie na randkę ostatniej szansy oraz coraz częściej myśli o samotnym
macierzyństwie, marzy o dziecku, na które ma coraz mniejsze szanse. Dzięki jej
narracji uzyskujemy świadomość, że ukrywa coś w związku z wypadkiem Daniela.
Nigdy z nikim na ten temat nie rozmawiała.
Meredith zaś ma pozornie ułożone życia: córeczka Harper,
kochający mąż Nolan, ale ona jest wiecznie niezadowolona, czegoś jej brakuje w
życiu. Nie wie, czy bardziej razi ją udawanie szczęśliwej, czy świadomość, że
nie jest szczęśliwa, choć powinna- nie wierzy już we wspólną przyszłość z mężem.
Kiedyś chciała być aktorką, ale zrezygnowała ze swoich marzeń. Jej narracja z
kolei daje nam możliwość poznania zdarzeń po wypadku jej brata, to jak wyszła
za mąż za jego najlepszego przyjaciela.
Pisarka porusza tutaj wiele istotnych tematów: przede wszystkim skomplikowane relacje siostrzane
(które są tu naprawdę dobrze opisane, poznajemy dobrze te dwie bohaterki)- od
kłótni, irytacji, niechęci, rywalizacji, czasami zdarzają im się momenty
bliskości. Co najistotniejsze (z punktu widzenia fabuły książki) ciągle wisi nad nimi widmo zmarłego
brata, a z nim kłąb emocji, poczucia winy, presji idealnego życia. Obydwie
inaczej przeżywają żałobę. Josie za nieprzebitym murem skryła pamięć o Danielu,
zaś Meredith ciągle o nim myśli, chce obchodzić jego „rocznice”. Jedna drugą
obwinia o egoizm, zazdrości prostoty w spełnianiu swoim marzeń, bo Meredith zwykle robi to, co musi, a Josie
to co, chce.
„Daniel
zginął i wszystko się zmieniło. Nieodwracalnie”.
Czy Meredith znajdzie to, co jej umyka w życiu,
zrozumie swoje emocje? Czy porozmawia szczerze z mężem? Czy Josie odważy się
wyznać prawdę, zaczynając od samej siebie? Czy przestanie uciekać od wspomnień
i poczucia winy? Czy pewne rzeczy da się zawsze naprawić?
„Wszędzie to ze sobą dźwigasz.”
Pisarce jednak nie udało się uniknąć pewnych, nie tyle
błędów, co dziwnych zwrotów i zdarzeń, dialogów i sytuacji (poszukiwanie dawcy
nasienia, przyczyny zawarcie małżeństwa), jednak w konsekwencji nie zaważa aż
to tak wysoko na ocenie tej powieści. Nie będzie to wprawdzie najlepsza książka
Giffin, może paradoksalnie brakowało mi tutaj większej ilości wzruszeń.
„Pierwsza przychodzi miłość” to ciekawa, przynosząca refleksje historia obyczajowa,
o konflikcie siostrzanym spotęgowanym tragedią rodzinną. O tym, że kochać
to nie znaczy być zakochanym. Pustka i wyrzuty sumienia po stracie bliskiej
osoby mogą popchnąć na drogę pełną trosk i problemów, wtedy trzeba nazwać je i
znaleźć brakujące elementy. Ukazuje, że siostrzana więź, mimo innych punktów
widzenia, jest jedyna w swoim rodzaju. I najważniejsze:
„Ale
jest jedna stała rzecz, na którą zawsze można liczyć: miłość. To ona jest
najważniejsza i zostaje z nami na zawsze.”
OCENA: 5-/ 6
Słyszałam o niej mieszane opinie. Sama na swojej półce mam jedną jej powieść, ale nie wiem, kiedy po nią sięgnę. Raz, że boje się stylu pisarki, który chyba nie trafi w mój gust, a dwa no cóż, jakoś niezbytnio kuszą mnie te historie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i w wolnej chwili zapraszam do siebie. ;)
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
A jaką książkę masz?
UsuńNiezła, ale pisarka posiada w swojej twórczości, lepsze książki.
OdpowiedzUsuńZgadzam się.
UsuńTwórczość autorki ciągle przede mną, ale mam jakieś jej książki na półce, kupione w antykwariacie za grosze, więc muszę znaleźć tylko czas, żeby do nich zajrzeć.
OdpowiedzUsuńMyślę, że mi by się spodobała :)
OdpowiedzUsuńNa razie nie mam ochoty na tego typu lekturę. :)
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka mówiła mi ostatnio, że ta książka Griffin podobała jej się najbardziej :)
OdpowiedzUsuń