Wydawca: Replika
Rok: 2013
Stron: 328
Michalina jest żoną mafijnego
bossa. Problem w tym, że jako jedyna nie ma o tym pojęcia. Prawdę poznaje w
dość dziwnych okolicznościach: zostaje przypadkowo porwana, a kiedy wraca w
nocy do domu, dowiaduje się, że mąż grzeje celę w areszcie, a ona ma na stanie
nieproszonego gościa. Okazuje się, że
małżonek zawarł ze swoim wspólnikiem – Igłą – umowę: gdyby go aresztowano, Igła
ma się przeprowadzić do jego domu i strzec żony. Czy w takich okolicznościach
serce może zabić mocniej? Przyjaciółka Misi – Zuza – uważa, że tak. Nawet jeśli
Igła jest przestępcą, zamieszanym w największą w Polsce kradzież diamentów.
Przecież można odzyskać diamenty, wysyłać mężowi paczki do więzienia i kochać
swojego nowego lokatora, ile wlezie. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spuścić
diamentowemu rzezimieszkowi łomot łopatą albo podzielić mieszkanie na sektory i
wymalować linie graniczne za pomocą pasty do zębów. Przynajmniej będzie wesoło!
Zachęcona
recenzją jednej z blogerek sięgnęłam po „Łopatą do serca” mieszanki romansu, kryminału i komedii.
Michalina,
do tej pory mające „klapki” na oczach, przekonuje się, że jej mężulek to
mafioso, który po aresztowaniu wysyła do ich mieszkania wspólnika Igłę, który
ma pilnować bohaterki. Jednak nic nie idzie z góry założonym planem:
zachowywanie dystansu kończy się wypadkami romansowymi, Misia pokazuje co jej w
duszy gra, kilka razy w jej rękach pojawiają się niebezpieczne narzędzia jak łopata, która przez głowę idzie do
serca. Małe wojenki, czasami pakt przy winie- oto co ich czeka pod wspólnym
dachem.
To
historia z przymrużeniem oka:
brawurowe pościgi, czyny przestępcze, skradzione diamenty; napisana stylem
lekkim, obfitym w soczyste skojarzenia
językowe, do tego zabawne dialogi i riposty, wywołujące rozbawienie u
czytelnika. Do tego orszak oryginalnych
postaci: zmiennej i żywiołowej przyjaciółki Zuzanny, policjanta Marchewki
(małego wzrostem, ale wielkiego duchem) oraz modnisi Ryszardy.
„Trzeba nadepnąć niektórym na odcisk.
I to tak, żeby im odpadła kończynka. Razem z bioderkiem.”
Co
chwila coś się dzieje, bohaterowie nie próżnują, próbują (szczególnie Misia i
Zuza) zdziałać coś na polu kryminalnym. Książka jakich wiele w tym stylu, ale jako rozrywka na wieczór- jak najbardziej
jestem na tak.
OCENA:
4,3/ 6
Uwielbiam poczucie humoru pani Marty :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i byłam zachwycona niesamowitym poczuciem humoru, jakim autorka operuje w książce. Momentami uśmiałam się do łez:)
OdpowiedzUsuńOsobiście oceniłam tę książkę znacznie lepiej. Bardzo mi się podobał styl i poczucie humoru autorki. Idealnie trafił w mój gust.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic tej autorki. Może czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńNie mam serca do takich książek, ale jak mnie dopadnie jakaś nieznana melancholia, to może warto zaczytać się w tak humorystycznej historii :-)
OdpowiedzUsuńTakie mieszanki bardzo lubię :) A na książkę mam wielką ochotę :)
OdpowiedzUsuńKojarzy mi się trochę z niektórymi książkami Olgi Rudnickiej, To chyba podobne klimaty;)
OdpowiedzUsuńW sumie trochę podobieństwa jest :)
UsuńNa razie się nie skuszę, lecz myślę, że jak uwolnię półkę od nieprzeczytanych książek to się skuszę.
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej autorce, możliwe, że kiedyś przeczytam jej książkę :)
OdpowiedzUsuńCzasami fajnie zrelaksować się przy takiej książce :)
OdpowiedzUsuńKsiążka na jedno posiedzenie, czemu nie, tylko ta okładka...
OdpowiedzUsuń