niedziela, 12 maja 2013

"36 tydzień"- Sofie Sarenbrant



Autor:  Sofie Sarenbrant

Wydawca: Czarna Owca
Rok: 2012
Stron: 288

Koniec lata w Brantevik, małej wiosce rybackiej. Dwa małżeństwa spędzają razem ostatni tydzień wakacji. Johanna i Agnes, najlepsze przyjaciółki, wkrótce urodzą dzieci. Agnes żyje w ciągłym stresie. Jej mąż każdego dnia prowokuje kłótnie. Przyjaciele chcąc załagodzić konflikt i rozładować napiętą atmosferę, wybierają się do miejscowego pubu na wieczór karaoke. Agnes, zdenerwowana zachowaniem pijanego męża, wychodzi. Rano okazuje się, że zniknęła. Zaginięciem kobiety zaczynają interesować się media, a policja robi wszystko, by wyjaśnić sprawę. Wkrótce wydarzenia przybierają niespodziewany obrót. Rozpoczyna się wyścig z czasem…

Mimo niewielkiej ilości stron (jak na twórczość szwedzką) pisarka poruszyła w swojej książce sporo tematów, przedstawiła bohaterów z różnymi temperamentami, czytelnik ma wgląd w ich emocje i odczucia. Na przykład pisarka z psychologiczną wiarygodnością, krok po kroku pokazuje emocje męża Agnes: Tobby’ego, które są wyraziste, prawdziwe, to zmieszanie nadziei, paniki, strachu i poczucia winy. Od dłuższego czasu w ich małżeństwie wyczuwało się napięcie, wzajemne emocjonalne oddalenie od siebie małżonków. Aż nagle okazuje się, że Agnes nie spędziła nocy w domu. Co się z nią stało? To nagłe i niewytłumaczalne zniknięcie, gdzie brakuje punktu zaczepienia. Została porwana, zabita? Przez kogo? Tobby walczy z samym sobą, czuje, że popełniał błędy. Nie może jednak cofnąć czasu, powiedzieć innych słów. Teraz chce znać prawdę, nawet jeśli miałaby być najgorsza z możliwych… 

Na uwagę zasługuje również kreacje jeszcze dwóch bohaterów. Johanna, jest najlepszą przyjaciółką Agnes, którą sytuacja zaczyna przerastać. Strach o Agnes, odpowiedzialność za córkę przyjaciółki, własna ciąża, do tego potrzeba rozmowy o tym, co się stało. Chęć spokoju w tym chaosie.

Z pewnością wyróżnia się jeszcze postać dziennikarza karierowicza Rosenlunda, który za wszelką cenę chce złowić sensację, stać się sławnym. Taką szansę widzi w sprawie zniknięcia Agnes, krzyczący nagłówek jego artykułu tylko to go interesuje, nie okazuje wrażliwości na losy dziewczyny. Stąd kilkakrotnie łamie normy etyczne oraz naraża się na pewne niebezpieczeństwo.

Tytuł nawiązuje do ciąży bohaterek, bo zbliża się już termin rozwiązania. Wraz z nim ogarniają je niepokój i lęk, podniecenie na myśl, że to już niedługo. 

Akcja została poprowadzona sprawnie i dynamicznie, z użyciem kilku wątków, które mają zwodzić czytelnika (różni podejrzani). Jednak uważny i wprawny czytelnik może szybko odkryć właściwego sprawcę. Do tego można się przyczepić, chociaż dla mnie przedstawienie motywów działania było przedstawione w zrozumiały sposób. Napięcie jest także dobrze stopniowane, a historia kończy się niezupełnie tak, jak można się spodziewać.

Jednakże książka jest również trochę niedopracowana- miejscami zbyt krótkie zdania (choć treściwe), dużo powtórzeń. Pojawiają się niestety nierozwinięte i niepozamykane wątki (np. uwiedzenie uczennicy przez wychowawcę, historia Simona), mało związane z głównym tematem. Także postać detektywa z policji nie spotkała się z moim uznaniem, nie wiem czy to efekt zamierzony, ale jest jakiś nieudolny, mało uważny i bystry. 

Sofie Sarenbrant z debiutem „36 tydzień”  jest porównywana do Camilli Läckberg (autorki szwedzkich bestsellerów). Napiszę tak: widać podobieństwa stylu, pewną inspirację, ale to nie ten poziom, do Läckberg jeszcze jej daleko, choć jest na dobrej drodze. Książka „36 tydzień” to ciekawy thriller psychologiczny warty poznania, chociaż fanom kryminałów i dobrych śledztw może nie do końca przypaść do gustu. Słyszałam o kontynuacji („Zamiast ciebie”), którą na pewno przeczytam, bo jestem ciekawa dalszego warsztatu pisarki.

OCENA: 4,7/6

12 komentarzy:

  1. Mam w planach, chociaż czytałam, że szału nie ma. Ciekawy jednak pomysł, a i wydawnictwo zwykle daje radę, więc zwykle można brać choćby w ciemno. Nie odstrasza mnie nawet Twoje zastrzeżenie, że może mi nie przypaść do gustu :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nastawisz się na thriller psychologiczny to myślę, że Ci się spodoba, natomiast jako kryminał kuleje. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Lubie takie klimaty w ksiażkach z miłą checią przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz, że Sofie Sarenbrant z debiutem „36 tydzień” jest porównywana do Camilli Läckberg. Osobiście nie znam żadnej z tych autorek, więc u mnie obie panie mają ,,czystą kartę'', dlatego bardzo chętnie przeczytam powyższy thriller i mam nadzieję, że przypadnie mi on do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawi mnie nagromadzenie tylu wątków, ale jednocześnie odstrasza niedopracowanie. Może zajrzę, nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam i oceniłam gorzej - rzeczywiście świetnie skonstruowała postacie i ciągłe wyrzuty sumienia głównego bohatera, jego przemiany psychiczne, ale ten styl...Kilka akapitów nawet nie miało sensu. Albo to wina tłumaczenia, albo samej pisarki, chociaż śmiać mi się chciało, kiedy w posłowiu dziękowała Jungstedt za porady - jej książka też mi nie przypadła do gustu przez nieporadny styl.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety, nie miałam okazji czytać żadnej książki tej pisarki, ale zawsze i okładki i recenzje mnie do nich zachęcają. Może wreszcie w wakacje nadrobię te zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już kiedyś zwróciłam uwagę na tę ksiązkę dlatego cieszy mnie Twoja dobra opinia na jej temat :) kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Obie części już za mną i przyznaję, że dobrze je wspominam.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pożyczyłam tę książkę od koleżanki, już jakiś czas temu i nie mam kiedy do niej zajrzeć. Ale po twojej recenzji może się wreszcie zmobilizuję. Lubię thrillery psychologiczne :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Thrillery psychologiczne lubię, więc jak książka wpadnie w moje ręce, to na pewno przeczytam, ale jakoś usilnie szukać nie będę. Tym bardziej, że tacy mało bystrzy policjanci doprowadzają mnie do szłu. Już były takie przypadki, że chciałam w ogóle odłożyć książkę, przez takiego typka. :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Rzeczywiście, Szwedzi nie oszczędzają papieru:) chętnie produkują "cegły":)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...