Wydawca: Wydawnictwo Esprit
Rok: 2012
Stron: 256
Holenderskie
miasteczko Delft, połowa XVII wieku. Louise Eeden jest córką uznanego
projektanta porcelany i doskonale wie, czego oczekuje się od niej ze względu na
interesy rodzinne. Kiedy więc ojciec zleca słynnemu artyście, Jacobowi
Haitinkowi, wykonanie jej portretu, przystaje na to, choć niechętnie, podobnie
jak godzi się z myślą, że dla dobra prowadzonej przez ojca firmy ma wkrótce
poślubić Reyniera de Vriesa, syna największego producenta ceramiki w Delft.
Sytuacja komplikuje się jednak, gdy w pracowni malarskiej dziewczyna poznaje Pietera, młodego pomocnika mistrza Haitinka, i zakochuje się w nim. Ta niemożliwa miłość wydaje się z góry skazana na niepowodzenie, nie tylko ze względu na dzielące młodych różnice majątkowe, lecz również kwestie wiary: ona jest pobożną protestantką, on – katolikiem. Jest jeszcze zazdrosny Reynier, któremu trudno będzie pogodzić się z odmową ze strony Louise…
Sytuacja komplikuje się jednak, gdy w pracowni malarskiej dziewczyna poznaje Pietera, młodego pomocnika mistrza Haitinka, i zakochuje się w nim. Ta niemożliwa miłość wydaje się z góry skazana na niepowodzenie, nie tylko ze względu na dzielące młodych różnice majątkowe, lecz również kwestie wiary: ona jest pobożną protestantką, on – katolikiem. Jest jeszcze zazdrosny Reynier, któremu trudno będzie pogodzić się z odmową ze strony Louise…
Louise jest bardzo
młodą dziewczyną, która niedługo ze względu na interesy rodzinne powinna wkrótce wyjść za mąż za
Reyniera, swego towarzysza zabaw z dzieciństwa. On zdecydowanie proponuje jej
małżeństwo, jednak bohaterka nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. Nie czuje
się gotowa. Reynier przystojny i czarujący dziedzic fortuny zawsze ją chronił,
ale ochrona może się zmienić w kraty więziennej celi.
Tymczasem jej ojciec zleca wykonanie portretu Louise znanemu
artyście. Dla Mistrza okazuje się to być wyzwaniem, ponieważ dziewczyna „jest jak kichnięcie, które nie chce przyjść”.
Obojętna na samą siebie, przezroczysta jak kieliszek, chce „żyć” na swoim portrecie, emanuje magią, która oczarowuje
malarza i jego pomocnika Pietera. Właśnie, Pieter.
„Cudownie” brzydki, niezdarny pomocnik, katolik, świadomy swoich ograniczeń,
tak odmienny od Reyniera. Louisa i on to zupełnie inne światy, ale mimo to „jej serce otworzyło się na niego, czując
dziwne pokrewieństwo”. Powoli rodzi się nowe uczucie, zarówno przyjaźni,
jak i troski i miłości, ale czy ci dwoje mają szanse być razem?
Mogę napisać, że
pisarzowi udał się wątek miłosny: w
żadnym razie nie jest sztuczny, przeżycia i rozterki bohaterów są wiarygodne
(szczególnie u Louisy, która składając pewną obietnicę, chce spełnić marzenia
ojca i uszczęśliwić chorą matkę), uczucia opisane są w sposób prosty,
naturalny, kryjący w sobie piękno.
„Widziała
swoje odbicie w oczach Pietera, zastanowiła się, co on widzi. W głębi serca
była pewna, że widział wszystko to, co stanowiło ją samą. Ale teraz nowa pieśń
wypełniła jej głowę.”
Jednak „Skrzydła nad
Delft” to nie tylko historia miłosna, lecz niezwykle barwna i wypełniona emocjami powieść, która maluje obraz XVII -
wiecznej Holandii, pełnej religijnych niepokojów, nienawiści i agresji do
katolików, które to bohaterowie dotkliwie odczują podczas pewnej konfrontacji.
Pisarz nakreśla sylwetki również osób, które znała Louise (np. niania Annie)
lub też słyszała o nich, poprzez nich ukazuje czytelnikom różne poglądy:
niektóre pełne uprzedzeń i wrogości, inne dotyczące kultury, filozofii. Sam
Pieter roztacza przed bohaterką niuanse
malarstwa, wprowadzając ją do kompletnie innego świata, gdzie w
przeciwieństwie do nauk ścisłych jest miejsce na duszę. Pełne mądrości życiowej i ciepła są także rozmowy ojca z córką.
Szczególnie podobał mi się fragment, gdy ojciec zabiera Louise w myślową podróż
do Barucha i fragment o Bogu, o tym,
że ludzie przekręcając swój umysł wypchnęli Go w „bezpieczne niebiosa, bo tam nie musieli się nim przejmować”. A tak
naprawdę On jest w na miejscu, w Delft, wszędzie. To wszystko nadaje to tej
pozycji odpowiedniego wyrazu- uniwersalnego, aktualnego i w obecnych czasach,
dzięki czemu staje się magiczna. Do tego pisarz serwuje zaskakujące, smutne,
wręcz tragiczne zakończenie (choć czytałam, że to pierwsza część trylogii, choć
nigdzie nie widziałam kontynuacji).
Śliczna okładka, od
której nie mogłam oderwać wzroku skusiła mnie do skosztowania tej pozycji, a
lektura dostarczyła mi niemało wrażeń. Z jednej strony lekka, ale i poruszająca
ważne tematy, całość czyta się bardzo szybko. Gdybym miała jej coś zarzucić to miejscami
zbytnią zwięzłość oraz szczegółowe opisywanie procesu malowania portretu Louisy
(tematyka malarstwa i jego aspekty nie interesują mnie aż tak bardzo). A tak spotkanie z literaturą irlandzką uważam za
udane, a książkę „Skrzydła nad Delft” polecam jako wartą uwagi lekturę.
OCENA
5,1/ 6
Uwielbiam takie historię. Bardzo lubię sztukę i mocno się tym interesuję, więc sądzę, że idealnie odnajdę się w tej książce. Tym bardziej że przepełnia ją taka mądrość.
OdpowiedzUsuńJeśli nie czytałaś, to polecam "Dziewczynę z Perłą" podobny klimat :)
Usuńzaczynam przekonywać się do tego typu książek, brzmi ciekawie...
OdpowiedzUsuńZ literaturą irlandzką nie miałam jeszcze styczności, ale bardzo lubię ten magiczny kraj. Co do „Skrzydeł nad Delft” zaciekawiły mnie swoją tematyką, dlatego myślę, że dam jej szansę poznania.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńSuper! Cieszę się ogromnie, że trafiłam u Ciebie na recenzję tej książki. Właśnie wymieniłam się w ciemno na nią, na LC. Twoja recenzja jest bardzo ciekawa:)
To miłej lektury :)
UsuńBrzmi bardzo ciekawie. Kolejna książka, którą będę musiała zdobyć...
OdpowiedzUsuńLubię takie historyczne powieści. To coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńO :) Tę książkę czytałam i teraz właśnie poleci do Agnieszki Perzki, która się ze mną wymieniła ;)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam tę książkę na uwadze. Dodałam ją sobie nawet swego czasu na półkę "Chcę przeczytać" na portalu Lubimy Czytać. Zatem pewnego dnia sięgnę po książkę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Miłośniczka Książek
Jestem ciekawa recenzji, mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
UsuńMam ochotę na tę książkę od dłuższego czasu, a Twoja recenzja tylko mnie utwierdziła w przekonaniu, ze warto na nią polować :)
OdpowiedzUsuńMysle, ze ta ksiazka do mnie przemowi :)
OdpowiedzUsuńTa książka może okazać się czymś w sam raz dla mnie:) Oby tak było, bo z chęcią jej spróbuje!
OdpowiedzUsuńMimo udanego wątku romantycznego to raczej nie sięgnę, przeraża mnie czas akcji oraz te religijne wątki.
OdpowiedzUsuń