Wydawca: Świat Książki
Rok: 2013
Stron: 352
„Zdobywam
zamek” to pamiętnik siedemnastoletniej
Cassandry, która mieszka z rodziną w starym zamku. Opisywanie codzienności ma
udoskonalić jej talent literacki, stąd więc trzy zeszyty przez kilka miesięcy
zapełnia wpisami, które tworzą kronikę życia jej i reszty rodziny. A należą do
niej: starsza siostra Rose, ojciec pisarz jednej książki, zamknięty w sobie,
macocha modelka Topaz. Do domowników można także zaliczyć Stephena, młodzieńca,
syna byłej pokojowej, który jest z rodziną od zawsze.
„Kontemplacja wydaje się być
jedynym luksusem, który nic nie kosztuje.”
Cassandry nie sposób nie lubić,
gdy z lekkością opisuje zdarzenia i domowników, w jej słowach wyczuwa się szczerość i inteligencję- w końcu
pamiętnik nie powinien oszukiwać. Pomimo, że jej rodzina to bankruci i lata
dobrobytu już za nimi, egzystują niemalże bez dochodu, bohaterka czuje się
szczęśliwa- umie cieszyć się z drobnych rzeczy. Owszem, martwi się o sytuację
finansową, ale inaczej niż Rose. Jej starsza siostra wścieka się na życie, chce
czegoś więcej. Gdy do zamczyska trafiają dwaj bracia Cottonowie, z których
jeden, Simon, jest bardzo bogaty- zdaje się, że jest to spełnienie marzeń o
wyjściu z ubóstwa. Wprowadzają oni małe zamieszanie w życie tej rodziny.
Tę
książkę porównuje się z powieścią L.M. Montgomery- mnie osobiście Cassandra
miejscami przypominała Anię Shirley- te
samo przechodzenie od smutku do radości,
ekscytacja oczekiwaniem na coś („jak cudownie
obudzić się rano ze świadomością, że czeka nas coś interesującego”). Jednak
poprzez chęć pisania dziewczyna często odseparowuje się od rodziny, obserwując nie
będąc widzianą- raz dochodzi do tego, że słyszy prawdę, której by nie usłyszała
raczej prosto w oczy.
Jest w tej książce spora dawka
humoru (zabawne pomyłki), poruszenie kwestii nieodwzajemnionej miłości,
siostrzanych więzi, pytań o wiarę, roli pisarstwa jako terapii
itp. O ile początek mnie zaciekawił,
środek znużył przez nijakość- bo miałam wrażenie, że nic nie wyniknie z tej
historii, to zakończenie określam jako udane. Cassandra zaskakuje
dojrzałością, rozwagą.
„To jest część tej gry, z którą
graliśmy wszyscy, godząc się na gorszy wybór. To nie jest najlepsza gra.
Ludzie, z którymi w nią gramy, mogą zostać zranieni.”
Z
pewnością „Zdobywam zamek” to historia z
klimatem angielskim (jako ciekawostka: po raz pierwszy ukazała się w 1948
roku w Anglii), o zwyczajnych losach sympatycznej nastolatki. Jednak mam poczucie, że z
tej lektury nic dla mnie nie wynikło, nie dowiedziałam się nic nowego, stąd nie
potrafię jej w pełni polecić.
OCENA:
4,3/ 6
Czyli z tego co zrozumiałam (bo dziś mam zaćmienia umysłu he he) „Zdobywam zamek” swoją premierę miał 1948 roku w Anglii? Jeśli tak, to obawiam się, że mogę mieć problem z odnalezieniem się w fabule tej książki, ponieważ przypuszczam, że język autorki może nie być tak współczesny i dosadny(czyli taki, jak lubię najbardziej), jak obecnie figuruje w większości książek. Być może przesadzam i wyolbrzymiam, ale pomijając ten aspekt i tak widzę, że ty również zbytnio jej nie polecasz, dlatego jednak spasuje.
OdpowiedzUsuńTak, pierwsza premiera w tamtym roku, teraz dopiero w Polsce. A powiem Ci, że właśnie język jest współczesny- to zasługa tłumaczenia, nie miałam w ogóle problemów w tym względzie, wszystko jest zrozumiałe.
UsuńSkoro tak twierdzisz, to jeszcze zastanowię się.
UsuńMoże kiedyś po nią sięgnę, jak będzie okazja :)
OdpowiedzUsuńTo jestem troszkę rozczarowana, bo myślałam, że to lepsza lektura. Rzeczywiście powalająca jest data pierwszego wydania. Nie przypuszczałabym:)
OdpowiedzUsuńSzczerze ja też myślałam, że będzie lepsza . Ale widziałam też bardzo pozytywne opinie.
UsuńPodejrzewam, że i ja nie doceniłabym tej książki. Nastolatką już dawno przestałam być :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się porównanie do L.M. Montgomery, sprawiło, że poszukam tej książki.
OdpowiedzUsuńW sumie porównują (na okładce) z "Błękitnym zamkiem" Montgomery- którego nie czytałam, więc do tego nie mogę się ustosunkować.
UsuńZ jednej strony Twoje wrażenia jednak nie za bardzo entuzjastyczne, z drugiej porównanie do Ani, pierwsza data wydania, w ogóle cała fabuła - mimo wszystko jestem naprawdę zainteresowana. Chciałabym przeczytać.
OdpowiedzUsuńWidziałam kiedyś zwiastun ekranizacji - spodobał mi się, chociaż potem nie mogłam nigdzie znaleźć filmu. Ale nie miałam pojęcia, że istnieje książka O.o Może znalezienie jej nie będzie trudne.
OdpowiedzUsuńO to jest ekranizacja? A tego nie wiedziałam.
Usuńhttp://www.filmweb.pl/film/Nie+oddam+zamku-2003-104449
UsuńTak z opisu wydaje się, że to to.
Tak, to ekranizacja tej książki.
UsuńPo lekturze Twojej recenzji stwierdzam, że jednak pozostanę przy znanej mi już historii Ani. Nie potrzebuję kolejnych, podobnych książek. A przynajmniej nie tej;)
OdpowiedzUsuńNiespecjalnie ciekawi mnie ta książka, więc raczej ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPoluję na tę książkę od dłuższego czasu, ale póki co nie nie udało mi się jej jeszcze zdobyć :) może kiedyś się uda :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w polowaniu :)
UsuńA ja, mimo wszystko, mam sporą ochotę na tę książkę i na pewno przeczytam ją, jeśli ukaże się w miejskiej bibliotece.
OdpowiedzUsuńMam na razie przesyt książek dla młodzieży. Ale zapisuję, żeby mi nie wywietrzało z głowy.
OdpowiedzUsuńKsiążek dla młodzieży nigdy dość :) Poszukam na zakurzonych bibliotecznych półkach :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
myślę, że ta lektura byłaby idealna dla mojej nastoletniej siostry...myślę, że to jak się daną lekturę odbiera zależy także od wieku...
OdpowiedzUsuńJasne, że tak. Może jakbym była nastolatką bardziej by mi się spodobała książka.
Usuń