środa, 20 sierpnia 2014

"Śnieg w Wenecji"- Remin Nicolas

Autor: Remin Nicolas

Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
 Rok: 2008
Stron: 256



Wenecja, rok 1862. Na pokładzie parowca kursującego pomiędzy Triestem a Wenecją zostaje znalezione ciało wysoko postawionego cesarskiego oficera, a obok niego ciało zgwałconej i uduszonej dziewczyny. Śledztwo rozpoczyna wezwany na miejsce tragedii komisarz Alvise Tron, pochodzący ze starej szlacheckiej rodziny. Jak się wkrótce okazuje, zamordowana dziewczyna jest prostytutką, oficer - cesarskim kurierem, śledztwo przejmuje więc policja wojskowa. Komisarz pragnie jednak rozwiązać zagadkę samodzielnie. Podobny cel stawia sobie cesarzowa Sissi, która spędza karnawał w Wenecji znajdującej się w tym czasie pod władzą Habsburgów. Cesarzowa czuje się nie tylko samotna i znudzona, ale również osobiście dotknięta wydarzeniami - zginęły bowiem listy, które przewoził zamordowany kurier. Dzięki jej pomocy Tron odkrywa, że nie jest to jedyna zbrodnia, jaką ma na sumieniu poszukiwany morderca…

Stwierdzenie na okładce, że to wspólne śledztwo cesarzowej i komisarza, jest trochę na wyrost- prawie do końca prowadzą oni osobne śledztwa, dopiero przy końcu wymieniają się informacjami.

Commissario Tron, potomek znanego, choć teraz bliskiemu bankructwa rodu na wezwanie udaje się do morderstwa na statku. Jednak ktoś z wojskowej policji szybko chce rozwiązać śledztwo, twierdząc, że ma motyw (polityczny) i zabójcę. Jednak Tron nie może pozbyć się uczucia, że coś tu nie gra, nie wierzy w oficjalną wersję przestępstwa. „Ta sprawa jest jak łamigłówka- obrazek, na który wystarczy patrzeć dostatecznie długo, by odkryć coś, czego normalnie się nie dostrzega.” Przecież nie zaszkodzi, gdy zada paru osobom kilka pytań, w tym celu przemierza weneckie uliczki- a w tym czasie Wenecja należała do Austrii. Tło historyczne może nie jest mocno zarysowane, ale jak na kryminał retro wystarczające. Co do bohaterów wyróżnia się chyba tylko Tron oraz cesarzowa Elżbieta, która realizuje sprytnie własne plany (np. wycieczka z watą w ustach).

Ogólnie udany kryminał retro, szczególnie ciekawy jest początek i wydarzenia, przy zakończeniu, gdzie morderstw przybywa i akcja przyśpiesza. Do twórczości Remina może zachęcić także jego sardoniczne poczucie humoru przy obyczajowych obserwacjach. Wydarzenia są w sumie dosyć prawdopodobne, mamy także zalążek romantycznej przygody. Wyczytałam, że są dalsze przygody komisarza Trona, jak będę miała okazję to przeczytam.
OCENA: 4,7/ 6


 

7 komentarzy:

  1. Nie ciepię kryminałów retro. Czytałam może z sześć w swoim życiu i wszystkie jak jeden mąż ogromnie mnie wynudziły. Zdecydowanie wolę te, osadzone we współczesnych realiach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię kryminały retro, więc z chęcią bym zajrzała do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rok 1862 i już to brzmi jak książka nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kryminały lubię w ogóle, więc chyba to coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Każdy kryminał retro biorę w ciemno ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tytuł bardzo mi się podoba, okładka odstrasza, fabuła skłania do zastanowienia;) Nie boję się kryminałów retro, wręcz przeciwnie - więc może przy okazji warto sięgnąć i po ten;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kryminału retro chyba jeszcze nigdy nie czytałam. Ten zapowiada się ciekawie, kiedyś się skuszę. ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...