Wydawca: Wydawnictwo Czarno na Białym
Rok: 2013
Stron: 344
Pięknej szlachciance Helenie
Tarczyńskiej jedynie bale i zabawa w głowie, ale wkrótce los wystawi ją na
próbę... Piękną szlachciankę Helenę Tarczyńską zaprzątają wyłącznie myśli o
nadchodzącym balu i sukni specjalnie na tę okazję sprowadzonej z Paryża. Przeznaczenie
stawia jednak na jej drodze atrakcyjnego, nieco tajemniczego i smutnego
doktora. Kandydatów do ręki Heleny jest więcej, włącznie z hrabią z Krakowa i
owdowiałym właścicielem sąsiedniego majątku, ponurym Witoldem Kuźmianem. Ale
zanim Helena usłyszy bicie weselnych dzwonów, będzie musiała dorosnąć,
przywrócić wielkość rodzinnej fortunie i zwalczyć niejedną przeciwność losu.
Szlachcianka
Helena Tarczyńska marzy o poznaniu kawalera, za którego mogłaby wyjść za mąż
oraz „oszaleć z miłości”. Do jej marzeń wydawało by się pasuje przybyły do ich
miasteczka doktor Jan Leonowicz, chociaż on tej gadatliwej panny nie traktuje
poważnie. A co będzie dalej, bo zarówno Heleną jak i Leonem są zainteresowani
inni/ inne osoby…
Czołowym tematem książki,
jak łatwo się można domyśleć, jest
miłość, sercowe problemy, romanse i flirty, tłumione i niechciane uczucia, a
także związki damsko-męskie, w tym postrzeganie małżeństwa w XIX wieku.
Wtedy liczyła się reputacja i pozycja społeczna, a konwenanse dyktowały
zachowanie. Aczkolwiek na szczęście pisarka wprowadziła trochę urozmaicenia, wprowadzając kilka historii rodzinnych
bohaterów np. sytuację życiową doktora, przedstawia animozje rodzinne i
skandale, chwile cierpienia, zranioną dumę i serce.
Helena,
z początku mająca inne wyobrażenia o miłości, dojrzewa. Zawiodła się na
rodzinie, na ich nieodpowiedzialnym zachowaniu i kłamstwach, stąd wzięła sprawy
w swoje ręce, pokierowała swoim losem. A w zakończeniu dała szansę sobie- i to
mi się spodobało.
Z
tego co zauważyłam pisarka ma tendencję do zapowiadania przyszłych wydarzeń, z
tym zabiegiem moim zdaniem trzeba ostrożnie- nie zawsze do pasuje do fabuły.
Plusem natomiast jest to, że mimo pozorów fabuła książki nie jest
przewidywalna, co sprawia, że czytało się lekturę z zainteresowaniem.
„Meandry miłości” to w gruncie rzeczy lekka powieść
ukazująca zawirowania miłosne, zarówno pełna sielankowych jak i nie brakuje w
niej pełnych smutku chwil. Romans historyczny ze średniej półki, zapewniający
dobrą rozrywkę, do tego miejscami zaskakujący.
OCENA:
4,5/ 6
Już jakiś czas temu wpadła mi w oko ta książka i zastanawiam się właśnie nad jej kupnem. Chociaż po przeczytaniu twojej recenzji martwi mnie ta tendencja pisarki do zapowiadania przyszłych wydarzeń. Ale pomimo tego myślę, że ogólnie nie będzie aż tak źle.
OdpowiedzUsuńWprawdzie nie ma tego aż tak wiele, jest to w tym stylu "bohater dowie się tego później".
UsuńSkoro tak, to chyba dam radę przetrawić taki ''zabieg''.
UsuńNie słyszałam o tej książce. Musze zwrócić na nią uwagę :-)
OdpowiedzUsuńJakoś nie czuję by była to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńLubię czytać książki, których akcja osadzona została w XIX wieku...
OdpowiedzUsuńBardzo fajna powieść. Czytadło, które zapewni mile spędzony czas. Polecam!
OdpowiedzUsuńNie przepadam za książkami o miłości, ale tę broni fakt iż akcja rozgrywa się w XIX wieku.
OdpowiedzUsuńA przy okazji zapraszam na konkurs
http://monweg.blog.onet.pl/2014/11/12/konkurs-200-000-i-szansa-na-dwie-ksiazki/
Lubię twórczość p. Kasi, jednak przed sięgnięciem po ten tytuł się wzbraniałam, bo nie przepadam za powieściami historycznymi imało kiedy sięgam po nie. Ale jednak nie żałuję, bo miło spędziłam z nią czas ;)
OdpowiedzUsuńMam chęć na książkę w historycznym kostiumie, może być nawet taki lekki romans.
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł niestety mnie nie przekonuje ;)
OdpowiedzUsuń