Wydawnictwo: C&&T
Rok: 2006
Stron: 560
Kiedy Penelopa Keeling zaczyna swą
opowieść, ma sześćdziesiąt cztery lata. Ma za sobą pochopnie zawarte małżeństwo
w burzliwym czasie wojny. To za jego sprawą opuściła kiedyś rodzinny dom w
Porthkerris. Teraz, kiedy wychowała już troje dzieci, pragnie powrócić do
miejsca, gdzie dorastała. Wspomina wszystkie złe i dobre strony młodych lat. I
nagle też dowiaduje się, że olejne obrazy jej ojca stały się modne. I cenne.
Tak jak ten jej ulubiony, przedstawiający dzieci na plaży: ?Poszukiwacze
muszelek . Szybko także starsza córka Nancy i syn Noel uznają, że obraz należy
sprzedać ku rozpaczy matki. Jedynie Oliwia, młodsza córka, wie, że należy
zrobić wszystko, by Penelopie nie zabierać tej największej w jej życiu radości.
Ale czy zdoła przekonać zaślepione rodzeństwo...
Pisarka pokazuje prozę życia,
nie tylko poprzez losy 64-letniej Penelopy, lecz także jej dzieci i innych
osób. Nancy to najstarsza córka bohaterki, matka i mężatka, snobistyczna, która
tęskni za tym, by ktoś docenił jej „trud”. Oliwia to ta najmłodsza, obecnie
pochłonięta karierą w magazynie modowym, ma za sobą rok spędzony na wyspie z
pewnym mężczyzną. Jest jeszcze Noel, wyrafinowany lekkoduch, moim zdaniem
najbardziej liczący na zysk po sprzedaży obrazów swego dziadka. Rodzeństwo nie może się porozumieć, pojawiają
się przeszłe urazy, stare żale, kłócą się o sytuację Penelopy, która wyszła
ze szpitala po zawale serca i zdaniem
Nancy potrzebuje opieki- natomiast Oliwia jest za jej niezależnością.
Niestety
jak dla mnie ta powieść posiada pewne wady. Bywały w niej bowiem momenty przestoju, monotonii, miałam nie
odparte wrażenie, że niektóre fragmenty historii zostały napisane dla samego „bycia”
nie wnosząc zbyt wiele dla całokształtu. Irytowały mnie też (o dziwo) przeskoki
z jednego bohatera na drugiego. Z kolei duży
plus z mojej strony za ciekawie przedstawione lata wojenne Penelopy (pracy,
bombardowań, straty bliskich), która w tym także czasie szybko zdała sobie
sprawę, że jej małżeństwo było pomyłką. Historia jej romansu, który jest jak „powrót do domu, gdzie czujesz się
bezpieczny” pozwala także zrozumieć, co i jak na nią wpłynęło. „Nigdy już. Nigdy więcej”. Czy słońce
kiedyś dla niej zaświeciło?
Myślę,
że powieść „Poszukiwacze muszelek” zyskałaby, gdyby bardziej była
skoncentrowana na losach Penelopy- bez wtrąceń o jej dzieciach. Mogłoby być
więcej emocji, chociaż i tak prezentowane historie są do bólu realne. Jednak
polecam ją fanom wielowątkowych powieści obyczajowych, o zakrętach ludzkiego
losu, miłości i rodzinie.
„ Wszystkie wspomnienia są ważne.
Dobrze jest pamiętać i te dobre strony i te złe. W końcu na tym właśnie polega
życie.”
OCENA:
4,7/ 6
Na razie spasuję, gdyż mam za dużo zaległości czytelniczych, no i taka a nie inna ocena trochę mnie zniechęca.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że okładka taka nijaka, ale za to fabuła brzmi całkiem ciekawie. I ty również oceniasz tę książkę w miarę pozytywnie, dlatego będę mieć ją na uwadze kiedy przypadkiem trafi w moje ręce.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Cyrysią, ta okładka działa zniechęcająco na czytelnika.
OdpowiedzUsuńCzasami za dużo oznacza po prostu źle. Szkoda, że ta powieść ma takie mankamenty.
OdpowiedzUsuńMam parę książek autorki u siebie na półce (tej niestety nie) i coraz bardziej się przekonuję, że należałoby po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńSięgnę ze względu na opisane tu lata wojenne.
OdpowiedzUsuńWiesz, że nie jestem fanką podobnych książek, ale lubię o nich czytać u Ciebie :)
OdpowiedzUsuń