Wydawca: Insignis
Rok: 2014
Stron: 500
Anglia, rok 1937. Czternastoletnia
Mitzy Hatcher wychowuje się samotnie w Blacknowle, wsi na wybrzeżu Dorset. Dla
nieokrzesanej, odrzuconej przez lokalną społeczność dziewczyny przyjazd
słynnego artysty Charlesa Aubreya, jego egzotycznej kochanki i ich córek na
letnie wakacje jest niczym powiew świeżego powietrza. Jako muza Charlesa, Mitzy
wchodzi w głęboką, trwałą relację z rodziną Aubreyów na trzy kolejne lata. Mitzy
stopniowo zaczyna widzieć przed sobą przyszłość, o jakiej nawet nie marzyła.
Rodzi się w niej potężna miłość, która ewoluuje razem z nią – niewinne uczucie
przeradza się w obsesję, dziecinne zauroczenie ustępuje znacznie bardziej
skomplikowanym emocjom. Upłynie blisko siedemdziesiąt pięć lat, zanim
konsekwencje tej wielkiej namiętności ujawnią się w pełni dzięki młodemu
właścicielowi galerii sztuki, zapatrzonemu w pośpiesznie naszkicowany portret i
zdumionemu jego intensywnością. Próby rozwikłania tajemnicy obrazu zawiodą go
do Blacknowle, gdzie odkryje prawdę o tamtych gorączkowych, letnich miesiącach
sprzed kilkudziesięciu lat.
Zach,
którego boli bycie nieobecnym ojcem (po rozwodzie z żoną) oraz żałuje, że nie
jest kimś innym, jedzie do miejscowości,
gdzie mógłby zebrać więcej informacji o malarzu, jego życiu i twórczości.
To zarówno fascynacja zawodowa, jak i być może część rodzinnej historii.
Rozmawia z Dimity Hatcher, obecnie staruszką, która wtedy miała 14 lat. Poznaje
także Hannah, wdowę, która próbuje utrzymać farmę. Nawiązuje się między nimi
romans, ale ona coś przed nim ukrywa…
Charles Aubrey
jak na lata 30-te był prowokacyjny, miał w sobie pewien magnetyzm, nie
przejmował się konwenansami. Zarabiał na życie malując portrety młodych,
pięknych dziewcząt i mieszkał z zagraniczną kochanką, z którą miał dwie córki.
I jeszcze ta druga sprawa… Tragedia,
która się wydarzyła.
Dzika,
dojrzewająca 14-letnia Mitzy. Dzieciństwo
spędziła u boku oschłej matki, która wyświadczała pewne usługi dla mieszkańców.
Mitzy uważana była za dziwaczkę, często błąkała się sama, wyszydzana i
wyzywana. Aż los zetknął ją z rodziną malarza. Zaprzyjaźnia się z Delphine, o
dwa lata od niej młodszą córką Charlesa. A w nim z czasem się zakochuje. „Wyciągnął do niej dłoń. Żaden dorosły nigdy
tego nie robił.” Odrzucona i poniżana przez społeczność, nic dziwnego, że
zwróciła się ku niemu, on widzi to, co kryje się w jej wnętrzu. Komplementy
zamiast wyzwisk, serdeczność zamiast pogardy- Dimity ma ochotę się uśmiechać. Staje
się muzą Charlesa, zniknęła samotność i „niewidzialność”, szczęśliwa, czuje się
częścią jego rodziny- ale nim nie jest, ostrzeżona, że ma zapomnieć o tym,
czego nie może mieć. Ale nie jest w stanie. Po wyjeździe do Maroko uświadamia
sobie, że całkiem inaczej mogłoby wyglądać jej życie. Interpretuje
wypowiedziane słowa tak, by spełniały jej najskrytsze pragnienia i tęsknoty,
wręcz zaklina rzeczywistość. Powoli straciła
cząstkę siebie, a pewnego dnia wszystko poszło nie tak..
„Pod agonią porzucenia kryło się
coś jeszcze. Niesprawiedliwość złamanej obietnicy, gorzka uraza wywołana ich
bezceremonialnym okrucieństwem. I złość, przez którą jej oczy pozostały suche,
bo życie, które miała wieść bez nich, było dużo gorsze, odkąd pokazali jej, jak
inaczej może wyglądać.”
Co
stoi za magnetyzmem tej powieści? Zagadka
odsłaniana dwutorowo – pisarka przenosi nas lata wstecz, a potem wraca do
teraźniejszości, do Zacha. Realna gama
różnorodnych emocji. Pełnokrwiści, dopracowani bohaterowie, których nie
ocenia, pozwala czytelnikowi na własną opinię, o Mitzy zaś mówi ustami jednej z
postaci „zgrzeszyła, ale i wobec niej
zgrzeszono.”
Strach.
Przeszłość, która wraca. Okowy
miłości. Prawda ukrywana przez kilkadziesiąt lat, podzielona, wyjawiana kawałek
po kawałku. Żal, poczucie winy, skrywane wspomnienia, lodowata rozpacz, strata.
Wstyd pod ciężarem niewypowiedzianych
sekretów i skostniałych kłamstw. Bezpieczna przystań będąca więzieniem. Miłość-obsesja, która zniszczyła życie
kilku osobom, niewinne zauroczenie, które wymknęło się spod kontroli. To
kwintesencja znakomitej, emocjonalnej i dającej do myślenia powieści „Echa
pamięci”.
„Nikt nie znaczył dla mnie więcej.”
OCENA:
5,8/ 6
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCytat mnie rozwalił na łopatki, piękny :) świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam, ale jeszcze jej nie czytałam, lecz zamierzam. Dlatego bardzo mnie cieszy twoja pozytywna recenzja. Mam nadzieję, że i ja też będę zadowolona z tej lektury.
OdpowiedzUsuńOd dawna mam ochotę na poznanie twórczości pani Webb, więc początek nowego roku byłby wspaniałą okazją. Widzę, że warto.
OdpowiedzUsuńKojarzę nazwisko autorki, ale nic jeszcze nie czytałam jej autorstwa.
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńTo wspaniała powieść, która pochłonęła całą moją osobę. Jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tamtym roku.
OdpowiedzUsuńZapisuję tytuł. Bardzo mnie zaciekawiłaś.
OdpowiedzUsuńMam w domu Dziedzictwo tej autorki. Jak mi się spodoba, chętnie sięgnę i po tę lekturę :)
OdpowiedzUsuńTo dokładnie taki typ literatury, jaki lubię. :)
OdpowiedzUsuńA taka niepozorna okładka. Jestem poważnie zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie ta wspomniana przez Ciebie "zagadka odsłaniana dwutorowo".
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco, będę się rozglądać za tą książką :)
OdpowiedzUsuń