Wydawnictwo: W.A.B
Rok: 2015
Stron: 480
Jaką mroczną tajemnicę kryje
odrapana walizka, która wędruje po świecie już 50 lat?
Vivian Schuyler, wywodząca się ze starej, zamożnej nowojorskiej rodziny, manifestuje swoją niezależność, wyprowadzając się na obskurne poddasze w Greenwich Village. Kiedy odbierze z poczty paczkę, w której ktoś przysłał jej walizkę, znajdzie się na tropie zbrodni i pilnie skrywanego rodzinnego sekretu. Wiąże się on z jej cioteczną babką, kobietą-naukowcem, która zdecydowała się, wbrew wszystkiemu, iść za głosem serca.
Vivian Schuyler, wywodząca się ze starej, zamożnej nowojorskiej rodziny, manifestuje swoją niezależność, wyprowadzając się na obskurne poddasze w Greenwich Village. Kiedy odbierze z poczty paczkę, w której ktoś przysłał jej walizkę, znajdzie się na tropie zbrodni i pilnie skrywanego rodzinnego sekretu. Wiąże się on z jej cioteczną babką, kobietą-naukowcem, która zdecydowała się, wbrew wszystkiemu, iść za głosem serca.
Czasami banalne rzeczy mogą
odmienić bieg czyjegoś życia. Vivian w 1964 roku
prawie by przegapiła wezwanie z poczty, do odebrania paczki, tajemniczej
przesyłki z Zurychu. W środku jest walizka, relikt z innej epoki. Pytając o nią
w rodzinie, bohaterka dowiaduje się o istnieniu ciotecznej babki Violet,
czarnej owcy rodziny, której imię niesie za sobą skandal. Naukowiec, romans i
morderstwo.
„Od tej pory wszelki słuch o niej
zaginął.”
Na
przemian poznajemy zarówno odkrycia Vivian (z niedawno poznanym lekarzem
Paulem) jak i losy Violet od 1915 roku- jej upór i dostanie się na uniwersytet,
poznanie doktora Waltera Granta, które zaowocowało małżeństwem. Z początku
pomysł na tę powieść wydawał mi się znakomity, ale o dziwo książka szybko mnie
znudziła i zaczęła nużyć.
Co
mi tutaj się nie podobało? Przede wszystkim kolokwialny, banalny, prostacki
styl drażnił i odbierał radość z czytania, kuriozalne dialogi nudziły swoją
sztucznością. Zupełnie naciągane i sztuczne wydawało mi się poznanie Vivian i
Paula, ich szybko płomienny romans. A właśnie za dużo tutaj było romansów, niesmacznych
scen w sypialni (głównie za sprawą Waltera)
potem także w opowieści Violet robi się bardzo tendencyjnie, schematycznie –
chociaż i tak jej losy ciekawiły mnie najbardziej. Nie wyłapałam także żadnego
przesłania.
„Tajne
życie Violet Grant” mimo elementów jakich lubię w tego typu powieściach- czyli
tajemnic, romansu i morderstwa, prawie w ogóle nie przypadła mi do gustu. Jak
dla mnie bardzo przeciętna powieść, nużąca i prostacka w stylu. Niestety.
OCENA:
3+/ 6
Niestety, słabych/bardzo średnich pozycji jest bardzo wiele na rynku :c
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Szkoda, że to taka przeciętna powieść...
OdpowiedzUsuńE, jak jest przeciętna, to szkoda mojego cennego czasu :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że powieść nie spełniła twoich oczekiwań. Ale czasem tak niestety bywa.
OdpowiedzUsuń