Wydawca: Wydawnictwo W.A.B
Rok: 2013
Stron: 400
Druga część bestsellerowej trylogii
o prokuratorze Szackim! Wiosna 2009 roku, rozczarowany prokurator żegna się z
Warszawą i przenosi się do Sandomierza. Tam spada na niego śledztwo w sprawie
dziwacznego morderstwa cenionej działaczki społecznej. Szacki musi zmierzyć się
ze ścianą milczenia i medialną gorączką. I z historią, która wydarzyła się
przeszło sześćdziesiąt lat wcześniej…
W
tym kryminale prokurator Szacki mieszka
na prowincji (w kościelnym mieście, z antysemicką przeszłością), zagnała go
tam mrzonka. Samotny, czuje, że przegrał wszystko, co było do przegrania, stąd
jego złośliwość, cynizm i nieuprzejmość względem innych. Jak to w kryminałach
pojawia się pewnego dnia śledztwo. Pod murami sandomierskiej synagogi zostają
znalezione zwłoki działaczki społecznej i prokurator. Okazuje się, że to
właśnie nasz bohater dostał polecenie prowadzenia śledztwa, ponieważ nie był w
żaden sposób związany z denatką. Do pomocy ma inspektora Wilczura, który ma
pomóc zrozumieć Szackiemu, kto z kim i dlaczego, ponieważ w tym miasteczku
wszyscy się znają i nie lubią obcych (a Szacki jest obcy). No cóż, ten „porządny”
trup sprawia, że ta dziura wydaje się prokuratorowi całkiem znośnym miejscem.
Do czasu…
Szacki
ma doświadczenie i intuicję. Puzzle tej sprawy wirują mu w głowie, ale każdy z
innego kompletu. Będzie musiał wniknąć w
małomiasteczkową zawiść, przedrzeć się przez przesądy, dawne winy i zbrodnie, w
licznych kłamstwach znaleźć ziarno prawdy. Długo brak postępów w śledztwie,
pojawią się kolejne zbrodnie, bohater zaś wpada w frustrację. Zapowiada mediom
(których nie cierpi), że musi złapać mordercę kimkolwiek by nie był.
Może
ktoś pamięta, w „Uwikłaniu” marudzenie i rozterki Szackiego mnie irytowały.
Natomiast tutaj owszem, jakieś jego rozżalenie się pojawia, ale jest bardziej
dla mnie zrozumiałe i do przyjęcia.
Dobrze
przemyślanym i ciekawym elementem tego kryminału jest wprowadzenie tropu żydowskiego, poruszenia problemu ksenofobii,
który po przestępstwach wypływa na powierzchnię, wendety, prowincjonalnej
nienawiści- tutaj autor sięgnął do przeszłości, co urozmaiciło fabułę i akcję.
Myślę,
że ten kryminał nie ginie w tłumie. Połączenie wątku kryminalnego
umiejscowionego w prowincjonalnym, mającym własną historię Sandomierzu
stworzyło swoisty klimat. Pojawią się także aspekty psychologiczne, do tego zaskakujące zakończenie, powaga,
ale też cyniczny dowcip Szackiego. Polecam.
„Mówi się, że w każdej legendzie
jest ziarno prawdy. Ale są takie legendy, w których nie ma prawdy ani kropli.”
OCENA:
5,4/ 6
Lubię kryminały, więc i tę książkę kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie zacząć od pierwszej części.
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się ta część, zresztą uwielbiam Szackiego, już nie mogę się doczekać przeczytania "Gniewu".
OdpowiedzUsuńSzacki po tej części zyskał w moim oczach, w "Uwikłanych" mnie irytował. A "Gniew" też pewnie kiedyś przeczytam.
UsuńKompletnie nie rozumiem popularności autora, dla mnie jego twórczość jest kompletnie bezbarwna.
OdpowiedzUsuńŚwietna książka, tak jak "Uwikłanie". Teraz wyszła nowa "Gniew" i mam ja już na pólce.
OdpowiedzUsuńNa półce mam 'Uwikłanie' tego autora, więc najpierw wezmę się za tą książkę, a potem ewentualnie pomyślę o powyższej pozycji.
OdpowiedzUsuńO tej książce jeszcze nie słyszałam, ale o innych pozycjach autorstwa Miłoszewskiego już czytałam wiele razy. Wielu ocenia jego utwory wysoko. Nie będę kryła, że to zachęca po sięgnięcie po serię o Szackim.
OdpowiedzUsuń"Uwikłanie" już czytałam, ale "Ziarna prawdy" jeszcze nie miałam okazji
OdpowiedzUsuńHmm, wiedziałam, że w Sandomierzu była afera dotycząca antysemickiego obrazu, jednakże nie wiedziałam, że zachowanie ludzi jest gorsze niż w innych częściach Polski i aż tak czuć nienawiść do Żydów.
OdpowiedzUsuńNa razie czeka na mnie "Domofon" i to od tej książki zacznę przygodę z Miłoszewskim;)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Uwikłanie". "Ziarno prawdy" dopiero przed mną ;)
OdpowiedzUsuń