wtorek, 27 maja 2014

"Morderstwo tuż za rogiem"- Zofia Małopolska

Autor: Zofia Małopolska

Wydawca: Prószyński
Rok: 2011
Stron: 304



Pora na kryminał na naszym podwórku!

Maciej Bartnik, rozwiedziony policjant, dostaje do rozwiązania sprawę śmierci nieznanego kloszarda na posesji znajomego z liceum. („Nie miał domu, był całkiem sam, nikt nie wie, dlaczego musiał umrzeć w taki sposób… Pewnej burzowej nocy, na jednym z krakowskich osiedli, od silnego uderzenia w głowę, ginie mężczyzna. Nie ma przy sobie dokumentów, ale wszystko wskazuje na to, że był ubogim i bezdomnym alkoholikiem”). Gdy przypadkowo w księgarni po dwunastu latach spotyka swoją emerytowaną nauczycielkę polonistyki, profesor Rudzką, duet ten tworzy oryginalną parę- mistrza i adepta. Zostaje włączona w śledztwo, ponieważ wiele wie o swoich byłych uczniach, którzy mogą być zamieszani w to morderstwo. Ich rozmowy przynoszą efekty. Dla mnie trochę trąciła sztucznością scena spotkania powyższych bohaterów i to, że od razu Bartnik opowiada Rudzkiej o śledztwie. Mało wiarygodne.

„Chciał tylko powiedzieć samemu sobie, że nie przeszedł obojętnie wobec z ka, któremu mógł zaradzić.”

Bartnik koncentruje swoje śledztwo na ofierze: jego tożsamości, przeszłości, od świadków zdobywa wiele informacji, ale nie może dojść do osoby zabójcy. Nieraz on słyszał, że przypisuje ludziom zbyt skomplikowane motywy działania, ale nie uznaje on najprostszych rozwiązań. I może stąd udało mu się rozwiązać tę sprawę.

Co do zakończenia: mogło potoczyć się w innym kierunku (co do osoby mordercy i jego złapania), stając się ukoronowaniem tejże historii, a tak to pozostawiło u mnie mieszane wrażenia. Wrażenia, że Bartnik w sumie przypadkowo rozwiązał sprawę, a pewne działania były niepotrzebne.

Miłośnikom polskich kryminałów ze stonowaną akcją proponuję zapoznać się z powyższą pozycją. Kryminał ze średniej półki, bardziej klasyczny niż nowoczesny, ale napisany sprawnie, o ludzkiej tragedii- taki jest debiut Zofii Małopolskiej „Morderstwo tuż za rogiem.”
OCENA: 4,4/ 6





sobota, 24 maja 2014

"Dobrani"- Ally Condie

Autor: Ally Condie

Wydawca: Prószyński
Rok: 2011
Stron: 351



Nastoletniej Cassie wydaje się, że ma doskonale poukładane życie. Społeczeństwo podczas Bankietu Doboru wybiera jej Wybranka, mężczyznę, z którym ma spędzić resztę życia. To Xander- przyjaciel z dzieciństwa. Ale jednak następnego dnia w miejsce jego twarzy na ekranie pojawia się inna twarz. Także jej dobrze znana…

„Kiedy całe życie patrzysz na kogoś w pewien sposób, czujesz się naprawdę dziwnie, gdy ta perspektywa się zmienia.”

Ciekawy jest wykreowany przez autorkę futurystyczny obraz świata. Szczęście, ślepy traf to archaiczne pojęcia, tam jest tylko prawdopodobieństwo. Wąska specjalizacja, ludzie nie umieją pisać odręcznie, rejestracja snów. Społeczeństwo kontrolowane, bez błędów, bliskie ideału. Czy są powody, by się buntować? Marionetki, które na rozkaz oddają najcenniejsze skarby. Ale są też wykluczeni- Aberracje, które dopuściły się Naruszenia. Dla starych ludzi, zaplanowaną śmiercią jest Ostatni Bankiet. Bohaterka w ten sposób traci kogoś bliskiego, który mówi jej „Chcę być ufała własnym słowom”, każe się zastanawiać.

„Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy.”

Powyższe słowa jej nie opuszczają. Cassie, zamknięta w bańce bezpieczeństwa, od akceptacji stopniowo (i ta przemiana jest realistyczna) przechodzi do fazy buntu, zaczyna ukrywać pewne sprawy przed innymi. Zobaczyła, że życie może biec różnymi drogami, mieć różne wersje, są w nim nie tylko skrajności. Sceny jej z Ky są bardzo dobrze przedstawione, to także częściowo ze względu na jego kreację i tragiczną przeszłość- on wiele ryzykuje, bo chce by ktoś go zobaczył.

Mimo wielu pozytywów można znaleźć pewne mankamenty, czy niedociągnięcia. Fabuła w tego typu książkach (dysutopijnych romansach) jest w sumie do przewidzenia. Zakończenie oczywiście nie zamyka fabuły, ponieważ to jest dopiero pierwszy tom trylogii. Trudno także powiedzieć, że książka ma mroczny klimat czy skomplikowaną fabułę z pędzącą akcją, ale ciekawi- jej siła tkwi w kreacji świata przedstawionego i umiejętnym opisywaniu uczuć bohaterki i wydarzeń.

„Dobrani” to intrygująca powieść o pozornie idealnym, ale fałszywym systemem społecznym, o ludziach, którzy pragną, by miłość była prawdziwa mimo okoliczności. O wykradaniu skrawków wolności i prawdziwego życia. Myślę, że warto się zapoznać z tą historią. Zwolennicy historii miłosnych w świecie przyszłości nie powinni być zawiedzeni. 

„Chodzi o to, żebyśmy sami mogli wybierać. To jest sedno.”

OCENA: 5/ 6


wtorek, 20 maja 2014

"Lekcje Madame Chic"- Jennifer L. Scott

Autor: Jennifer L. Scott

Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Rok: 2013
Stron: 256



Ostatnio modne są poradniki, blogi lifestylowe- dotyczące stylu życiu. „Lekcje madame Chic” wpisują się w ten nurt, a inspirowane są zmianą, jaka dokonała się w życiu autorki po przyjeździe do francuskiej rodziny w ramach wymiany studenckiej. Osobiście rzadko sięgam po poradniki, ale zainteresowałam się tym tytułem po pozytywnych recenzjach i informacji, że porusza pewien temat (o tym za chwilę). Więc o to, co nam radzi pani Scott:

Pierwsza część to dieta i aktywność fizyczna, która akurat mnie mało ciekawiła. Odwodzi nas od bezmyślnego podjadania na rzecz celebrowania dobrych (i obfitych) posiłków (niby dobrze, ale wydaje mi się, że lepiej jeść często mniejsze porcje niż trzydaniowy obiad). Zamiast popadać w lenistwo nastawmy się na aktywność fizyczną każdego dnia, mając jednocześnie pozytywny stosunek do własnego ciała.

Potem autorka porusza tematy związane z stylem i urodą. Szczególnie zwrócił moją uwagę rozdział „Wyzwól siebie dzięki szafie z dziesięcioma rzeczami” (to właśnie ten temat, na który czekałam). Na swój sposób (po dostosowaniu do swoich potrzeb) to dobra metoda. Zwykle mając wypchaną szafę i tak stajemy przed nią (przynajmniej ja- przyznaję się) i narzekamy, że nie mamy w co się ubrać. Jednak jak pisze sama Scott, to nie znaczy to, że zostawiamy tylko 10 rzeczy w szafie- bo do tej liczby nie wliczamy butów, wierzchnich ubrać, dodatków- ale ma nas to „wyzwolić” od kiepskiej garderoby, w której i tak nie chodzimy, no i przy małym wyborze decyzja, co ubrać zajmuje mniej czasu i nie oszczędzamy ubrań „na potem”. Ten pomysł pewnie ze sporymi modyfikacjami wykorzystam. Co jeszcze? Ogólnie, by dobrze czuć się we własnej skórze- francuskie bien dans sa peau- czyli ubrania, w którym dobrze się czujemy, wyglądamy itp. Trochę też znajdziemy porad urodowych: makijaż, cera, ale tu już w sumie nic szczególnego.

Ostatni rozdział to „Jak żyć z klasą”. Autorka przekonuje nas do używania swoich najlepszych rzeczy, regularnych porządków, obcowania ze sztuką oraz do walki z konsumpcjonizmem. Warto żyć z pasją, rozwijać swój umysł (np. poprzez czytanie książek- to popieram), zrobić sobie telewizyjną dietę i odkrywać przyjemności nawet w codziennych rzeczach i czynnościach.

Jak widać, pani Scott poruszyła tematykę, z której coś nas, czytelniczki, zainteresuje i może z czegoś w codziennym życiu skorzystamy. Opowiada to w sposób przyjemny, absolutnie nie drętwy, wplatając historie z pobytu w Paryżu (czasem zabawne), motywujące hasła. Ma to na celu ukazać jak można wg niej prowadzić satysfakcjonujące życie i być chic. Nie nastawiając się na rzeczy bardzo odkrywcze i przełomowe możecie się skusić na ten poradnik- a nuż jednak do czegoś Was zainspiruje?
OCENA: 4,5/ 6




niedziela, 18 maja 2014

"Zimowe sny"- Richard Paul Evans

Autor: Richard Paul Evans

Wydawca: ZNAK
Rok: 2013
Stron: 272



Sny to klucze do zrozumienia tajemnicy życia. A ta historia zaczyna się od zimowego snu Josepha Jacobsona. Jest jednym z dwunastu synów bohatera narodowego, właściciela agencji, jego ulubieńcem i dumą. Wprawdzie rozumie zazdrość i pretensje starszego, przybranego rodzeństwa, ale to wcale nie ułatwia mu życia. A kiedy zatrzymuje klienta dla rodzinnej firmy, a nadto jego ojciec zdradza pozostałym jego sen (taki jak w opowieści biblijnej o Józefie, synu Izraela), zawistni bracia stawiają mu pewne ultimatum. By się go pozbyć z domu, wykorzystują jego poczucie dobroci i braterską miłość. Życie jakie miał do tej pory, mija bezpowrotnie.

Oprócz samej fabuły zaletą tej książki są krótkie rozdziały z „myślami przewodnimi” Josepha, sentencje dające do myślenia, ale przy tym podane w naturalny sposób. Są tutaj także polskie akcenty, np. kuchnia, którą próbują bohaterowie (żurek, pierogi). A stało się tak dlatego, że autor pisał tę książkę podczas podróży po Polsce.

„Czasami zdarza się, że najważniejsze osoby pojawiają się w naszym życiu bez żadnej zapowiedzi, niepostrzeżenie niczym zmiana w obsadzie sztuki.”

Na „wygnaniu” Joseph poznaje co to strata, ale też smak prawdziwej miłości. Tajemnicza April z przejawami autentycznej dobroci staje się jego przewodnikiem po mieście, a także wkrada się do jego serca na stałe. Kolejne sny śnią się Josephowi, sny prorocze, które się sprawdzają w rzeczywistości. Ale czy one ostrzegą go przed niebezpieczeństwem i wskażą właściwą drogę oraz podsuną rozwiązanie życiowych dylematów?

„Są sny, o których należy mówić innym, ale są też takie, które należy głęboko ukryć. Czasami trudno stwierdzić, które są które.”

Oczywiście można zarzucić tej lekturze kilka rzeczy. Szczęśliwe, przewidywalne zakończenie- ale to marka Evansa. Do tego, że w pewnym momencie bracia nie poznali Josepha, (fakt sporo się zmienił), ale jego ojciec nie miał z tym problemu. Pewne niedowierzenie może też budzić postawa bohatera: wspaniałomyślny, wdzięczny, wybaczający i mądry- czyż to nie zbyt idealny człowiek? Jednakże przymknijmy na to oko. A dlaczego?

Mianowicie Evans stworzył współczesną, udaną parabolę biblijnej historii z przesłaniem. Z przyjemnych, ale fałszywych wizji nie da się zbudować szczęścia. Każda podróż z przeszkodami, ma sens- uczy czegoś ważnego, ale czasem możemy to dopiero zobaczyć patrząc wstecz, jak bohater tej powieści. Żeby zyskać trzeba stracić. Wszyscy popełniamy błędy. Ale najważniejsze jest to, jaką nauczkę z nich wyciągniemy. Dla tych, co chcą odzyskać wiarę w człowieka, w jego siłę i poczucie sprawiedliwości zachęcam gorąco do lektury.

OCENA: 5,5/ 6



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...