Wydawca: Muza
Rok: 2015
Stron: 608
Profiler policyjny musi rozwikłać
zagadkę śmierci śmieciowego barona, którego ciało znaleziono w jednej z
katowickich kamienic. Wszystkie poszlaki wskazują na biznesowe porachunki, ale
Hubert Meyer czuje, że sprawa może mieć związek z morderstwem sprzed 17 lat.
„Tylko
Martwi nie kłamią” to drugi tom serii o Hubercie
Meyerze psychologu śledczym- profilerze, który działa na zlecenie policji,
szukając motywów psychologicznych popełnienia zbrodni. Poznałam go, gdy
analizuje ślady na miejscu zbrodni- morderstwa potentata recyklingu Schmidta w
mieszkaniu seksuolog Elwiry w zabytkowej kamienicy. Meyer ma przygotować
ekspertyzę, która ma ułatwić zatrzymanie sprawcy tej zbrodni.
„W tej branży dubli nie ma.”
Bynajmniej
Meyer nie jest jedyną ważną postacią, rzekłabym, że tutaj brakuje głównego
bohatera. Pisarka wprowadziła także postać podinspektora Szerszenia, który
dowodzi śledztwem, prokurator Weronikę Rudy oraz grono podejrzanych z rodziny i
znajomych ofiary. Te kreacje są
interesujące, pisarka prowadzi szczegółową analizę osobowości- mamy tu
bohaterów żyjących w zakłamaniu, za fasadą ukrywających sekrety, problemy,
wstyd, uzależnienia i samotność. Przeszłość ich stworzyła. Sprzedają kłamstwa,
a co jest prawdą? Czy tylko martwi nie
kłamią?
Mają
miejsce ciekawe rozmowy, szokujące odkrycia- gdyż profilera interesuje sposób
przekazywania informacji przez przesłuchiwanych oraz nie tylko, kto zabił, ale
też dlaczego doszło do zbrodni. Taka
ciekawostka: Meyer od lat nie ma zmysłu powonienia, co też w jego pracy stanowi
plus, bo nie czuje „aromatów” z miejsca zbrodni. Dowiedziałam się też trochę o
technikach policyjnych, fotografowaniu cebulkowym.
Choć
książka nie jest bez wad (mogłaby być krótsza oraz wątek romansowy- o tym
poniżej), to jednak jest to kawał interesującej literatury kryminalno-obyczajowej. Tak, bo oprócz rasowego
kryminału dostajemy też rozbudowane wątki obyczajowe, wyważony wątek romansowy- pojawia się namiętność, walka z własnymi
emocjami. Chociaż relacja Weronika- Hubert budziła moje mieszane odczucia,
wprawdzie pisarka odeszła od typowego i banalnego romansu, jednakże nie do
końca mnie osobiście przekonała do tego w jaki sposób się do siebie odnosili.
Tak
więc polecam ten tytuł, z pewnością jest wart przeczytania, dostarcza sporo
wrażeń.
OCENA:
5- / 6
Właśnie jestem po 50 stronach ,,Pochłaniacza" tej autorki i coś czuję, że będę polować na inne jej książki :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
"Pochłaniacz" podobał mi się, chociaż wolałabym więcej metod śledczych niż wątku obyczajowego. Ale na pewno po książki p. Bondy jeszcze sięgnę.
UsuńNo właśnie ja przez te strony jeszcze nie doszłam do śledztwa. Ale ciekawie się zaczyna :)
UsuńMoje-ukochane-czytadelka
A ja się mam zamiar zabrać za "Okularnika" :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko "Pochłaniacza" Bondy, ale tak bardzo mi się podobał, że zaryzykuję z innymi jej książkami, wierząc, że mimo pewnych potknięć przypadną mi do gustu.
OdpowiedzUsuńPowinnam rozpocząć przygodę z książkami autorki, gdyż jeszcze żadnej nie poznałam :)
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości Katarzyny Bondy, ale zamierzam w końcu to zmienić, gdyż wiele osób bardzo sobie chwali jej dzieła. Powyższa książka wydaje się ciekawa, ale wolę rozpocząć serię od pierwszego tomu.
OdpowiedzUsuńZnam już prozę Pani Bondy, więc z chęcią przeczytam tę książkę, ale w późniejszym terminie. Teraz mam w planach bowiem "Okularnika"
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale chętnie sięgnę po jakąś:)
OdpowiedzUsuńDawno kryminału nie czytałam ;)
OdpowiedzUsuńMam bardzo złe zdanie o styl autorki i o jej umiejętnościach, dla mnie jest na granicy grafomanii.
OdpowiedzUsuńPlanuję przeczytać :)
OdpowiedzUsuń