Wydawca: W.A.B
Rok: 2009
Stron: 544
cykl Komisarz Wallander (tom 8)
Ystad, jesienna noc. Dwie
nastolatki napadają na taksówkarza. Mężczyzna ginie, a aresztowane dziewczyny
twierdzą, że zabiły go dla pieniędzy. Wkrótce jednej z nich udaje się uciec.
Tymczasem w innej części miasta przed bankomatem zostaje znaleziony martwy człowiek
z rozległą raną na głowie. Zbrodnie jakich wiele można by pomyśleć. Jednak Kurt
Wallander podejrzewa, że kryje się za nimi coś więcej. Nieświadomy rozmiaru
niebezpieczeństwa, osamotniony i nękany problemami osobistymi, wkracza w świat
wielkich finansów i tajnych stowarzyszeń. Tym razem musi wykazać, że w
cyberprzestrzeni jest równie skuteczny, co w realnym świecie. Czy pokonanie
wirtualnej zapory przybliży go do prawdy?
W
końcu nadeszło spotkanie z twórczością Mankella, z jego komisarzem Kurtem
Wallanderem, w roku 1997.
Wallander
„jest na takim etapie życia, że wie, że
już na zawsze zostanie policjantem”. Zmęczony
życiem, czasami pracą, zdaje sobie sprawę, że świat zmienia się
nieubłagalnie, a on nie nadąża nad wszystkimi zmianami. W jego kreacji podoba
mi się dążenie do poznania zarówno prawdy
o zdarzeniach, jak i motywów działań przestępców. Usiłuje zrozumieć:
dlaczego dwie nastolatki zaatakowały taksówkarza, nie zadawalają go
powierzchowne tłumaczenia. Komisarz cofa się do poszczególnych faktów,
naświetlając je z coraz to innej strony.
„Wallanderowi wydawało się to
dziwne. Tak samo dziwne, jak jej pokój. Miał coraz więcej wątpliwości w związku
z Sonią Hokberg.”
Jest
ludzki. W czasie śledztwa puszczają mu nerwy, traci cierpliwość, przez co
czekają go nieprzyjemności, znajdzie się też w niebezpieczeństwie. Dotknięty i
zgorzkniały, ale z poczuciem misji, bo ktoś musi ścigać morderców.
Jako
wielbicielka kryminałów uwielbiam autentyczne
śledztwo, które powoli odkrywa nowe wątki i wydarzenia, ze ślepymi
uliczkami, znakami zapytania. Tutaj to znalazłam. Bo co wspólnego ma nieżyjący
mężczyzna, którego znaleziono koło bankomatu z nastolatką która zaatakowała
taksówkarza, a potem uciekła z aresztu? Do tego jeszcze dodajmy awarie sieci
energetycznej, która pogrążyła w ciemnościach pół Skanii. Pisarz potrafi utrzymać stałe napięcie (ostateczne
rozwiązanie jest długo ukryte), wprowadził
elementy zaskoczenia, czytelnik również wraz z bohaterem szuka brakującego
ogniwa, wspólnego mianownika dla pozornie odległych zdarzeń, walczy z zaporami.
A czas goni, bo gdzieś w cyberprzestrzeni tyka zegar…
Książkę
bezwzględnie polecam fanom gatunku, komisarza Wallandera- człowieka „starej
daty” i ze słabościami, ale i tego, który widzi to, na co patrzy. Bo jest on „jak stary pies, który nigdy nie nauczy się
nowych sztuczek.” Nie będziecie zawiedzeni. Ja natomiast muszę nadrobić
pozostałe kryminały z tego cyklu.
OCENA:
5,4 /6
Mnie udało się przeczytać do tej pory tylko jedną książkę Mankella - "Morderca bez twarzy". Wspominam bardzo pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam Mankella, oj dawno. Tej książki nie kojarzę. Będzie co nadrabiać. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię thrillery, ale książki Mankella raczej mnie nie zachwyciły. Czytałam dwie "Morderca bez twarzy" i "Ręka".
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze kiedyś sięgnę po jego książkę, ale raczej nie teraz.
Ósmy tom? To ja jednak najpierw rozejrzę się za pierwszym tomem, gdyż wolę chronologicznie rozpoczynać daną serię.
OdpowiedzUsuńPolecono mi już tego autora. Czytałam jedną część. Planuję jeszcze, tylko czasu brak....
OdpowiedzUsuńElement zaskoczenia mnie bardzo przekonał do tej książki.
OdpowiedzUsuńEch, Kurt Wallander, co za postać, jeden z moich ulubionych literackich detektywów.
OdpowiedzUsuń